Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pokolenia za nas", znaleziono 96

Na pamięć, podobnie jak na historię, nie mamy wpływu. Objawia się ona w nieuporządkowany sposób. Kaskadowo przepływa przez pokolenia w postaci serii nieracjonalnych lęków, tajemniczych ran, dziwnych nawyków. Dziecko przyswaja sobie te lęki i nawyki, nie wiedząc, że są one pamięcią.
- To z czym dzwonisz? Jakiś grill się szykuje? To świetnie się składa, bo mam kilka nowych dowcipów o warszawiakach.
- Pamiętaj, że jestem ze stolicy, i to warszawiakiem w piątym pokoleniu.
- Tak, wiem, dlatego będę mówił wolniej.
- Bardzo śmieszne.
Należy docenić Unię, Że doskonale rozumie Potrzeby wybitnych obywateli, Którzy by awansu chcieli I nie marnują niedzieli Na dzikie libacje, Lecz podejmują eksplorację Nieznanego, By uzyskać wiedzę z tego I wyjść z głupoty cienia, Oświecając pokolenia.
Pamięć o człowieku zwyczajnym — takim, z jakich tworzą się miliony — częstokroć już w trzeciem pokoleniu, pośród wnuków, wygasa; ślad zaś, jaki po nim w życiu publicznym pozostaje, bywa mniej znacznym, niż kręgi na wodzie po rzuconym do niej kamyku...
Narkotyki nie mają już nic wspólnego z książkami czy sztuką, nawet dzisiejsza muzyka jest dla ludzi z mojego pokolenia zbyt mechaniczna. Ostatnim ruchem młodzieżowym, jaki rozumieliśmy, był punk – ale punk był autentyczny jedynie przez chwilę. Potem narkotykowe pokolenie lat sześćdziesiątych musiało już przyglądać się dzieciom epoki thatcherowskiej, trzydziestoparolatkom obracającym fantastycznymi sumami pieniędzy i wciągającymi kokainę, by utrzymać się w transie robienia kasy. Wiem, że w latach sześćdziesiątych narkotyki wielu ludziom spierdoliły życie, ale i tak mam wrażenie, że teraz ćpa się w sposób o wiele bardziej paskudny i bezsensowny. (s.41).
Ostrożny Pedgift, jak przystało na przedstawiciela rozgarniętego obecnego młodego pokolenia, ulegał kobiecemu wpływowi, ani na chwilę nie tracąc z oczu własnych interesów. Niejeden młodzieniec poprzedniego pokolenia, nie będąc głupcem, poświęcał wszystko dla miłości. W dzisiejszych czasach ani jeden na dziesięć tysięcy młodzieńców nie poświęci nawet pół pensa, chyba że jest głupcem. Córki Ewy nadal dziedziczą zalety swojej matki i popełniają te same błędy co ona. Ale synowie Adama to obecnie mężczyźni, którzy oddaliby słynne jabłko z ukłonem i słowami: 'Nie, dziękuję. Mogę mieć przez to kłopoty'.
Magdaleno, moja siostro - powiedział - żalosne jest to pokolenie - składa się wyłącznie z ciała. Nałogi, grzechy i tłuszcz zniszczyły ich dusze. Odsuwam ciało, kości i jelita, żeby znaleźć duszę i nie znajduję niczego. Cóż, jedyne lekarstwo to ogień!
To było więcej niż najlepsza historia, na jaką kiedykolwiek trafiła - to była tragedia wyłaniająca się z mroków przeszłości po trzydziestu pięciu latach, dysponująca potencjałem, by zniszczyć drugie pokolenie żyjących, które nie miało pojęcia, że ich los został naznaczony takim dramatem.
To było więcej niż najlepsza historia, na jaką kiedykolwiek trafiła - to była tragedia wyłaniająca się z mroków przeszłości po trzydziestu pięciu latach, dysponująca potencjałem, by zniszczyć drugie pokolenie żyjących, które nie miało pojęcia, że ich los został naznaczony takim dramatem.
Nierealne, odwieczne marzenie ludzi. Wziąć czas w swoje władanie. Móc go prześcignąć, zatrzymać, cofnąć. Naprawić swoje błędy lub zobaczyć konsekwencje wyborów. Zachować szczęście, przeskoczyć traumę. Zobaczyć nieżyjących bliskich i ujrzeć kolejne pokolenia. Być nieśmiertelnym. Być ponad wszystko...
Było to przeczucie, że myśl ludzka, zmieniając swoją formę, zmieni również i środek wyrazu, że idea główna każdego pokolenia nie będzie już odtąd zapisywana w tym samym, co dotychczas, materiale ani w ten sam sposób, że księga kamienna, tak mocna i trwała, ustąpi miejsca księdze papierowej, jeszcze mocniejszej i jeszcze trwalszej.
Nil wyżywił niezliczone pokolenia i nadal jest na swoim miejscu, pomagając przetrwać ludowi Egiptu. Wielu ludzi przechadzając się brzegiem, traktuje rzekę jako rzecz oczywistą. Nie zastanawiają się nad królami, których niosły fale Nilu, ani nad ludźmi, którym rzeka dostarczała wody pitnej i umożliwiała uprawę roli.
Zapamiętaj jedno, młody: gdyby magia rzeczywiście była potęgą, te wszystkie fiuty ze szkół rządziłyby światem, zamiast uczyć kolejne pokolenia idiotów.
Skinąłem głową. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale zgadywałem, że w rozmowie o pracę nie wypada zaprzeczać. Zresztą, z zasady nie sprzeczałem się z facetami trzy razy większymi ode mnie.
Można więc powiedzieć, religia żyje tak długo, jak posiada suwerenną moc zmieniania, jak nie jest zapisem raz na zawsze danych obrzędów, ale przez każde pokolenie może być odkrywana na nowo. Tylko że nie może być zgody na dowolność. Bo nie mniej prawdziwe są inne słowa: religia żyje tak długo, jak długo zachowuje suwerenną moc wybierania i przyjmowania z tego, co jej dają kultura i epoka, w której żyje.
umknęła dotychczasowej historiografii epoki: a mianowicie że Holokaust, Zagłada Żydów, dokonał się wśród społeczeństwa, przy świadkach z pokolenia naszych rodziców i dziadków, na oczach biorących w niej udział na różne sposoby «tłumów gawiedzi» (...) istniała wówczas właśnie w Polsce niepisana umowa społeczna, która pozwalała zawiesić normę «nie zabijaj» w odniesieniu do Żydów
Widzi pan - dodaje wnuczka od siebie - babcia jest z pokolenia, które nie mogło mieć marzeń, bo i tak by się nie spełniły. My mamy ich tak dużo, że czasem sami nie wiemy,czy to, co się nam spełniło, było prawdziwym marzeniem czy tylko zachcianką, od której życie ani trochę nie robi się lepsze. Gonimy króliczka i stresujemy się, że nam ciągle odskakuje. Teraz sobie myślę, że tak spokojnego życia, jak miała babcia, to my nigdy się nie doczekamy.
Rześcy cudzoziemcy zaraz po przekroczeniu naszych granic zaczynają odczuwać wyczerpanie, rozglądają się za respiratorem; ktoś daje im setkę, ktoś popitkę, ktoś śledzika; dochodzą do siebie i jakoś przetrzymują pobyt w krainie przedłużających się wydarzeń. Międzynarodowi ekonomiści dziwią się, że u nas wszystko trwa tak długo: zanim cokolwiek wybudujemy, zdąży wymrzeć pokolenie, które to projektowało
Wojna dominowała w wyobraźni młodzieży powojennej, co prawdopodobnie przekładało się na codzienne funkcjonowanie. Pokolenie to nie tylko przechowało traumę, lecz przekazało ją swoim dzieciom. Lęki, brak zaufania do instytucji i państwa, nadmierne reakcje na rozmaite zagrożenia – te cechy polskiego społeczeństwa zdają się być pokłosiem doświadczeń wojennych ówczesnej młodzieży. Oczywiście nie tylko dzieci i młodzież żyły echami wojny. Jej obrazy powracały na co dzień w życiu dorosłych.
Obawa śmierci tak skandaliczna, a tak pospolita wśród obecnego pokolenia, jest chorobą wynikającą z zaniedbania higieny ducha. Zdrowie ducha wymaga, ażebyśmy równie często myśleli o Bogu i życiu wiecznym jak o jedzeniu i o rozrywkach; a że tego nie robimy, więc zamiera w nas zmysł duchowy i stajemy się gorszymi kalekami niż ślepcy. (...) Dzisiejsza cywilizacja, która zamiast Boga i duszy postawiła pierwiastki chemiczne i siły, wygląda marnie, a może skończyć bankructwem.
Wokół tyle się mówiło o młodym pokoleniu leniów, które otrzymawszy wszystko na tacy, nie potrafiło zaangażować się w pracę. Roszczeniowi, myśleli tylko o sobie, najchętniej od  razu po studiach zajęliby dyrektorskie stanowiska. Z  dziennikarzami było jeszcze gorzej. Wychowani w czasach internetu, w którym wszystko opiera się na krzykliwych tytułach i ograniczaniu tekstu na rzecz obrazkòw, często nie potrafili poprawnie napisać zdania złożonego, a research ich zdaniem polegał na przeczytaniu wpisu z Wikipedii. W tej sytuacji wyłuskanie obiecującego absolwenta dziennikarstwa graniczyło z cudem.
Młoda władczyni nie miała wiele czasu, żeby zrealizować swój zamysł. Patrząc na bandę pędraków, które swawoliły na podwórzu, uświadomiła sobie, że musi zdążyć przed porodem, mającym nastąpić za parę miesięcy. Dzieci były wspólne, jak to zwykle na wsi – niewiele matek przeżywało poród, a niewielu ojców wychodziło cało z wojen. W rezultacie dziećmi nie opiekował się nikt i opiekował się każdy z pokolenia dorosłych, kto akurat miał czas i siły. A one krążyły swobodnie po osadzie, wtykając nosy, gdzie trzeba i gdzie nie trzeba.
Oby te złośliwości były mi wybaczone podczas rozpatrywania moje sprawy na Sądzie Ostatecznym. Bóg przecież widzi: formalnie należę do nowego pokolenia, lecz wciąż widocznie pozostaje homo sovieticus z niewydolnością gruczołu odpowiedzialnego za emisję wiary, nie mniej z szacunkiem odnoszę się do prawosławia i chrześcijaństwa w ogóle, tak samo jak do innych religii. Nie wiem co obraża tego i innych bogów bardziej - mój otwarty ateizm i etnograficzna wyniosłość, a może cały ten pompatyczny teatr, w którym miliony ludzi kiepsko odgrywa wiarę - czy to oglądając się na niebiosa, czy to na siebie nawzajem.
Jestem młody, mam dwadzieścia lat; ale z życia nie znam nic poza rozpaczą, śmiercią, trwogą i spojeniem w jeden łańcuch najniedorzeczniejszej płaskości z całą otchłanią cierpienia. Widzę, iż popędzono jeden naród przeciw drugiemu i że mordują się milcząc, nieświadomi, ogłupieni, posłuszni, niewinni.Widzę, iż najmędrsze mózgi świata wynajdują oręż i słowa, aby wszystko to przedłużyć i uczynić bardziej jeszcze wyrafinowanym. A wraz ze mną widzą to wszyscy młodzieńcy mojego pokolenia, tu i tam, na całym świecie, wraz ze mną przeżywa to cała generacja. Cóż uczynią nasi ojcowie, gdy powstaniemy kiedyś, staniemy z nimi twarzą w twarz i zażądamy obrachunku ? Czego oczekują od nas, kiedy nadejdzie czas, że nie będzie wojny ? Naszym zajęciem poprzez lata całe było robienie trupów: to był pierwszy zawód w naszym istnieniu. Nasza wiedza o życiu ogranicza się do śmierci. Cóż jeszcze ma się stać potem ? I cóż będzie z nami ?
Współczesna rzeczywistość zarówno polityczna, jak i społeczna naszego kraju formułuje dla edukacji szereg nowych wyzwań i wymogów. W procesie dydaktyczno-wychowawczym realizowanym w placówkach oświatowych młode pokolenie ma zostać przygotowane do życia i tworzenia nowej, przyszłej rzeczywistości, którą dziś, w okresie ogromnych przewartościowań, trudno precyzyjnie określić. Transformacja ustrojowa i przemiany społeczne, jakie zaszły w ostatnich latach w naszym kraju, spowodowały także zmiany w postrzeganiu roli i zadań szkoły w społeczeństwie. Zgodnie z oczekiwaniami społecznymi wprowadzona reforma edukacyjna w zakresie kształcenia na różnych szczeblach ma skierować polski system oświatowy na nowe drogi. Powinna uwzględniać zmiany, jakie nasz kraj przeżywa wraz z całą jednoczącą się Europą, spowodować dostosowanie kształcenia i wychowania do rodzącej się rzeczywistości w Rzeczypospolitej Polskiej oraz do jej dalszych przeobrażeń, których należy oczekiwać zapewne już w niedalekiej przyszłości.
Widzisz córeczko - powiedziała matka po chwili dłuższego namysłu. - Jeżeli on odsuwa Ci krzesło, kiedy siadasz, otwiera drzwi, kiedy wsiadasz, podaje płaszcz i ułatwia wejście do lokalu - to nie znaczy, że Cię kocha. Nie powinnaś mylić dobrych manier z zaangażowaniem. Jeżeli trzyma Twoje włosy, kiedy wymiotujesz jak kot na imprezie, to nie znaczy że Cię kocha. Jeżeli się z Tobą przespał - to nie znaczy, że Cię kocha. Nawet jeżeli następnego dnia zadzwonił. Nawet jeżeli przespał się ponownie. Nawet jeśli sypia z Tobą od roku - to nie znaczy że Cię kocha i że do czegokolwiek się zobowiązał. Nawet jeśli mówi, że kocha, to może to oznaczać zupełnie coś innego. Ja wiem Olu, że jesteś z innego pokolenia. Mamy równouprawnienie, kobieta może wysyłać sygnały tak samo jak mężczyzna, może podejmować inicjatywę i brać sprawy w swoje ręce. Ale kochanie, nie ma tak nieśmiałego mężczyzny, żeby nie był w stanie wystartować wtedy kiedy naprawdę mu zależy. Nie goń, nie ścigaj, nie napieraj. To Ci się zwyczajnie nie opłaci. Mężczyźni, Olu, to zdobywcy. Może Cię kochać, ale w momencie kiedy zaczniesz na niego naciskać po prostu ci ucieknie. -To co mam zrobić mamo? - zapytała, jak wtedy, kiedy miała 13 lat. - Nic kochanie. Czekać.
W pracy nad powieścią „Cień księdza Piotra” spotkałam się z pomocą wielu osób. Były to przekazy i pamiętniki mojej matki, listy od mojej rodziny. Ważną pozycją była ofiarowana „Monografia historyczna, społeczna i gospodarcza powiatu janowskiego” opracowana przez Wacława Stefana Flisińskiego, z którym przez długie lata, aż do jego śmierci w Nowym Jorku byłam w bliskim kontakcie listowym. Wacław Stefan Flisiński, emigrant, z benedyktyńską cierpliwością i dokładnością poświęcił wiele lat swego życia studiom nad rodzinnym powiatem janowskim, nie omijając najmniejszego strumyka czy historii przydrożnej kapliczki. Drugi maszynopis jego „Monografii.” znajduje się w zbiorach Biblioteki im. Łopacińskiego w Lublinie. W twórczości DANUTY MOSTOWIN od czasu wojny zamieszkałej w USA autorki m. in. Powieści wydanej w IW PAX „Ameryko, Ameryko” oraz wielu prac naukowych i publicystycznych na temat życia Polonii Amerykańskiej - powieść „Cień księdza Piotra” stanowi ewenement szczególny. Jest to nie tylko - jak poprzednie - powieść napisana z niezwykłym talentem, darem przedstawiania znakomicie podpatrzonych sytuacji i portretów ludzi z krwi i kości, żywych, pełnych temperamentu, bez odrobiny pozy. Jest to w przeciwieństwie do pozostałych, zajmujących się głównie aklimatyzacją Polaków na obczyźnie - powieść historyczna. Bohaterowie w ich codzienności, w ich życiu osobistym i rodzinnym, z ich ludzkimi marzeniami i dążeniami - tu także usiłują się odnaleźć w obcym żywiole, w szczególnie trudnych warunkach - ale chodzi już nie emigrację, lecz o niewolę na własnej ziemi, o sprawę trwania polskości w czasie carskiego zaboru. Dwa pokolenia - ojcowie i dzieci, ale we wspomnieniach i dziadowie jeszcze, powstańcy roku 1863, i już wtedy jak legenda, jak w tajemnicy czczony sztandar - ksiądz Piotr Ściegienny. Rodziny w mieście i na wsi, ile postaci, tyle odmiennych dyspozycji psychicznych, tyle życiorysów - każdy to trochę inna próba zachowania tego, co najbardziej cenne i własne wobec nacierającej obcości. Polska, polskość - ta wielka sprawa jest główną bohaterką wszystkich utworów Danuty Mostowin, to ją wciąż obserwuje w każdej chwili życia swoich bohaterów, rozrzuconych w odległych czasach i obszarach, a przecież bardzo bliskich.
(...) Jeśli my - ja i ty - przyjmiemy łaskę miłości i nauczymy się nią posługiwać, będzie to spełnieniem warunku działania Boga w świecie. Poprzez naszą miłość spłynie uzdrawiająca i pomocna łaska Boga.
Kokietowanie było w Redlum jedyną grą popularniejszą od pokera.
Nie ma nic lepszego od pokera, aby odkryć prawdziwy charakter mężczyzny.
Po udach płynie krew. Zawija dziecko w poker, bo nic innego nie ma.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl