Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "moje pan nami", znaleziono 13

W końcu Minho odezwał się pozbawionym życia głosem:
- Czemu on to zrobił? Czemu nie chciał z nami wracać? Czemu wycelował ten miotacz w moją twarz?
A jeszcze jestem daleko w mroźnej nocy pod czujnym okiem kota, który czaruje moje życie i nie może nic wyczarować.
A ja przedzieram się przez zaułki czasu, przez drętwotę wyobraźni, przez moją własną rzekę jakiegoś bólu i muszę się przedostać na tamten brzeg, do mojej babki (...) panny w smutnym czasie, w posępnej epoce, w beznadziejnej chwili beznamiętnej historii, co płynie jak powódź za nami, obok nas, przed nami.
Pięćset metrów za nami ciężka artyleria prowadzi nieustający ostrzał. Pośród tego zgiełku moją uwagę przyciągają małe, błękitne motyle krążące wokół mojego czołgu.
Kiedy wczoraj spojrzałam w oczy mojego ojca, tego samego koloru co moje, poczułam przepaść między nami. To zimnokrwisty morderca. Nawet po tych wszystkich latach w więzieniu on się nie zmienił. Ja nie jestem taka jak on. Mimo tego, co mi powiedział.
Nie płacz, małe morze moje,
całe w muszli skryte.
Konik morski jest tu z nami,
uśnij morze pod gwiazdami,
niczym nieprzykryte.
Morska igła nić nawleka,
będzie ci szyć stroje:
modre z wody, białe z piany,
abyś mogło być ubrane,
miłe morze moje...
Tymczasem niestabilność harcuje w najlepsze, z nasileniem porównywalnym do cyklonu. Emocjonalnie rozwala na łopatki. Cykle kilkugodzinne lub niecałogodzinne wywracają życie moje i Mrówka do góry nogami. Na szczęście od weekendu między nami jest dobrze.
Ruchome piaski
Między nami
I my
Podzieleni słowami
A połączeni uczuciami
Tak różni
A jednocześnie tak podobni
Gdy tylko mówimy o miłości
Gdy wszystko wydaje się być poza kontrolą
Jeszcze mocniej ściskasz moją dłoń
Nasza miłość
Nigdy nie przepadnie
Bo twoje serce zawsze mnie przygarnie
Nikt jej nie przegoni
Bo ty zawsze mnie dogonisz
Czasem możemy czuć się samotni
Lecz i tak ze sobą jesteśmy złączeni
Ruchome piaski między nami
W jednej chwili moje serce zaczyna bić o wiele mocniej, oddech z niewytłumaczonych powodów więźnie mi w gardle, a nogi najzwyczajniej miękną, jakby mimo tej odległości między nami zadziała jakaś nieznana siła, pochłaniająca mnie do reszty i nakłaniająca do przekroczenia narzuconej samej sobie kilka lat temu granicy.
Nick wstaje powoli, podaje mi rękę, a kiedy stoimy naprzeciwko siebie, obejmuje mnie mocno w talii. Dyszy mi w usta, poruszamy się jak jedno ciało. Nasze reakcje są tak zsynchronizowane, jakby kierował nami jeden umysł. Zakładam obie ręce na jego szyję i zbliżam usta jeszcze bliżej. Niech się dzieje wola nieba. Kocham tego faceta i wiem, że nie jestem mu obojętna. Jego usta zakrywają moje. Słodko, powoli, ale to ja pierwsza wsuwam język, który on otula swoim. Dyszę. Chcę więcej. Przyśpieszam. W tym momencie całujemy się tak, jakby od tego zależało nasze życie.
Jasna cholera! – krzyknęłam na całe gardło. Moje źrenice rozszerzyły się chyba trzykrotnie. Jakieś pół mili za nami biegło sześć stworów. Były ogromne i wysokie na co najmniej dziesięć stóp – stwierdziłam to po tym, że sięgały niemal do połowy ulicznych latarni. Gnały na czterech łapach. Płonące żywym ogniem cielska miały tak wychudzone, że miejscami prześwitywały ich nagie kości. Z pysków toczyła się piana, oczy błyszczały szkarłatem, a zakończone ostrymi szpikulcami ogony fruwały w powietrzu, rozrywając na strzępy wszystko, co napotkały na swojej drodze. Odniosłam wrażenie, jakbym po raz pierwszy w życiu odczuła strach. I nie chodziło mi tu o lęk czy obawę, ale o prawdziwe, pierwotne przerażenie. W porównaniu z nimi demony były jedynie niegroźnymi karaluchami. – Można je zabić? – wyjąkałam drżącym głosem.
.ale zacząłem sobie w tych czasach zdawać sprawę, że dolatują do moich uszu jakieś słowa, które, będąc odpowiedziami na moje myśli, sugerowały mi, że to, co ja myślę jest słyszane przez jakichś ludzi. Nie wiedziałem, co to za ludzie. Wtedy jeszcze nie zdążyłem tego wymyślić. Niemniej jednak poczułem się trochę tak, jakbym, pomimo siedzenia w zaciszu swojego pokoju, był nagle wepchnięty w jakiś tłum. Poczułem się tak, jakbym był wykładowcą w wypełnionej po brzegi auli, wykładem zaś było wszystko to co sobie myślałem. Tak więc druga, obok platonicznej, płaszczyzna relacji z Paulą została zaburzona, a właściwiej rzecz ujmując, kompletnie zniszczona. Nie mogłem sobie pozwolić na to, by ktoś słyszał co ja sobie myślę w trakcie czułego objęcia, czy też namiętnego pocałunku. Poza tym, że sprawiało mi to dość duży dyskomfort psychiczny, to jeszcze do tego nie mogłem pozwolić, by jakieś dzieci słyszały to, co ja zwykłem robić będąc w swej sypialni sam na sam z kobietą. Jednym słowem katastrofa. Byłem zmuszony powiedzieć mojej dziewczynie, że to już koniec tego wszystkiego co między nami było. Żal wielki ściskał me serce jak jej to mówiłem, ale wiedziałem, że to było jedyne rozwiązanie. Wkroczyłem tym samym na drogę czystości i cnoty.
Zmiany terytorialne po II wojnie światowej w znaczącym stopniu wpłynęły na zmianę struktury narodowościowej państwa polskiego. Polska po sześciu stuleciach stała się państwem jednolitym narodowościowo. Tylko 1,5% jej mieszkańców stanowiły mniejszości narodowe (w II RP około 32%). Zmiany terytorialne spowodowały ogromne przemieszczenia ludności polskiej i niemieckiej. Tylko do końca 1946 roku z terenów ZSRR przesiedlono na obszar powojennej Polski ponad 1,7 mln Polaków i Żydów będących do roku 1939 obywatelami polskimi. Jednocześnie z Ziem Zachodnich i Północnych powojennej Polski wysiedlono ponad 3 mln Niemców, to jest większość dotychczasowych mieszkańców tych ziem, którzy pozostali tam po ewakuacji zarządzonej pod koniec wojny przez Hitlera i spontanicznej ucieczce z lat 1944–1945. Dzięki tak radykalnej zmianie struktury narodowościowej państwu polskiemu udało się uniknąć w następnych dekadach konfliktów narodowościowych, chociażby takich, z jakimi borykała się w dwudziestoleciu międzywojennym II Rzeczpospolita. Z tego punktu widzenia pozbycie się Kresów Wschodnich było wydarzeniem politycznie korzystnym. Dzisiaj niejednokrotnie zapomina się, że Galicja Wschodnia była w okresie II RP teatrem nasilającego się konfliktu polsko-ukraińskiego, którego przerażające apogeum nastąpiło w latach II wojny światowej. Nietrudno sobie wyobrazić, że gdyby Polska zachowała po 1945 roku część lub całość Kresów Wschodnich, to po 1989 roku miałaby w Wilnie i we Lwowie swoją Bośnię i swoje Kosowo. Powojenne zmiany granic raz na zawsze położyły kres wielowiekowym zmaganiom, które toczyła Polska o utrzymanie swojego stanu posiadania na Wschodzie. Odtąd jej wysiłek polityczny i gospodarczy został skierowany na rozwój wewnętrzny, w tym na utrzymanie i zagospodarowanie Ziem Odzyskanych. Pozyskanie w większości rozwiniętych gospodarczo i zurbanizowanych terenów, łącznie z szerokim dostępem do morza, znacząco wpłynęło na rozwój gospodarczy i społeczny powojennej Polski. Decyzja o przejęciu tych ziem przez odradzające się po wojnie państwo polskie postawiła przed jego władzami wiele ważnych i trudnych zadań. Nie wystarczyła sama tylko organizacja administracji. Konieczne było uruchomienie działalności gospodarczej oraz stworzenie warunków egzystencjalnych dla napływającej tam fali repatriantów oraz przybyszów z Polski centralnej i południowej. Bohdan Piętka, W imię racji stanu. Polskie drogi powrotu nad Odrę i Bałtyk Ani argument zależności państwa, ani argument przymusu nie może być wystarczający, aby PRL mogła być zdelegitymizowana czy uznawana za „czarną dziurę” w dziejach, choć owszem, w przeciwieństwie od chrześcijaństwa, komunizm, jak na herezję przystało, nie miał cech trwałości. Faktem jest też, że SLD nie sprzeciwiał się rozbudowywaniu takiej argumentacji, gdy był na to czas, ale skoro nie robiono tego ćwierć wieku temu, musimy robić to teraz. I choć moje uwagi to zaledwie hasło mające pobudzić do myślenia, czy sugerujące głębsze i naukowe opracowanie tematu, to warto o tym myśleć i o tym pamiętać. * * * Rządzący obóz narzucił Polakom paranoiczny obraz historii, tej najnowszej, ale też starej. Dlaczego więc lewica tłumaczy się przed fałszerzami historii, zamiast występować z pozycji tych, których zasługą jest, że Polska zamiast na Wschodzie znalazła się ostatecznie w Europie Środkowej, nie mówiąc już o innych jej zasługach… Dzisiejsza Polska, czy się to komuś podoba czy nie, jest kontynuacją tej powstałej w 1944 i 1945 roku i ta po 1989 roku zapowiadała się znakomicie, wydawało się, że otwierają się przed nami świetlane perspektywy. Niektóre nadzieje się spełniły, mamy awans materialny, nie do przeceniania jest poczucie wolności, ale to co obserwujemy obecnie, doprowadzi do czegoś bardzo złego. Tak czy inaczej, Polski Ludowej nie możemy porównać do tej, którą teraz mamy, bo ta jeszcze się nie skończyła i nie wiemy, jak się skończy. Bronisław Łagowski, Polska nadrzeczywistość.
Co takiego sprawiało, że ta ludzka miłość przemawiała do mnie silniej niż miłość mojego gatunku? Czy to, że była zaborcza i kapryśna? Dusze dzieliły się miłością i serdecznością ze wszystkimi. Może byłam spragniona większego wyzwania? Miłość ludzka była trochę nieobliczalna, nie rządziła się wyraźnymi regułami – czasem dostawałam ją za nic, tak jak od Jamiego, czasem musiałam na nią ciężko zapracować, tak jak u Iana, a czasem była po prostu nieosiągalna i łamała mi serce, tak jak moje uczucie do Jareda.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl