Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pewne tyle", znaleziono 63

Był sobie raz pewien chłopiec,
co był różnymi chłopcami.
W każdym z nich mieszkał poeta
wraz z innymi poetami.
Wielkie to zamieszanie!
Tylu poetów przecież
było w tym jednym chłopcu
i tylu chłopców w poecie.
Czasem myślę, że może właśnie na tym polega życie - na zdobywaniu przyjaciół, którzy pokochają cię na tyle, by pewnego dnia przyjść na twój pogrzeb.
Niewielu jest bokserów, którzy znalazłszy się nagle nad przepaścią, mają w sobie tyle wytrwałości, by odwrócić przebieg meczu i zmienić pewną porażkę w zwycięstwo.
Choinka stała się nie tyle symbolem świąt, ile odzwierciedleniem pewnego statusu, dowodem na to, że ktoś zna się na trendach i ma dobry gust.
Niezaleznie od tego, jak czlowiek jest silny duchem, wytrzymuje tylko tyle i ani odrobiny wiecej. Psychika ludzka moze zniesc pewna ilosc cierpienia, potem czlowiek zamyka sie w sobie.
,,- Fascynująco. Nie jestem pewna, czy jesteś szalona, czy też bardzo, bardzo mądra- odparła szczerze Fabienne.
-Mijemy nadzieję, że jedno i drugie. Szalona na tyle by to zrobić, i dość mądra, by to się udało "
Nie zamierzam cię przekonywać, powiem ci tylko tyle: usiłujesz – w sytuacji nieludzkiej – zachować się jak człowiek. Może to i piękne, ale daremne. Zresztą i tego piękna nie jestem pewny, bo czy to, co głupie, może być piękne.
- Masz ci los!- zawołał, gdy odkorkował butelkę.- Tyle chlapaniny na nic! Ale co tu robi ten skrawek papieru?
Wydobył go z butelki i obejrzał na wszystkie strony.
- Tu jest chyba jakaś wiadomość- mruknął do siebie- to pewne. A ta litera to jest P i ta, i ta też, a P to pewnie znaczy Puchatek, czyli że jest to bardzo ważna wiadomość dla mnie...
Sukces nie jest też zwykłą sumą decyzji i wysiłków, jakie podejmujemy we własnym imieniu. Lepiej określić go jako dar. Niektórzy z nas otrzymali od życia pewne możliwości, mieli na tyle sił i przytomności umysłu, by je wykorzystać.
Koniec podróży przebiegł w milczeniu. po pewnym czasie Charlotta dostrzegła daleko na otwartym morzu rysujący się niczym zielona oaza ląd. Westchnęła. Oto Mglista Wyspa, p której tyle się mówi.
-Serdecznie im współczuje- odparł współczująco James- Po co tyle śmierci?
Cordelia odłożyła książkę.
- Pewnie dlatego, że Lucie nie wie, co się dzieje po pocałunkach.
-Całkiem sporo- odpowiedział z roztargnieniem James i nagle w pokoju zrobiło się duszno.
- Gdy zwróciłam się do jego żony, czy ma jakieś pytania, czy jest coś, co chciałaby zobaczyć na Kubie, bo nie odezwała się ani słowem, rzucił: "Ma tyle do gadania co Żyd za okupacji. Pani rozmawia ze mną".
Damian roześmiał się głośno.
- Ciebie to śmieszy?
- No pewnie. Niepolityczne, ale śmieszne.
Łzy płynęły niemo na poduszkę, a było ich tyle, iż w pewnym momencie przyszła jej do głowy niedorzeczna myśl, że zaraz przesiąkną przez pościel i materac, spłyną do sąsiadów i w ten sposób wyjdzie na jaw jej wielka tajemnica, która wyjść na jaw nie mogła.
To zupełnie nie pasowało do jej mocnego, wytrwałego charakteru. Tyle że każda, nawet najsilniejsza osobowość ma na sobie rysy. Pęknięcia, przez które, niczym woda, może wedrzeć się strach. Pewne okoliczności zmieniają tę wodę w lód i rozsadzają nawet tych, którzy wydawali się twardzi niczym głaz.
Julia zdawała sobie jednak sprawę z tego, że tradycję już dawno wyparła komercja, a także moda na konkretne ozdoby. Choinka stała się nie tyle symbolem świąt, ile odzwierciedleniem pewnego statusu, dowodem na to, że ktoś zna się na trendach i ma dobry gust.
Dlaczego wszyscy tak bardzo cierpimy. Dlaczego jest tego aż tyle. Dlaczego nie można tego przerwać. Można budować wały, ale i one zawsze przesiąkają, aż pewnego dnia po prostu pękają. To dotyka nie tylko mnie, to znaczy mnie też, ale i wszystkich. Ciebie też. Dlaczego nie można tego powstrzymać? To nas wykańcza. To znaczy mnie. Mnie wykańcza.( str 35).
Wiele, wiele razy modliłam się, żebym pewnego dnia się obudziła i okazało się, że nigdy nie miałam brata. Cholera, zrobiłeś tyle głupot, że można by nimi obdzielić kilka osób. Chcę po prostu powiedzieć, że jesteś złym człowiekiem, Dawid.
Jorgen ma tylko metr siedemdziesiąt wzrostu, a więc dokładnie tyle samo co mama, nie jest więc olbrzymem jak na dorosłego mężczyznę. Wiele osób uznałoby taki niski wzrost za pewne upośledzenie, a skoro tak, to nie jest ono jedyne, ponieważ Jorgen jest jeszcze dodatkowo rudzielcem.
- Ben. Czy ty... uprawiasz ze mną booksting?
- Booksting?
- Tak. No wiesz, kiedy seksowny facet rozmawia z dziewczyną o książkach. To jak sexting, tyle że na głos i z książkami zamiast seksu. Nie żeby to miało coś wspólnego z smsami. Dobra, więc pewnie nie ma też nic wspólnego z sextingiem, ale w mojej głowie to miało sens.
- Podobno na pewnym etapie podjęła pani decyzję, niezrozumiałą dla niektórych ekspertów, by nauczyć Jacka, że świat ma jedenaście stóp kwadratowych, a wszystko inne jest zmyślone. Czy miała pani do siebie pretensje, że go oszukuje?
- A co mu miałam powiedzieć? Na świecie jest tyle przyjemności, ale Ty ich nigdy nie poznasz?
Tego – pokazał palcem w kierunku akumulatora – wytłumaczyć nie potrafię. Wychodzę jednak z założenia, że niefart, i tyle. Bo skoro nikt nie dotykał, to zostaje tylko jedna opcja. Moce nieczyste. Gdyby ta cała Weronika dalej tu stała i roztaczała wokół swoją aurę, pewnie faktycznie bym uznał, że szatan wydupczył nam akumulator.
Choć pragnęłam pogrążać się bez końca we wszystkim, co czułam, wiedziałam, że muszę uwolnić emocje. Ostatecznie. Raz na zawsze. Stanowiły nieodłączną część przeszłości, ja zaś nie mogłabym podążać przed siebie, gdybym bezustannie patrzyła wstecz.
Nigdy jeszcze nie chciałam tak bardzo podążyć dalej niż teraz. Ale wiedziałam tylko tyle, że muszę wepchnąć emocje z powrotem do szufladek. I mogłam to zrobić, tyle że ściany nie zwaliły się po prostu – one ujawniły ranę i gdybym znów otoczyła ją murem, pewnego dnia mogłabym znaleźć się w tragicznym miejscu.
Uważała, że każdy człowiek pojawia się z jakiegoś określonego powodu na tym świecie. A skoro jej dane było zobaczyć tyle ludzkich trosk, to najwyraźniej miała wykorzystać to doświadczenie w słusznym celu. Co prawda nie była pewna, co miało być tym celem, ale jeśli los zdecydował, że miały ją spotkać właśnie takie doświadczenia, to nie mógł jej przecież skazać na nie bez powodu.
szara rzeczywistość
staram się ją odkurzyć
powołać znów do życia
do buntu odrzucenia
odcień codzienności
ta właśnie szarość
zaczyna przeszkadzać
plątać się
w dłoniach
niepotrzebna
śliska
ulotna
ale przecież szarość
skrywa w sobie
tyle błękitu
supełki zadumy
nad tym co ma przyjść
nieznane niepewne
czasem i niedorzeczne
wróżbici przepowiadają
miłość
Nazywa się „Życie”. Władek wolał, żebyś na początek wiedziała tylko tyle, ile potrzeba, ale przecież jesteś jego najbliższą rodziną, więc co tu ukrywać? Poznaliśmy się na Uniwersytecie. Mam tam wielu przyjaciół. Wiem, że ty też chciałabyś studiować. Tylko do tego musisz mieć maturę. Zadbamy o to, wszystko po kolei. No, a teraz chodźmy już na obiad! Pewnie umierasz z głodu!
I umarł. Pewnie, że to był żart, choć rzadko miewam poczucie humoru. Po co mam tracić czas na sikanie na kogoś, tym bardziej martwego, jeżeli wokół jest jeszcze tylu chętnych, by spróbować smaku mojej stali. Podniosłem katanę i przymierzyłem ją do lewej ręki. Zakręciłem młynka i stwierdziłem, że będzie mi dobrze służyć. Przerzuciłem przez plecy pochwę i włożyłem do niej miecz.
Gronczewski odwrócił się powoli i zsunął się z biurka, stając naprzeciw wycelowanej w niego lufy glocka. Nie spodziewał się tego. Ważył i oceniał Adama w swojej głowie setki razy, odkąd się o nim dowiedział. Był pewny, że po ich ostatniej rozmowie już go rozgryzł. Myślał, że mógł odgadnąć następny ruch policjanta. Nie spodziewał się jednak, że w Adamie było aż tyle nienawiści, żeby zrobić coś tak głupiego.
Kraków miał, i do dzisiaj ma, w sobie - pomimo turystycznego zgiełku i związanej z tym nieuchronnej komercji - aurę nastroju, który powoduje w człowieku rodzaj spowolnienia, zadumy i spokoju. O ile Warszawa kojarzy się Polakom z pośpiechem, gonitwą, zadyszką podczas wyścigu szczurów, drobnomieszczańskim blichtrem, rozrzutnością i nowobogackim zadęciem, o tyle Kraków z pewną ślamazarnością, z tradycją, pielęgnacją arystokratycznych upodobań, skąpstwem, historią i przede wszystkim z kulturą.
Dzięki ujarzmieniu ognia zostały położone podwaliny techniki. Zwierzęca przeszłość pozostała daleko w tyle. Kamień zastąpiono brązem, a następnie żelazem. Łowiectwo ustąpiło miejsca rolnictwu. Plemię rozrosło się w osadę, osady zamieniły się w miasta. Mowa stała się wieczna dzięki pewnym znakom na kamieniu, glinie i papirusie. Wynaleziono religię i filozofię. Człowiek zaludnił niebo - i nie bez racji - bóstwami.
"Ponadto ta książka ma za zadanie chociaż w minimalnym stopniu wypełnić lukę, jaka powstała w polskim systemie oświaty. Młodzież ciągle uczy się o powstawaniu różnych rodzajów gleby, średniowiecznych wojnach czy budowie komórkowej jamochłonów przez dziesiątki godzin w miesiącu. Tyle samo czasu-jak nie więcej-spędza na korzystaniu z mediów społecznościowcyh, ucząc się ich na własnych błędach, bez zrozumienia pewnych schematów i bez wsparcia dorosłych w tym procesie.