Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "roku jakos", znaleziono 233

Jesli zdzblo trawy bylo dla mrowki drzewem, czym musialo byc prawdziwe drzewo albo caly trawnik? Moze, pomyslal, morowki po prostu nie byly swiadome tego ogromu, a nie majac pojecia o wlasnej nieistotnosci, radzily sobie jakos z zyciem, a nawet byly szczesliwe? Cala sztuczka polegala na tym, ze nalezalo miec wsteczne aspiracje, spogladac na swiat z punktu widzenia dziecka, a im wiecej sie widzialo, tym mniej czulo sie szczesliwym? Moze Rachel byla mrowka, ktora widziala drzewa i miala swiadomosc tego, jak daleko jest do szczytu, jak daleko do krawedzi?
Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.
W Dzienniku Telewizyjnym pokazywane są kombinaty otwierane przez partyjnych bonzów. Fabryki biją kolejne rekordy w produkcji. Dzieci wręczają kwiaty, oficjele przecinają wstęgi.
Pisanie o Franciszku Pieczce jest jak otwieranie ostrygi bez odpowiedniego narzędzia albo szukanie koralików rozsypanych w wysokiej trawie. Mozolne, czasem frustrujące, często żmudne.
Kiedy podczas wywiadu zapytano go, czy w dzieciństwie opowiadano mu bajki, żachnął się. W górniczej rodzinie? Do tego nikt nie miał głowy ani siły.
Na szczęście jest ponad setka filmów, a w nich cudowny Franciszek Pieczka. Jego tembr głosu, którego nie da się pomylić z żadnym innym, dobre spojrzenie, szczery uśmiech. I szlachetność, którą czaruje kolejnych widzów. Są filmowe powiedzonka, sceny, do których możemy wracać i które mówią więcej niż wiele słów.
O kochankowie z głębi piekieł,
łózko pod wami płonie,
leżycie jak strona lewa
na mojej prawej stronie.
Stracił panowanie nad sobą. Źle zrobił, że wyrwał i zniszczył Juniorowi książkę, ale trudno, stało się. Przestał liczyć wypite piwa, więc z czystym sumieniem poszedł po następne, bo chuj z tym.
Wszystko da się jakoś wytłumaczyć.
– Nie spie­szy­ło się wam jakoś spe­cjal­nie – za­uwa­ży­ła La­bo­cha. – Jakoś spe­cjal­nie nie – przy­znał Se­we­ryn. – Za­ry­zy­ko­wa­li­śmy tezę, że trup na razie ni­gdzie nie uciek­nie.
To, czego nie da się zmienić, trzeba jakoś znosić
Przecież nigdy nie wiadomo czy wszystko się jakoś nie ułoży.
Trzeba wielkiej odwagi, by przeżyć jakoś życie.
Zabrałeś ich życia, musisz więc jakoś znosić ich dusze!
- W niebo też nie wierzę.
- Jakoś nie specjalnie przeszkadza mu to istnieć.
Przez to wszystko palnęłam w pracy, że wychodzę za mąż. Tak jakoś wyszło...
Nie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.
Jakoś mi niezręcznie (...)
- Niezręcznie to się spodnie przez głowę zakłada.
"Przecież prawie każde 'nigdy' można jakoś obejść".
Znam jednego, co żony nie miał, nie ma i mieć nie będzie, i jakoś nikomu to nie przeszkadza.
Po prawie każdym upadku da się jakoś podnieść, chce się walczyć.
W zoo tego dnia nie było jakoś bardzo tłumnie. Może to ta pogoda, może te ceny biletów.
Myślę, ze wiele rzeczy nie ma sensu, a mimo to jakoś trzeba im ulegać.
Tylko to chroni wszystkich przed obłędem: niepewność. Nadzieja, że jednak może wszystko jakoś się ułoży.
Jakoś nie mam ochoty oglądać celtyckiej masakry sierpem łańcuchowym.
Po to masz rozum, żeby zastanawiać się nad trudnymi kwestiami. Żeby jakoś pojąć to, co niezrozumiałe.
Raj był czymś nieznośnym, inaczej bowiem pierwszy człowiek jakoś by się w nim urządził.
- A ja tak wolę.
- Co?
- Nie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.
Żyje się nie tylko po to, by jakoś przewegetować. Wokół nas jest tyle innych ciekawych rzeczy i spraw.
Zawsze zdajemy się znajdować w przededniu samozniszczenia. I jakoś zawsze udaje nam się przetrwać.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl