“- Nigdy jej nie porzuciłem - warknął. - Byłem przy niej zarówno tu - postukał się w czaszkę - jak i tu - pokazał serce. - Ty zaś zarówno myślami, jak i sercem byłeś zawsze gdzieś indziej, daleko, jak najdalej stąd.”
“Wsłuchaj się w moje kroki w twoim sercu. Wcale nie odszedłem: ja dalej idę z tobą.”
“"Najważniejsze na świecie jest to, co mieszka w w naszych sercach. Bez względu na to, dokąd się udasz, bez względu na to, jak daleko, przywiedzie cię do domu".”
“Kordian się nie odezwał. Zdałam sobie sprawę, że już nie czekam. Nie było na co. Trudno mi było uwierzyć, że tak mnie potraktował, ale... No właśnie, ale musiała się z tym pogodzić i, choć bolało mnie serce, to żyłam dalej.”
“To bardzo dziwne, ale naprawdę można kochać kogoś przez całe życie. Niezależnie od tego , jak daleko znajduje się ukochana osoba, jej wspomnienie zawsze nosi się w sercu.”
“Konsekwencje picia mojego taty ciągną się za mną od lat i ciągnąć się będą zapewne do końca życia. Nie da się tego wyplenić z serca.
Trzeba iść dalej.”
“Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz, na ruinie serca dalej się zieleni.”
“Bo miłość jest jak drzewo: sama z siebie rośnie, głęboko zapuszcza korzenie w całą istotę człowieka i nieraz na ruinie serca dalej się zieleni.”
“Smutek dotyka nas wszystkich. Żyjemy dalej, robimy to, co robić musimy, w sercu jednak kryje się cień. Świadomość, że ma ciebie, trochę ten cień rozprasza.”
“Natomiast gdy pęka serce, a jego odłamki upadają nam pod nogi, nie słychać niczego. Nie ma spektakularnego wybuchu, nie pojawiają się palące iskry. Ziemia się nadal kręci, życie teoretycznie się dalej toczy. Serca łamią się w ciszy...”
“To przez niego wypłakiwałam oczy, przez niego zdzierałam gardło, krzycząc z bólu. Przez niego zamknęłam serce na innych. Wiedziałam bowiem, że choćby minęły dziesiątki lat, jakaś cząstka mnie dalej będzie go kochać.”
“...krzywda bitych kobiet wykracza daleko poza obrażenia fizyczne, a skuteczna pomoc zależy od wyleczenia tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka, a co tkwi głęboko w głowie i w sercu.”
“"Nie ma nic. Pustka. Jak mam się pozbierać w jeden ka wałek? Jak mam dalej żyć? Czy człowiek musi być aż tak beznadziejny? Czy zawsze musi tak bardzo wszystko so bie utrudniać? Możesz starać się chronić najbliższych swojemu sercu, ale na koniec i tak dostaniesz po dupie”
“Zakochałam się w przestępcy i zabrnęłam w tym za daleko. Nie potrafię poradzić sobie z emocjami. Moje serce rozerwane jest na milion kawałków pomiędzy tym, co powinnam, a tym, co naprawdę czuje. Mimo wszystko ten człowiek jest wspaniały. Inny niż wszyscy dotąd. Zagubiony w przeszłości, ale wciąż wyjątkowy.”
“Nie mów mi o nienawiści, jeśli nie byłeś żonaty. Tylko miłość i długotrwałe porozumienie, poznanie i współczucie mogą sprawić, że inna osoba zakorzeni się w twoim sercu do tego stopnia, że nigdy nie zdołasz uciec przed swoją nienawiścią do niej, szczególnie gdy najbardziej nienawidzisz ją za to, jak bardzo łatwo możesz ją zranić. Miłość trwa dalej a wraz z nią trwa nienawiść. Ulgi nie przynosi nawet nienawiść do własnego serca.”
“Dzień, w którym cię poznałem, był jak grom z nieba. Wtargnęłaś do mojego serca, zaleczając wszystkie dotychczasowe rany. Dzięki tobie na nowo zapragnąłem kochać i zrozumiałem, że to, co najgorsze, zostawiłem daleko za sobą. Dla ciebie owieczko, chcę się stawać lepszym człowiekiem.”
“Na wskroś mnie przenika obraz twój widziany we śnie,
Ale w dal odpływa rychło i ginie niewcześnie.
To tęsknota sercu memu przybliża cię właśnie.
Ale czemuż blask spojrzenia twojego mi gaśnie?
O, nie odchodź - tyś jest przecież światłem mego oka -
Gdyś daleko ode mnie, wszystko tonie w mrokach.”
“Pomyślała z obawą, czy nie będzie musiała kontynuować i opowiadać całą historię Małej Nell, ale zauważyła, że Oha jest myślami gdzieś daleko. Gdy nie odpowiedział, Regina stłumiła uczucie ulgi, nie dając tego po sobie poznać. Nie było dobrze mówić o rzeczach, które przyprawiały o szybsze bicie serca, jesli nie mogły pomóc cudze usta.”
“Kiedy tkwisz w okopie, gdy stajesz oko w oko ze śmiercią, wtedy wiesz na pewno, że nie ma Boga. Zaczynasz walczyć, żeby przetrwać i żyć dalej. Właśnie dlatego wzywasz wszelkich możliwych bogów - ponieważ nie chcesz umierać. W głębi serca wiesz, że śmierć oznacza koniec gry. Potem nie ma już nic. Żadnego raju. Żadnego Boga. Tylko nicość.”
“Ogarnęło mnie poczucie, że znalazłem się bardzo daleko od domu - w dobrym i złym sensie - a kiedy Tully zniknął, moje centrum też się przesunęło. Na tym polega nastoletnia miłość, prawda? Kiedy impreza robi się niemrawa, bo to twój nieobecny kumpel był całym jej sercem? Nagle dotarło do mnie, że nie mam pieniędzy ani namiarów na nikogo, że jestem młodym prowincjuszem w każdym calu. ”
“- (...) Ale wiązanie ludzi jest okrutne. I ostatecznie to tylko dzieci.
- Więc?
- Więc znacznie łatwiej byłoby je zaprowadzić tunelem do rzeki, tam przyłożyć im w głowę i wrzucić do wody. Będą daleko stąd, zanim ktoś je wyłowi, a i wtedy już nikt ich nie rozpozna, ryby zrobią swoją część roboty.
Na moment zapadła cisza. (...)
- Nie wiedziałem, Bill, że masz takie dobre serce.”
“Leżałem na wznak, z jej głową na ramieniu, bez jednej myśli. Ciemność wypełniająca pokój zaludniała się. Słyszałem kroki. Ściany znikały. Coś piętrzyło się nade mną, coraz wyższe, bez granic. Przenikanie na wylot, obejmowany bez dotyku, zastygłem w ciemności, czułem jej przejrzystość, ostrą, wypierającą powietrze. Bardzo daleko słyszałem serce. Skupiłem całą uwagę, resztę sił na oczekiwaniu agonii. Nie przychodziła.”
“Szczęście prawdziwe, szczęście prawdziwe, to ten kwiat zaczarowany, o którym mówi bajka, że iść do niego trzeba daleko i długo, a po drodze staczać walki, krwawić stopy, postępować w pocie czoła i niepokojach serca, a wytrwać aż do kresu. Po szczęście prawdziwe, po szczęście uczciwe nie można iść wygodną ścieżką, kwadratami woskowanej posadzki zasłaną, kwiatami pochlebstw usłaną. Na szczęście prawdziwe, na szczęście uczciwe zasłużyć, zapracować trzeba.”
“-Proszę sobie wyobrazić, że sieć energetyczna to jak krwiobieg człowieka - zaczął Badersdorf.- Może z tą różnicą, że w tym przypadku mamy do czynienia nie z jednym, ale z wieloma sercami. Są to elektrownie . Z elektrowni rozsyłany jest prąd po całym kraju, jak krew w organizmie. Przy czym istnieją różne linie przesyłu, podobnie jak w naszym ciele są różne naczynia krwionośne. Linie wysokiego napięcia można porównać do głównych tętnic, którymi można transportować duże ilości na znaczne odległości, istnieją też linie średniego napięcia, które przesyłają energię dalej tak by sieci regionalne mogły ją dostarczyć poszczególnym odbiorcom końcowym, analogicznie jak naczynia włosowate doprowadzają krew do każdej komórki. ”
“,,Znienawidziłem niespodzianki, byłem jak paranoik na rozdrożu, a tym, którzy zawsze muszą wiedzieć, co będzie dalej, wojna potrafi nieźle dowalić. I żebyś cuda wyczyniał, i tak nie dawało się oswoić z dżunglą, z tym ch*****m klimatem ani z tą dziwnością, którą wszystko tu było przesycone i której wcale z czasem nie ubywało, raczej pęczniała i ciemniała w coraz większą alienację. Jeśli umiałeś się dostosować, to super, i pewnie, że trzeba było się starać, ale niektórzy tu mieli prawdziwą samodyscyplinę, umieli wypracować swój własny wojenny metabolizm, spowolnić akcję serca, kiedy chciało wyskoczyć z piersi, przemieszczać się błyskawicznie, kiedy wszystko dokoła zamierało i jedyną oznaką życia była przewalająca się przez ciebie entropia. Jednym słowem, takie sobie warunki. ”
“Samotność to dziwna rzecz.
Zakrada się cicho i niepostrzeżenie. Siada obok ciebie w ciemności. Głaszcze cię po włosach, kiedy śpisz. Owija się wokół twojego ciała i zaciska się tak mocno, że brakuje ci tchu, że zamiera twój puls, choć krew płynie coraz szybciej. Dotyka ustami miękkich włosków na twoim karku. Zostawia kłamstwa w twoim sercu, kładzie się w nocy w twoim łóżku, wysysa światło z każdego kąta. Nie odstępuje cię na krok, kurczowo trzyma cię za rękę tylko po to, żeby jednym szarpnięciem pociągnąć cię w dół, kiedy usiłujesz się podnieść.(...) A kiedy sądzisz, że jesteś gotów odejść, że jesteś gotów się uwolnić, zacząć od nowa, samotność jak stary znajomy staje obok twojego odbicia w lustrze i patrząc ci prosto w oczy, mówi: no dalej, spróbuj przeżyć życie beze mnie. Nie znajdujesz słów, żeby bronić się przed samym sobą, przed głosem, który powtarza, że nie jesteś wystarczająca dobry nigdy nigdy nigdy nie będziesz wystarczająco dobry.
Samotność to zgorzkniały, żałosny towarzysz.
Zdarza się, że po prostu nie odpuści.”
“Dowódca zmiany wstał bez słowa. Wiedział, że dalej będą gorsze rzeczy i to bynajmniej nie z dziedziny ortografii, czy stylistyki.
"Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili"
- Cooooooooo?!!!
"Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by nimi się razić. A jeden to strzelił cztery razy zanim wycelował dobrze i się ubił.
(...) Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw raził się z kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogę od tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadawał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie, właściwie to w plecy"
- W plecy (...) się raził?!!! Nożem?!!!
(...)" Następnie wyrwał z płatu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie(...)"
"Następnie zawzięty okrutnie na swój żywioł samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę oddając ducha"
- Bogowie (...) Przecież ten mur... Tfu!... murek ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to wdrapał i skoczył na... trawę? nie mogłeś pacanie napisać chociaż, że udeżył głową w jakiś korzeń?
- Tam nie ma korzenia.
Hylen po raz trzeci wyciągnął dłoń po sakiewkę. Dopiero potem opatrzył dokument własnym podpisem klnąc przy tym i złorzecząc.
- Następnym razem, półgłówku napisz, że korzeń był, ale go zbójcy ukradli...”
“Nami patrzy w kierunku brzegu. Teraz już wszyscy widzą, że wielogłowa czereda składa się faktycznie z małp, owiec, kur i psów. Wszystkie zwierzęta stoją razem, czekając na powrót ukochanych ludzi, którzy tak nagle zniknęli; tęskniły za nimi. Na przedzie stoją psy, mniej więcej tuzin psów różnych ras, z napięciem obserwują zbliżające się łodzie i merdają ogonami. W rozsądnym oddaleniu od psów siedzą dwie nieduże małpy, trzymają się za ogony. Za nimi stoją owce z typowym dla siebie tępym spojrzeniem, a dalej mniejsze stwory, których nie da się jeszcze rozpoznać z tej odległości. Żadne ze zwierząt nie nosi widocznych oznak choroby.
– O ja jebię – rzuca półgłosem marynarz Waśka. – Żyją tu jak w raju, wilk obok baranka. Ale jaja.
Rudo-biały pies o długich uszach nerwowo poszczekuje. Podekscytowany, rzuca się w kierunku łodzi, a potem skacze z powrotem. W końcu przekracza linię bagna: łapy zapadają mu się w błoto, z trudem je wyciąga. Serce Namiego wali jak szalone.
– Uciekaj, kretynie – szepcze.
– Nie strzelać! – krzyczy generał w stanie spoczynku, ale jest już za późno. Pierwszy strzał słychać, zanim ucichnie krzyk generała. Jest zaskakująco celny. Pies ze skomleniem zwala się w błoto. Nami widzi, jak biała sierść nasiąka krwią i ziemistym bagnem. Głowa psa stopniowo zanurza się w błocie, na wierzchu zostają tylko uszy. Z pyska wypływa kilka różowych baniek. Johnny, absolwent University of Houston i pracownik międzynarodowej korporacji, siedzi obok Namiego i przygryza wargi, drżąc z podniecenia. Nami mimowolnie zerka na jego przyrodzenie. Kiedy dostrzega erekcję, robi mu się niedobrze. ”
“Tylko wtedy, kiedy udaje się nam " urwać materii " - zapomnieć, że jesteśmy - myśleć „poza sobą" - tyko wtedy możemy "rozszerzyć świat" - zobaczyć go o ten kawałek dalej, który stworzyliśmy w myśli, a raczej - myślą. W takiej chwili jesteśmy najbliżej Boga. Myślimy jego myślą. Nie możemy niczego stworzyć, jeżeli pozostajemy w "studni" ciała. Wtedy można tylko marzyć o wyjściu z cembrowiny. I takie marzenie tkwi w naszej podświadomości od prapoczątku. Ciało, tylko wulgarnie rzecz ujmując, jest materią. Tak naprawdę, to ciało jest, transformacją słowa. Jest możliwością myśli, jest jej sercem i krwią. Nasze ciało jest materią, która szczelnie, precyzyjnie wypełnia ideę. Została wykrystalizowana w procesie ewolucji w ciało, które jest pochodną: chleba, powietrza, wody i ognia. Struktura ta wtedy posiada cechy, które nazywamy " życiem ", kiedy spełnia ideę, która ją powołała. Ale zaprogramowana jest tylko, jako ofiara. Musi oswoić się z tym programem i wykonać go do końca. Niezależnie od tego, czy w niego wierzy, czy nie. Od urodzenia do śmierci, uczy się dawać. Ci, którzy tego nie rozumieją, próbują brać, wkraczają w pole błędu i dokonują ofiary daremnej. Tajemnica ofiary jest trudna. Nie żyje się dla życia. Żyje się po to, żeby dokonać ofiary - dać, nie czekając nic w zamian. Płytkie, małostkowe poszukiwanie bliskich potwierdzeń " w zasięgu ręki "- swojego sensu, daje też takie płytkie spełnienia. W najlepszym przypadku i tak kończące się niezbywalną śmiercią. Przyjęcie każdej opcji, poza własne ciało, a już szczególnie w sferę myśli - słowa, daje rozrost świata. Przesuwanie granicy śmierci, o ten kawałek. Oczywiście niczego nie otrzymamy za darmo. To właśnie ofiara jest ceną, którą płacimy. Żeby zaproponować lepszą, ciekawszą gałązkę świata, musimy rozszerzyć własny świat. Najprawdziwiej dokonujemy tego poszerzenia, przez połączenie z innym światem. Następuje to w chwili, podarowania komuś drugiemu tego, co w nas najlepsze, najprawdziwsze, własne. Różne są możliwości przekazywania prawdy, obdarowywania dobrem. Jedną z nich jest muzyka. Muzyka to rodzaj gorącego prądu, który kiedy dotknie wrażliwego ptaka, drzewa, trawy, człowieka - wyzwala z niego głos opowiadający duszę kosmosu. Tam w tym nieskończonym, samotnym opuszczonym przedsionku ( nieba) życia, śmierci - zawieszone są wśród gwiazd, smugi elektronów, zakochane w innych elektronach, które zabrano i przeniesiono na drugą stronę. Na stronę życia. Żaden atom nie jest skończony i dlatego żaden pierwiastek nie jest pełny. Jest ułomny, jest tylko ułamkiem prawdy. A jednak czasem, muzyka, sztuka - dokonuje cudu scalenia. Wtedy jesteśmy blisko - o krok od prawdy. Słyszymy, widzimy, lub czujemy (niebo) kosmos. Siłą, która indukuje możliwość prawdy - jest zbliżenie przez miłość. Dlatego każda miłość jest najważniejsza, bo prowadzi nas do prawdy. Człowiek jest istotą, która ma zgromadzone w jednym bycie, wszystkie elementy Wszechświata, oczywiście w połowie. Bo tylko taki zestaw pozwala żyć i myśleć. Oczywiście to myślenie, też jest tylko - ułomne. Dlatego tak trudno i tak długo trwa rozpoznawanie świata. Żeby rozpoznać świat, żeby dotknąć jego tajemnicy, trzeba " otworzyć serce" i pozwolić płynąć krwi swojej przez nieznane. Krwią, która dotyka nieznanej duszy świata, są myśli. Jeżeli potrafimy pomyśleć materię to ona się staje, staje się na tę chwilę. Materia nie trwa, ona się staje. Dlatego materii nie można pomijać, ale też nie wolno nadawać jej większej miary, niż sama sobie wyznaczyła. We Wszechświecie trwa tylko myśl. I nie jest ona tak zależna, jak to sobie ustaliliśmy. Myśl jest ideą niematerialną. Jest siłą, której źródłem wcale nie jest mózg. Owszem, w mózgu następują pewne materialne procesy (biochemiczne, biofizyczne).Ale tu nic więcej wydarzyć się nie może. Prawdziwy proces zmiany, ruchu idei - zaczyna się w " słońcu myśli " i kiedy otworzymy się, zaczynamy myśleć. Lecz nie myślimy o świecie, myślimy: światem. Na przykład:. Myślimy nie „o deszczu” -. Myślimy "deszczem". Bo oprócz tej postaci świata, którą widzimy, w której żyjemy, którą potrafimy opowiedzieć - jest jeszcze, a może przede wszystkim, - inna postać, inna przestrzeń. Ten deszcz pada w tej drugiej przestrzeni. Pada w nas, pada w samej istocie naszych myśli. W tak zwanej - rzeczywistości nie może dziać się, padanie deszczu. Bo bez myśli, ta rzeczywistość jest martwa. I to nie tak prosto martwa, jak coś, co umarło, tylko tak strasznie martwa, jak coś, co się nie narodziło, co nie powstało. Bo to, co nawet umarło, to jednak - było i myśli, które to coś animowały, nie przestały istnieć. Gdzieś w ich idei, przeniesione w wieczność, zostały informacje o materii. Myśl ożywia nie tyko to, co nazywamy "żywym", myśl nadaje sens i kierunek, nawet najmniejszym cząstkom elementarnym. Myśl ożywia "materię nieożywioną". Myśl nie może być falą elektromagnetyczną, ani żadną inną. Jest piękniejsza i silniejsza niż jakiekolwiek wyobrażenie o fizycznym, materialnym systemie zależności. Myśl jest twórczą możliwością: powoływania, kształtowania, unicestwiania i rozpraszania - fal elektromagnetycznych i wszystkiego, co jest pochodną ruchu.”
“"...zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka, czy to na dalekiej pustyni, czy w samym sercu gwarnego miasta."”