Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mi o chamie", znaleziono 23

Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur.
– Tuś mi, kurwi synu! Skóra, ty w żopę jebany chamie! Wreszcie dostanie cię prawdziwy Sulatycki za twoje łotrostwa! Ty psie plugawy! Ty kłamco! Bezecniku!
Polacy powinni się arystokratyzować, a nie chamieć.
Stara Bojana mieszka w odległej chacie bośniackiej i żyje z jałmużny.
Po co mi pieniądze i społeczna pozycja? Potrafię być szczęśliwa w wiejskiej chacie, byleby u boku ukochanego.
Ludzie to lubią, ludzie to kupią
Byle na chama, byle głośno, byle głupio.
Tylko, że jak odpuścisz, to pozwalasz na panoszenie się chamstwa i buractwa właśnie. A jak nie odpuścisz, to jest szansa, że czegoś chama może nauczysz.
Mnie oświecenie dopadło w drewnianej chacie w środku lasu. Akurat szlochałam rozpaczliwie w miskę owsianki.
Pierwszy, trzeci, piąty,
ktoś posprzątał wszystkie kąty.
Dużo pracy się włożyło,
aby w chacie było miło.
- I co się pan tak pchasz na chama?! - powiedział facet w kapeluszu.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, kogo spotkam - odpowiedziałem, zachowując wyjątkowy spokój.
Poza tym spójrz na niego. Blondyn - zupełnie jakby urwał się ze Skandynawii. Mogę się założyć, że ma na chacie same meble z Ikei.
(...) kiedy wiatr dmie, woda podnosi się i szumi, a kiedy dąć przestanie, opada i cichnie. Uciszysz się i ty we własnej chacie, na jednym miejscu siedząc, uciszysz się...
Lubiła tego człowieka, czasami wręcz uwielbiała, dlatego nie mogła znieść, kiedy zmieniał się w chama. Nie rozumiała, jak jedna butelka wódki może tak łatwo zabijać w nim Kazimierza Łabendowicza.
Inspiracji jak nie było, tak nie było, a mnie z dnia na dzień zaczęła ogarniać coraz większa frustracja. Po czterech miesiącach mieszkania w uroczej chacie miałam już po dziurki w nosie odosobnienia, na które sama się skazałam.
Nie umiałem nigdy pocieszać kobiet, a Lena właśnie tego ode mnie potrzebowała, a więc dostała. Wersję chama, co mówi bezpośrednio o tym, co myśli. Czarne to czarne, białe to białe, a różowe jest brzydkie, proste.
Ta dziewczyna traktuje życie tak, jakby za każdym rogiem czekało na nią coś dobrego. Jest wiecznie uśmiechnięta, zawsze pozytywna, nawet gdy ze zranioną nogą spędzała ze mną czas na mrozie w tamtej chacie, nie narzekała ani słowem. Jest w niej coś takiego... Przez co nie da się jej nie uwielbiać.
Najlepsze mięso pieczono od razu na święto, wyznaczające nadejście jesieni. Jego obchody trwały trzy dni i były to trzy dni wielkiego obżarstwa, tańców oraz opowieści Starego Szmeciarrza o przebiegu polowania, które wymyślił, siedząc w swojej chacie, podczas gdy wszyscy latali po okolicy, polując.
Tej nocy wiedźma rozpaliła za swą chatą wielkie ognisko. Płomienie zdawały się dotykać stalowo-granatowego nieba i samych gwiazd. (...) zaczęła dziwnie, rytmicznie tańczyć wokół ogniska, chwyciła Radomira za obydwie ręce i pociągnęła za sobą, by też tańczył, a kiedy chłopak wpadł w rytmiczny trans, kobieta zniknęła na chwilę w swej chacie i wróciła po chwili niosąc w rękach wielką, wilczą skórę, którą narzuciła na wątłe ramiona Radomira.
Cham obrzydliwy, czemu nie, piękną karierę można zrobić, chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamstwem otworem, subtelni, wstydliwi i wrażliwi ustępują przed nim, bo tylko cham by ustał i nie ustąpił, mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham prze naprzód, nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy, cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nawet nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem.
Wracam do tego, od czego zacząłem. Że Polakowi ani nie przyjdzie do głowy to, co od Niemca nawet nie wymaga myślenia, bo jest mu to dane jak odruch bez mała automatyczny. Może się wić jak piskorz i w duchu przeklinać cały świat, ale - na przykład - nie wsiądzie do wagonu pierwszej klasy, mając bilet na drugą. Nie zrobi kroku dalej, gdy przeczyta, że przejście wzbronione. Nie nazwie piwem żadnego napoju, który nie jest zgodny z tzw. Reinheitsgebot. Z Polakiem - odwrotnie. Zakazu nie zauważy. Wejdzie na chama. Nie podporządkuje się. Zrobi piwo "supermocne". Zapije i zapomni. A przede wszystkim - rządzić sobą nie da.
- Zdejmij koszulę – poleciła, gdy usadowili się na kępie trawy, na którą padały jeszcze słoneczne promienie.
Chłopak wydawał się zaskoczony. Uniósł głowę i rozejrzał się, czy w pobliżu nie ma innych ludzi.
- Co? Tutaj?
- Tak, tutaj. W chacie jest za ciemno – odparła, a gdy dalej się wahał, uniosła brwi. – Od kiedy to Bellamy’ego Blake’a trzeba dwa razy prosić, żeby się rozebrał?
- Clarke, daj spokój. Miejscowi i tak myślą, że jestem szalonym uciekinierem, przez którego wszystkich ich pozabijają. Naprawdę muszę być jeszcze do tego półnagim szalonym uciekinierem?
- Tak, chyba że chcesz zostać martwym półnagim uciekinierem. Muszę poprawić te szwy.
Ciągle przygód szukasz! Patrzę na ciebie i widzę, że to nie ten Albert, który spokój domowego ogniska miłował i tu, w swojej chacie, czuł się najlepiej! Gdzieś cię goni! Szukasz, sam nie wiesz czego. Powiadasz kocham cię najdroższa, a przecie sam wiesz, że przygody i niebezpieczeństwo bardziej miłujesz! Kowal patrzył na żonę z wybałuszonymi oczami. Spodziewał się co prawda pretensji, lecz nie sądził, że aż tak podpadł najbliższej sobie osobie. - Agato, szczęście ty moje! Bóg jeden wie, jak bardzo cię kocham i ile ci szczęścia zawdzięczam. Jak możesz wątpić w mą miłość do ciebie? Albo to nie wiesz, żem zawsze szczęście rodzinne nad bogactwo przedkładał?
A to wiecie Albercie – przerwał wreszcie ciszę Antoni - miałem ostatnio zamówienie od pewnego chłopa z Praslit. Naprawiałem mu ośkę od wozu i zdziwiłem się wielce, bo ten zapłacił mi złotą, ruską monetą. Zapytałem go, skąd u niego taki pieniądz, a ten jakby zląkł się mojego pytania. Jąkał się, kluczył, wreszcie wydukał, że dostał takich kilka, za uratowanie od śmierci żołnierza, którego sam z pola przyniósł i do jakiego takiego zdrowia w swojej chacie doprowadził. - Złota moneta, powiadacie – zaciekawił się stary kowal. - Dziwna sprawa. - Tako i mnie dziwno było, więc zacząłem chłopa za język ciągnąć. Ten przestraszony, lecz wreszcie zaczął mi opowiadać, że, jakoby ten ranny w gorączce powiadał, że gdzieś w niedalekiej okolicy od onych Praslit, Rosjanie całą skrzynię takich monet ukryli, by nie wpadły w ręce wroga.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl