“Z wiekiem przychodzi odmiana. ”
“Mapa to w istocie odmiana pejzażu.”
“Socjalizm to pseudonaukowa odmiana pospolitego satanizmu.”
“Święta to dziwaczna odmiana prawdziwego życia, to alternatywna rzeczywistość, w której dobry humor jest obligatoryjny [...]”
“Dawno nie czuła się tak źle, nie wiedziała czy to efekt ostatnich problemów z kręgosłupem szyjnym, czy jakaś odmiana migreny, która czasem miewała.”
“Nie wiem czemu to przypisać(...), ale zawsze gdy ma mnie spotkać coś najgorszego, zdarza się nagle jakaś odmiana, zupełnie jak gdyby jakiś czarodziej wdał się w tę sprawę.”
“Nic takiego, zwykłe opętanie. Socjalizm to pseudonaukowa odmiana satanizmu, więc i uniformy jego siepaczy zawierać mogą pewien ładunek energii ciemnej strony mocy.”
“PRZYWÓDZTWO - obserwowana u ludzi obdarzonych wyobraźnią autodestrukcyjną odmiana instynktu samozachowawczego, dzięki której w sytuacji podbramkowej to ktoś inny będzie miał połamane kości.”
“- Ogma sikać kwasem! Pluć kwasem! Zawsze? - zmartwił się,
bo nie chciał tracić tak niesamowitych właściwości.
- Nie wiem, czy zawsze, bo sporo się tego gówna - Lorcan
miał na myśli proszek - nawdychaliśmy. Pewnie zawsze… Ale to magia… - zaczął dumać. - Czyli żadna tam nauka, bo jak moglibyśmy mieć kwas w sobie i dalej funkcjonować…?
Ogma nie słuchał, tylko splunął na ścianę pokrytą mchem, a ta zaczęła syczeć i dymić.”
“W uprawie przeważały zboża: proso, żyto, pszenica, jęczmień i owies. W uprawie polowej tego okresu występują także groch, bób (była to nieznana obecnie odmiana celtycka), a zapewne także len i konopie.”
“Nigdy nie jechała sportową beemką. Zawsze to jakaś odmiana od wożenia się leciwym autem służbowym - w ciągłym stresie, czy podczas mocniejszego skrętu nie odpadnie koło albo silnik nie wyzionie ducha na środku skrzyżowania.”
“- Szlachetni państwo, zechciejcie wysłuchać...
- Co to? - zdziwiła się Babcia. - Kim jest ten człowiek w rajtuzach?
- To Prolog - wyjaśniła Niania. - Musi wystąpić na początku, żeby wszyscy wiedzieli, o czym jest sztuka.
- Nie rozumiem ani słowa - burknęła Babcia. - A co to właściwie znaczy "prolog"?
- Odmiana robaka.
- Ładnie, nie ma co. Wychodzi robak i nas wita. Od razu człowiek wpada w odpowiedni nastrój.”
“-Banany dla świń? to chyba nie całkiem zgodne z tradycją. Ja bym przyniósł żołędzie. Albo jabłka. Albo brukiew. - Tak, nadrektorze, ale bibliotekarz lubi banany. - Bardzo pożywny owowc, panie Stibbons. - Istotnie, nadrektorze. Chociaż, co zabawne, w rzeczywistości to nie jest owoc.-Naprawdę? - Naprawdę. Botanicznie jest to odmiana ryby. Według mojej teorii, banany sa kladystycznie spokrewnione z krulliańską iglicznią, która także jest żółta i pływa w pękach, czyli ławicach. - I żyje na drzewach? - Na ogół nie, nadrektorze. Banany najwyraźniej próbują zająć nową niszę. - Wielkie nieba, naprawdę? To zabawne, ale nigdy specjalnie nie lubiłem bananów i zawsze byłem podejrzliwy co do ryb. Teraz to by się wyjaśniło.”
“Vetinari nie dbał specjalnie o ochronę. Zwykł korzystać – to znaczy nadal korzystał – z ludzi, którzy próbowali jego potraw, ale była to dość powszechnie stosowana metoda. Owszem, Vetinari dodał do tego własny, szczególny manewr. Jako jego kosztujący – dobrze traktowani i opłacani – pracowali wyłącznie synowie głównego kucharza. Jednak poczucie bezpieczeństwa wynikało raczej z faktu, że był odrobinę bardziej użyteczny żywy niż martwy, i to z punktu widzenia wszystkich zainteresowanych. Wielkie i potężne gildie nie lubiły go, ale wolały mieć go u władzy, niż choćby myśleć o kimś z konkurencyjnej gildii zasiadającym w Gabinecie Podłużnym. Poza tym Vetinari gwarantował stabilność. Była to zimna, kliniczna odmiana stabilności, ale jego geniusz odkrył, że właśnie stabilności ludzie pragną najbardziej.”
“Zwolennicy islamskiego fundamentalizmu mnożą się jak pierwotniaki - jedna komórka dzieli się tworząc dwie, potem cztery, potem osiem, potem szesnaście, potem trzydzieści dwie - do nieskończoności. Ci, którzy sobie tego nie uświadamiają, niech popatrzą tylko na obrazy pokazywane nam co dzień przez telewizję. Tłumy, które zapełniają ulice Islamabadu, place Nairobi, meczety Teheranu. Dzikie twarze, wygrażające pięści. Ogniska, w których płoną amerykańskie flagi i zdjęcia Busha. Ci, którzy nie wierzą, niech tylko posłuchają tych radosnych dziękczynień do Litościwego i Gniewnego Boga wznoszonych przez owe tłumy. Ich wrzasków Allah- akbar, Allah-akbar. Dżihad, dżihad... Ekstremistyczny margines?!? Fanatyczna mniejszość?!? Są ich nieprzeliczone miliony, tych ekstremistów. Są ich nieprzeliczone miliony, tych fanatyków. Nieprzeliczone miliony, dla których żywy czy umarły Osama bin Laden jest legendą podobną do legendy Chomeiniego. ”
“Vimes umarł... Słońce spadło z nieba, gigantyczne jaszczury opanowały świat, gwiazdy wybuchły i zgasły, wszelka nadzieja spłynęła z bulgotem do ścieku zatracenia, a gaz wypełnił firmament, zapalił się i oto stały się nowe niebiosa, jeden ich staranny właściciel i nowy dysk, a oto... a możliwe, że zaprawdę... życie wypełzło z morza, a może i nie wypełzło, ponieważ zostało stworzone przez bogów - to naprawdę zależy od patrzącego. Gady zmieniły się w nie tak łuskowate gady, albo i nie, te zmieniły się w ptaki, robaki zmieniły się w motyle, a pewna odmiana jabłka stała się bananem, możliwe też, że małpa pewnego gatunku spadła z drzewa i odkryła, że żyje jej się lepiej, jeśli nie musi się cały czas czegoś trzymać, więc po zaledwie kilku milionach lat wyewoluowała spodnie, ozdobne pasiaste kapelusze, a w końcu grę w krykieta i oto magicznie zreinkarnowany Vimes stał na wiejskiej łące i z lekkim zawrotem głowy patrzył na uśmiechnięte oblicze entuzjasty.”