Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy piekne losy", znaleziono 17

A gdyby Erik był piękny, kochałaby mnie Pani?
- Nieszczęsny! Po co kusić los i pytać o sprawy, które chowam w głębi duszy, tak jak się skrywa grzech?
Nie istnieją złe macochy ani chrzestne matki wróżki i nie istnieją piękni książęta. Nie ma żadnego przeznaczenia. Ty decydujesz. Ty wybierasz swój los.
-Czekanie jest piękne. Uczy nas cierpliwości, pokory. Czekasz i tak naprawdę nie wiesz do końca, na co. Bo wszystko może się zdarzyć. Wyobrażasz sobie jedno, snujesz marzenia, a los podtyka ci pod nos coś zupełnie innego
-Czekanie jest piękne. Uczy nas cierpliwości, pokory. Czekasz i tak naprawdę nie wiesz do końca, na co. Bo wszystko może się zdarzyć. Wyobrażasz sobie jedno, snujesz marzenia, a los podtyka ci pod nos coś zupełnie innego
Moja maszyna losu.
Niezawodna, perfekcyjna i piękna jak dzieło sztuki, lecz w przeciwieństwie do niego tez zabójcza. Niczym rozpięta między gałęziami pajęczyna srebrząca się w słońcu z nim jako pająkiem czyhającym na ofiarę.
Bo miłość, prawdziwa i piękna, nie jest prezentem od losu. Może zaledwie stanowić początek. Resztę trzeba ukształtować i umacniać dzień po dniu w słońcu powodzenia i niepogodzie rozczarowań. We wzajemności starań i spełnieniu. Jednak bez spełnienia niesie tylko cierpienie i rozczarowania.
Piękno uwalnia od negatywnych emocji, które wywołuje samotność i odtrącenie. Piękni ludzie są jakby nagrodzeni, wyróżnieni przez los; zawsze tak było (...). W związku z tym zawsze mają mniej powodów by być złośliwymi, zazdrosnymi i agresywnymi w dążeniu do tego,czego nie mogą osiągnąć.
Podbiegł pod budynek.
I nagle zobaczył otwarte okno.
Zawył z radości w duchu, ale czasami to, co jawi się najpiękniejszym i najlepszym zrządzeniem losu, często bywa pułapką. Najbardziej podstawowym przykładem jest oczywiście małżeństwo, zaraz po nim koreański kebab.
Dlatego pamiętaj, że jeśli los wyciąga do ciebie rękę, chwyć ją. Jeśli nie chwycisz, dostaniesz za jakiś czas drugą szansę. A potem może trzecią, czwartą i piątą... Ale do tego momentu zmarnujesz wiele pięknych chwil. I będzie ci ich szkoda, tak jak mi szkoda straconego czasu.
To samolubne, ale lepiej jest umrzeć, zanim umrą ci, których kochamy. Największym pokrzepieniem po ich stracie jest pomyśleć, że los pozwolił im przynajmniej uniknąć patrzenia na naszą śmierć. To marna pociecha, ale zawsze. Jeżeli ktoś naprawdę nas kocha, woli umrzeć przed nami. To piękne i egoistyczne.
Są sprawy, które przerażają młodych ludzi, ponieważ młodzi ludzie myślą, że człowiek powinien być szczęśliwy i wolny. Ale nigdy nie jesteśmy naprawdę szczęśliwi i wolni w żadnym pięknym sensie. Szczęście jest rzeczą marną i kruchą, a słowo wolność prawdopodobnie nic nie znaczy. Istnieją szersze schematy, w które jesteśmy wszyscy splątani, i losy, które do nas należą i które kochamy nawet w chwili,.
Ludzie chętnie uciekają w przesądy, by w ich cieniu ukryć się przed prawdą jak przed słońcem w upał. Prawda ich pali, bo nie pasuje do ich wizji świata, a przede wszystkim wizji samych siebie. Oczywiście, wizji pięknej, spójnej i obiektywnej (...) Przyczyn osobistych klęsk i niepowodzeń szukają wszędzie wokół, zamiast stawić czoło własnej głupocie czy nieudacznictwu. To nie ja, ja sobie niezasłużyłem. To świat. To los!
Wszyscy powinniśmy być piękni, młodzi i bogaci, faceci nie powinni kłamać, dzieci umierać w dzieciństwie, a matki zostawiać swoich córek na pastwę losu, jakby te były lalkami, które straciły już urok nowości. Różne rzeczy powinny dziać się inaczej. Ale życie toczy się swoim torem, świat został skonstruowany właśnie w taki sposób i nie posiadałam żadnej czarodziejskiej różdżki, aby go naprawić.
Czemu nasze sny są piękniejsze od nas? Dlaczego przyszłość patrzy na nas z ukosa? Bo jesteśmy jak nienasycone wilki, które szarpią każdą rękę, jaką los do nas wyciąga. Żeby nic z niej nie zostało, tylko ogryzione kości. Nasz los, pożerany przez żądzę zdobycie wszystkiego tego, co nam proponuje. Czy nie potrafimy zaspokoić się czymś małym - uśmiechem dziewczyny, która wyłoni się zza rogu albo smaczną potrawą? Musimy wypychać kieszenie złotem, dopóki się nie oberwą? Pożądanie pozbawia nas rozumu. Czy życie mierzy się ilością zdobytych pieniędzy, kobiet, szczęśliwych dni? Nie, życie to wybór, wyraźna droga i huśtawka z dzieciństwa, gdzie każde odbicie to parę centymetrów bliżej nieba, ale tylko na chwilę, zanim opadniemy w dół...
Odwiedził nas dzisiaj naoczny świadek, który był tam na miejscu, w samym piekle. Znajduje się ono we wsi Chełmno koło Dąbia i wszyscy zostają, zakopani w lesie, który zwie się Łuchów (Rzuchów). Los ten spotkał już Koło, Dąbie, Kłodawę i Izbicę Kujawską. Sprowadzono tu także tysiące Cyganów z Łodzi i zrobiono z nimi to samo. Od ubiegłego tygodnia sprowadza się tysiące Żydów z Łodzi. Wszyscy zostają zgładzeni przez zagazowanie, a także rozstrzelani.
Jeśli powie ktoś, że miłość na swobodę nam pozwoli,
Ty odpowiedz: "Kłamiesz, bowiem miłość cała jest z niewoli".
Nie jest wolny ten, co musi kroczyć konieczności drogą.
O tym, że tak jest, podania liczne nam zaświadczyć mogą.
Gdy dokładnie zbadasz sprawę, wnet się sama przekonasz o tym.
Jeśli zechcesz, mów: "To męka, słodka, piękne to zgryzoty".
To ze smutkiem, to z radością serce się spotyka częściej,
To los szczęściem uraduje, to znów zgnębi cię nieszczęściem,
Albo duszę uszczęśliwi, albo ją porazi zgubą.
Więc się miotam wśród przeciwieństw i nadzieję ścigam lubą.
Choć tak zmienne, dni miłości są mi najwspanialszym świętem,
Kiedy widzę usta słodkie, usta do mnie uśmiechnięte...
Patrioci przy rajzbrecie Z Bogdanem Wyporkiem, architekt, urbanista, współautor wielu planów Warszawy rozmawia Krzysztof Pilawski Jak zapamiętał pan odbudowę? – Po wojnie w Warszawie były dwie instytucje, które wszyscy znali: Stołeczne Przedsiębiorstwo Budowlane i Biuro Odbudowy Stolicy. Ciężarówki wywożące gruz miały napis SPB. Nazwę BOS utrwalały tysiące tablic ostrzegawczych: „Biuro Odbudowy Stolicy, obiekt zabytkowy, naruszenie istniejącego stanu będzie karane”. Mnie, młodego chłopaka, te tablice nieraz śmieszyły. Nie rozumiałem, jaką wartość może mieć kupa gruzu, jakieś szczątki. Ale w ruinach leżały fragmenty gzymsów, kolumn, które ułatwiały odbudowę zabytku. Wkrótce przestałem się śmiać, kilofem i łopatą usuwałem gruz, chodziłem na budowę Trasy W-Z, by popatrzeć, jak miasto wraca do życia. A to przecież nie było wcale przesądzone. W pierwszych miesiącach po wyzwoleniu zastanawiano się, czy w ogóle odbudowywać Warszawę. Skala zniszczeń materialnych i strat ludzkich przytłaczała, brakowało pieniędzy, materiałów, narzędzi, urządzeń, maszyn, fachowców. Dwustumetrowy tunel Trasy W-Z kopano metodą odkrywkową… – Bo nie było czym go wydrążyć. To niesłychanie śmiała inwestycja, w której pogodzono interesy modernistów i zabytkowiczów. Poświęcono kilka zabytkowych kamienic, ale efekt zachwycił wszystkich. Przed wojną połowa ruchu z Pragi szła przez most Kierbedzia (na jego filarach oparto potem most Śląsko-Dąbrowski – przyp. red.) i wiadukt Pancera (łączył most Kierbedzia z placem Zamkowym – przyp. red.), a dalej bezpośrednio na Krakowskie Przedmieście lub Podwale. Budowa tunelu udrożniła komunikację z Pragi do innych dzielnic: na Wolę oraz – dzięki przedłużeniu Marszałkowskiej – do Śródmieścia i na Żoliborz. W wyniku likwidacji wiaduktu Pancera pojawiło się jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych w Warszawie: panorama Wisły, pałac Pod Blachą, którego wcześniej nie było widać, wyeksponowana bryła Zamku Królewskiego i wysoko posadowionego kościoła św. Anny. Pamiętam, że przed wojną to miejsce wyglądało dużo gorzej. „Królu Zygmuncie, powiedz nam, czyś / Widział Warszawę tak piękną jak dziś?”… – Nie odbieram słów piosenki jak ironii. Odbudowa Starego Miasta była majstersztykiem. Wielka w tym zasługa profesorów Jana Zachwatowicza i Piotra Biegańskiego. Stare Miasto zrekonstruowano w kształcie nie przedwojennym, lecz historycznym. Np. katedra św. Jana miała fasadę w stylu gotyku angielskiego, nadaną w XIX w. Przywrócono jej znacznie wcześniejszą formę, pasującą do otoczenia. Odsłonięto i odbudowano duże fragmenty murów obronnych otaczających Starówkę, rozebrano resztki przyklejonych do nich kamienic. Na ich miejscu urządzono pas zieleni, którego przed wojną nie było. Podobnie jak nie było Barbakanu łączącego Stare i Nowe Miasto. Ten nawiązujący do dawnej budowli obiekt jest powojennym dziełem prof. Zachwatowicza. Takie działanie było sprzeczne z uchwaloną w 1931 r. Kartą ateńską: stare musiało być stare i dokładnie takie samo jak dawniej. – Decyzja o odbudowie zabytkowej części Warszawy szła absolutnie wbrew ówczesnemu modelowi europejskiej sztuki konserwatorskiej. Gdyby działać zgodnie z nim, należałoby rozebrać ruiny albo pozostawić je w nienaruszonym stanie – taki pomysł zresztą się pojawił jako propozycja swego rodzaju pomnika zbrodni dokonanych przez hitlerowców. Moim zdaniem wybrano model najlepszy z możliwych. Odtworzono wiernie najcenniejsze zabytki, opierając się na zachowanej dokumentacji, zdjęciach, a nawet obrazach Canaletta. Gdy brakowało dokumentacji, projektowano obiekty, dbając, by charakterem, bryłą, detalami architektonicznymi dopasowały się do historycznego układu. W ten sposób powstał spójny, harmonijny układ urbanistyczno-architektoniczny: Nowe Miasto, Stare Miasto, plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat. W Europie znajdziemy setki starówek wspanialszych niż warszawska. – Nie tylko w Europie, także w naszym kraju, np. w Krakowie i we Wrocławiu. Skoro tak, to dlaczego wysiłek skupiono na pałacowych kolumnach i gzymsach, a nie na wydobyciu ludzi z piwnic, lepianek i ze strychów? – Odbudowa zabytkowej części odbywała się bez wątpienia kosztem budownictwa mieszkaniowego. Ale po spaleniu miasta, wymordowaniu 700 tys. mieszkańców, ograbieniu i zniszczeniu gromadzonego przez pokolenia dobytku pozostałych przy życiu Warszawa musiała nawiązać kontakt z historią. Z miastem, którym była przed zniszczeniem. Jej tożsamość kryła się w najstarszej, położonej na Skarpie Warszawskiej części, która za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego i Królestwa Kongresowego (do powstania listopadowego) uzyskała najpiękniejszy kształt. Dlatego warszawiacy nie mieli wątpliwości, że Stare Miasto, Trakt Królewski i Łazienki muszą zostać odbudowane. Czym byłaby Warszawa bez tych zabytków? Dlaczego warto pamiętać o odbudowie Warszawy? – To był piękny patriotyczny zryw – tyle że znaczony nie krwawą walką, lecz ciężką i twórczą pracą. Odbudowa to przykład, jak wspaniałych rzeczy mogą dokonać ludzie o krańcowo różnych życiorysach – jak komunista Józef Sigalin i adiutant Bora-Komorowskiego Stanisław Jankowski – jeśli połączy ich wspólny cel. To także niezwykły przykład ciągłości historycznej – od czasów dawnych, poprzez przedwojenne plany i wizje, ich okupacyjną kontynuację, wreszcie powojenną realizację. Wielu architektów i urbanistów, którzy odbudowywali Warszawę, pracowało przed wojną u Starzyńskiego albo na Politechnice Warszawskiej. Nie doszło do gwałtownego zerwania ciągłości, charakterystycznego dla okresu przemiany ustrojowej. Nie objawili się młodzi gniewni, którzy z definicji wiedzą lepiej, negują dorobek poprzedników, wyrzucają ich pracę do kosza.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl