“- Te prezesy jebane, menedżery złodzieje, japiszony w białych kołnierzykach, panienki na kant odprasowane, co jeszcze wczoraj świnie karmiły. Taka to nowa, zasrana, warszawska elita. Albo studenciaki z wioski, prątkujące na prawo i lewo cherlaki. Wiecie, co ich łączy? Wszyscy muszą mieć gdzie mieszkać, spać, pieprzyć się, chodzić do sracza. Przyjdzie w końcu taki w łachę i będzie płacił, oj, będzie! - siedzący za biurkiem mężczyzna z zadowoleniem zatarł ręce. ”
“- Widocznie kapitalizm już jest, ale kapitalistów zapomnieli dowieźć - wzruszył ramionami ślusarz. - Tak nagle to przyszło, że nie zdążyli pokryć zapotrzebowania. Ale idę o zakład, że kapitaliści, jak poczują pieniądze, to szybko się zlecą jak muchy do padliny.
- Zatem możemy spać spokojnie - zakpił Igor. - Nie pojawią się tu nigdy. Bo na tym śmietniku zamiast pieniędzy mogliby poszukać co najwyżej skarbów moralnych w duszach obywateli, a tutaj efekty byłyby raczej mierne.”
“Tytuł tej wystawy brzmi: Piekło zamarzło - wyjaśnia, zbliżając się do mnie małymi kroczkami. - ale pewnie zdążyłaś się już tego domyślić, oglądając te obrazy -dodaje, obejmując mnie w pasie zaborczym gestem.
- No i co w związku z tym ? -dukan, a pada z naszych ust miesza się tuż przed naszymi nosami.
-Powiedziałaś, że wyjdziesz za mnie, gdy pękło zamarznie- wyjaśnia.
-A z nieba spadnie manna- odpowiadam, czując, że tracę grunt po nogami.
-Tak, manna...-szepcze z rozbawienie.”
“Godziny nigdy nie wydawały jej się tak długie jak tej nocy. Naszła ją błaha refleksja, że śpiąc, tak naprawdę nie czujemy, jak długo trwa noc, i nie doceniamy błogosławieństwa wielogodzinnego, nieprzerwanego snu. Natomiast kiedy chcemy, lecz nie możemy spać, wszystko wydaje się dłuższe, gorsze, ciemniejsze, a kolejne minuty i godziny nocy wloką się niemiłosiernie. Do jednej ze straszniejszych tortur, jakie stosowano w historii, zaliczało się przecież właśnie niepozwalanie torturowanej osobie zasnąć.”
“"-Panno Elliott, to czysto biznesowy układ. Poza ścianami te go apartamentu będziemy odgrywali parę. Będziemy trzymać się za ręce, jedno zawsze blisko drugiego, będziemy robić wszystko to, co robią zakochani. Ale tutaj możemy być sobą. Ty masz swoje miejsce, a ja swoje. Nie będę się narzucał ani niczego od ciebie oczekiwał. Nie potrafiłem - stłumić sarkastycznego chichotu, który wyrwał mi się z gardła. - w piątek m. Chyba nie sądziłaś, że chcę, żebyś ze mną spała, prawda?" ”
“Uprawialiśmy seks, ponieważ nie chcieliśmy być nieuprzejmi wobec kogoś, kto nam go zaproponował lub trafił do naszego łóżka. Bardzo trudno było nie rżnąć się z kimś, kto miał na to ochotę, i nie mieć zarazem poczucia winy, że jesteśmy niegrzeczni. Sądzę, nie, jestem pewna, że wielu ludzi spało ze swoimi przyjaciółmi, znajomymi i obcymi, których wcale nie pożądało. Sądzę też, że w większej mierze dotyczyło to kobiet, niewiele z nich bowiem – stwierdzam to z przykrością – było nazajutrz rano równie zadowolonych, jak żegnający je z radosnym uśmiechem mężczyźni. (s.53).”
“Dzieci o twarzach bez uśmiechu, z przedwczesną powagą w spojrzeniu, błąkały się pomiędzy barakami, oczekując zmian. Ich oczy spoglądały ze zdziwieniem i smutkiem. Dziecinne myśli zamknęły się w kręgu bez wyjścia.
Dlaczego nie mogę przebywać z rodzicami? Dlaczego nie mogę być w swoim domu, spać w swoim łóżku z czystą pościelą? Dlaczego nie mogę chodzić do szkoły? Dlaczego odebrano mi swobodę i zamknięto w obozie koncentracyjnym?
Dlaczego jestem przestępcą i numerem?
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?”
“Pochodzę z dużego miasta, z wielu miast. Przeczytałem, było wielu ludzi wokół mnie, pochwała, nagana, pytania, losy. Właśnie przespałem noc w ojczyźnie, w małym domku nad Krutynią. Na małym cmentarzu za ogrodzeniem spali moi dziadkowie, a przede mną leżało zakole rzeki, a za nią rozciągały się bezkresne lasy. Wszystko było szare i zimowe i cicho jak makiem zasiał. I widziałem tylko, że było tylko jedno prawo, po tym jak wszedłem i poszedłem dalej, i zadrżałem trochę przed wielkością i melancholią tego prawa.”
“Co tam dobrego? Kurwa, kurwa, co to jest za pytanie, co dobrego, co może w ogóle być dobrego? Że mam nogi, ręce, a za to nie mam białaczki ani raka odbytu, kurwa? Że mam co jeść, co pić i że nie wiem, po co żyć, bo nikt tak jakoś tego nie wie, ludzie tak tylko żyją, kurwa, z rozpędu, bo tak jakoś wychodzi, że się rano wstaje, że się połyka śniadanie, że się popija, kurwa, kawą, że się coś tam robi, oddycha, a potem kładzie się spać i rano znowu, kurwa, śniadanie i kawa. - Niewiele. A u ciebie?”
“Baby gdakały, że diabeł się zalągł w ciemnościach i swój straszny owłosiony łeb wystawia o północy i pokazuje czerwoną gębę pełną ostrych zębów i pchających z gardła płomieni.
I w naszej chłopięcej wyobraźni wrastał ów demon do rozmiarów apokaliptycznych. Unosił wielkie czarne skrzydła ponad drzewami, a gdy spaliśmy, krążył nad okolicą, wybierają sobie miejsca, na które runie z wysokości i podpali naszej wioski, miasteczka i całą piękną, miodem i mlekiem płynącą ziemię halicką i podhajecką.”
“Obaj chłopcy zrobili kwaśne miny, kiedy usłyszeli, że będą razem spędzać czas po lekcjach. Michał nawet powiedział, że woli zły stopień z zachowania niż pracę w bibliotece u boku Maćka. Maciek tylko wzruszył ramionami.
- A ty co?- spytała go pani Czajka.
- Mnie tam korona z głowy nie spadnie, jak z nim popracuję. Ale może dlatego, że moja korona mocno siedzi. Ponadto wyznaję zasadę Sokratesa. Jak osioł mnie kopie, to nie reaguję, bo osioł jest osłem i trudno mieć do niego pretensje o ośle zachowanie. ”
“– Nie przerywaj mi! Nie przerywaj mi! Nie przerywaj miiiiii!!! – usłyszałem wściekły ryk.
Aaa, chlor był w swoim żywiole. Na szczęście to już nie było moje zmartwienie…
Pogwizdywałem cicho, patrząc, jak przez okno najpierw leci poduszka, a potem męski garnitur, który zatrzymał się na rosnącym przed blokiem bukszpanie. Malowniczo.
– Ależ Jadziu… – zaprotestował męski, zgnębiony głos.
– Nie przerywaj mi, manipulancie!!! Śpij, kurwa, na dworze, jak ci u mnie nie pasuje. Ty nieudaczniku pierdolony! A jak chcesz spać na mojej poduszce, to ją sobie wynajmij!!!”
“Jest zawsze wielka różnica, na której prędzej czy później ludzie się poznać muszą, pomiędzy uczciwą p r a c ą a r o b o t ą intrygancką. My (...) jesteśmy ludzie p r a c y i dnia białego, tamci są r o b o t n i c y ciemności. Powodzi się im czasem w początkach i umieją odurzyć ludzi pozorami szlachetności, w końcu jednak spada z nich maska i komedia tragicznie się zamyka.”
“Gorączkowym krokiem urażonej damy ruszyła w dół asfaltowej drogi, modląc się, by wszystkie wilki, niedźwiedzie i psychopaci dawno już spali. Bez względu na to jak racjonalną osobą starała się być, zaczynał ją ogarniać paniczny wręcz strach. Zdawało jej się, że jest obserwowana, że kątem oka dostrzega jakiś ruch. Parę błyszczących oczu, może zgarbiony, kudłaty grzbiet kryjący się w zaroślach. Być może przed oczami na chwilę stanęły jej dwa rzędy śnieżnobiałych kłów, wyszczerzonych w gniewnym uśmiechu szalonej, gotowej do skoku bestii.”
“Choć samiec beta ma potencjał, by zostać doskonałym mężem i ojcem, wciąż musi nabyć niezbędne umiejętności. Przez kilka następnych tygodni Charlie robił niewiele poza opieką nad maleńką obcą istotą. Była kosmitką, słowo - czymś w rodzaju maszynki do jedzenia, robienia kupy i wpadania w złość - a on ani w ząb nie rozumiał jej gatunku. Ale gdy się nią zajmował, rozmawiał z nią, nie spał przez nią, kąpał ją, patrzył, jak śpi i beształ ją z powodu obrzydliwych substancji, jakieś się z niej wydobywały - zaczął się zakochiwać.”
“- Możesz spać w moim namiocie- zaprosił ją Horace.- Mam tam wygodne i miękkie posłanie.
- Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną- podsunął Gilan.
Maddie spojrzała na niego z ukosa.
- Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe- odpowiedziała.
Gilan uniósł brwi.
- Mógłbym ci wydać rozkaz.
Maddie uśmiechnęła się słodko.
- A ja bym go zignorowała.
Gilan westchnął.
- Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należytym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
- W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiam, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?- zapytała Maddie.
Gilan postanowił nie ciągnąć tej dyskusji.
- Prześpij się- powiedział.
Maddie wstała, uśmiechnęła się, ziewnęła i skierowała do namiotu Horace'a.
Gilan spojrzał na wysokiego rycerza, który również tłumił ziewnięcie.
- A ty? Ty także nie sałeś przez większość nocy.
- Zajmę twój namiot- zdecydował Horace.- ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.”
“-Ciało astralne- rzekł kot- to taki jakby duch osoby, ale połączony z ciałem. Kiedy na przykład osoba śpi, wtedy jej ciało astralne może sobie wychodzić i latać to tu, to tam, trochę jak balon na cienkiej nitce.
- Nigdy czegoś podobnego nie widziałam ani w telewizji, ani na żywo - sceptycznie odezwała się Maja.- A wiele razy widziałam, jak tata spał na kanapie. Jedyne, co z niego wtedy wychodziło, to chrapanie. A! Raz widziałam, jak mu wyszedł bąbel z nosa, bo akurat miał katar, ale chyba to nie to?
- Nie, to na pewno nie to.- Kot pokręcił łebkiem.”
“Ta książka posiada nie jeden rodowód. Pierwszy zwał się "Jacek i Agatka", "Bolek i Lolek", "Miś z okienka" i cały pozostały zwierzostan, co dzieci wysyłał spać, aby dorośli mogli sobie w skupieniu posłuchać Dziennika Wieczornego. Tyle że zwierzostan był tak sympatyczny, iż polubili go również dorośli. Może nie do tego stopnia, iżby domagali się przedłużenia dobranocek na cały czas emisji DTV, ale w każdym bądź razie polubili bardzo. Trzeba więc było wymyślić dla nich, to znaczy dla dorosłych, jakieś specjalne dobranocki. Równie mądre jak dla dzieci, tyle że nie do snu zachęcające, a raczej do myślenia. ”
“Była sobie raz noc, która się nigdy nie kończyła. W jej mrocznej paszczy przepadło słońce, a zimne, czarne łapska rozczapierzone nad światem zdławiły wszystkie promienie światła. Noc na zawsze zakleiła ludziom oczy, spali więc teraz głębiej i mieli dziwaczniejsze sny, niż kiedyś, a zatraciwszy się w nich i postradawszy pamięć, błądzili między śnionymi przez siebie istotami. Noc malowała na ścianach domów swe najpotworniejsze obrazy, z których pouciekały wszelkie kolory. Jej zimny, duszący oddech wnikał do płuc śpiących i przemieniał je w czarną pulpę.”
“Mikołaj był. starszy od grzechu, a jego broda nie mogła już bardziej posiwieć. Chciał umrzeć. Krasnale, żyjące w jaskiniach Arktyki nie znały jego języka, rozmawiały jednak we własnej szczebiotliwej mowie, i kiedy nie pracowały w fabrykach, odprawiały niezrozumiałe rytuały. Każdego roku zmuszały go, mimo protestów i płaczu, do wyjścia w Wieczną Noc. Podczas swoich podróży zatrzymywał się obok każdego dziecka na świecie i zostawiał mu przy łóżku niewidzialny krasnoludzki prezent. Dzieci spały, uwięzione w czasie. Zazdrościł Prometeuszowi i Lokiemu, Syzyfowi i Judaszowi. Jego kara była cięższa. Ho. Ho. Ho.”
“Czekaliśmy i czekaliśmy. Wszyscy. Czy ten łapiduch nie wie, że od czekania ludziom
odbija szajba? Ludzie czekają przez całe życie. Czekają na lepsze czasy, czekają na śmierć.
Czekają w kolejce, żeby kupić papier toaletowy. Czekają w kolejce po pieniądze. A jak nie
mają szmalu, to czekają w jeszcze dłuższych kolejkach po zasiłek. Człowiek czeka, żeby
położyć się spać, i czeka, żeby się obudzić. Czeka, żeby się ożenić, i czeka, żeby się rozwieść.
Czeka na deszcz, czeka, aż przestanie padać. Czeka na posiłek, a kiedy go zje, czeka na
następny. Czeka w poczekalni u psychiatry razem z bandą pomyleńców i sam nie wie, czy jest
jednym z nich”
“Byłam pewna, że znajdę wówczas odpowiednie słowa, żeby wyrazić to, co mnie dręczy, wytłumaczyć mu, dlaczego jestem tak okropnie przerażona, dlaczego mam uczucie, jak gdyby mnie siłą wpychano coraz głębiej i głębiej do czarnego dusznego worka, z którego się już nigdy nie wydostanę. A potem ten dobry lekarz rozparłby się wygodnie w fotelu, złożył czubki palców dłoni, tworząc małą kościelną wieżyczkę, i wytłumaczył mi, dlaczego nie mogę spać, dlaczego nie mogę jeść, dlaczego nie mogę czytać i dlaczego wszystko, co inni ludzie robią, wydaje mi się idiotyczne, bo cały czas myślę o tym, że na końcu czeka mnie nieuchronnie śmierć.”
“Myśliwi i drwale, nie zdejmując butów, kładli się tu niegdyś spać wokół tysięcy dogasających ognisk, a potem ruszali dalej, nasi starsi teutońscy przodkowie o oczach rozpalonych blaskiem potężnej pazerności, napływający kolejnymi falami okrutników i szaleńców o głowach pełnych bezskojarzeniowych analogii do całej ludzkiej przeszłości, szczupli Aryjczycy ze swoją unieważnioną już dziś semicką książeczką, wciąż na nowo odgrywający zawarte w niej dramaty i parabole, bezmyślni, bladzi i udręczeni pragnieniem, które mogłoby uśmierzyć jedyne ponowne pogrążenie się świata w pierwotnych ciemnościach.”
“Czego jeszcze panu brakuje?
Starzec pokręcił głową. Lepiej zaś nie pytaj, bo się rozgadam.
Wielu rzeczy?
Nie wszystkich. Nie brakuje mi wyrywania zębów kleszczami obuwniczymi, zwłaszcza jak się ma tylko zimną wodę, coby uśmierzyć ból. Ale dawnego życia, wolności i przestrzeni tak. Wyruszałem na szlak cztery razy. To były najlepsze lata mojego życia. Najlepsze. Żyłem w drodze. Poznawałem coraz to nowe miejsca. Nie ma nic na świecie, co mogłoby się z tym równać. I nie będzie. Siadaliśmy wieczorem przy ognisku, bydło już pokładło się do snu, było bezwietrznie. Piliśmy kawę. Słuchaliśmy opowieści starych kowbojów. Ciekawych opowieści. Skręcaliśmy papierosy. Spaliśmy pod gołym niebem. Nigdzie się tak nie śpi jak na szlaku. Nigdzie.”
“,, (...) Wiadomość popłynęła w świat. Marcela się pożegnałą i popędziła zwiedzać fora miłośników psów. A Ola siedziła przy komputerze, bezmyślnie stukając palcem w monitor. Była pewna, że Łukasz zaraz jej odpisze, ale nic takiego się nie stało. Poszła do kuchni, zrobiła sobie kanapkę z białym serem i pomidorem. Wiadomości wciąż nie było. Wykąpała się - nadal nic. Gdy szykowała się spać, ciągle nie miała odpowiedzi. Rano, gdy tylko zadzwonił budzik, zerwała się i włączyła komputer, ale jej skrzynka odbiorcza była pusta. Sprawdziła ją po szkole, ale nic się nie zmieniło. Gdy następnego dnia po południu przyszła do niej Marcelina, aż zaniemówiła. Chwilę stała w progu, nie wierząc własnym oczom. Pierwszy raz odkąd się znały, widziałą, jak Olka płacze nie ze złości.”
“Edward spał obrócony do ściany, kiedy Maria patrzyła w okno. Po krótkim seksie, zawsze od tyłu, po alkoholu. Woń piwnego oddechu, dotyk mokrej skóry.
O szybę okna sypialni Marii ocierają się płatki śniegu jak ćmy o szybę oświetlonego okna w letnią noc. Mroźny wiatr bawi się rzadko prószącym śniegiem. Jedne płatki szybko i pionowo opadają, jakby gwałtownie przybrały na wadze, inne wolno unoszą się w górę, jak pierze, na które ktoś dmuchnął od dołu. Jeszcze inne suną poziomo i ukośnie. W rwanym rytmie jasne okna gasną, ciemne się zapalają. Jakby ktoś w wolnym tempie synkopował na świetlnych klawiszach.”
“"Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie - to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie? "”
“Przez kilka minut przyglądałam mu się uważnie. Po raz pierwszy w życiu spałam na jednym łóżku z mężczyzną. Usiłowałam sobie wyobrazić, że Konstanty jest moim mężem. Musiałabym wówczas wstawać o siódmej, smażyć mu jaja na bekonie, robić grzanki i kawę, tłuc się po domu w szlafroku, z włosami nawiniętymi na walki, aż wyszedłby do pracy, potem trzeba by było pozmywać, zasłać łóżka, a wieczorem, po powrocie do domu z całodziennej, fascynującej pracy, małżonek żądałby oczywiście dobrej kolacji. Po kolacji musiałabym, rzecz jasna, znowu zmywać całe góry naczyń, po czym, śmiertelnie zmęczona, waliłabym się do łóżka. Nudne by to było, zmarnowane życie dla dziewczyny po piętnastu latach nauki, to fakt, ale wiedziałam, że tym jest właśnie małżeństwo dla kobiety, sprzątaniem, gotowaniem i zmywaniem. ”
“Dzisiaj wyjątkowo piszę ten pamiętnik przed wzięciem prysznica, a nie po nim, jak to mam w zwyczaju. Pot, brud i ziemia z piaskiem oblepiają mi czoło i policzki, ale specjalnie mi to nie przeszkadza. Zresztą woda jest lodowata, odkąd padł centralny piec, i zamiast otulać do snu, pompuje w moje serce adrenalinę, której mam dość i bez tego. Ogrzewam się tylko w salonie przy kominku w przerwach od pracy i wtedy, gdy idę spać. Na zewnątrz musi panować ziąb, chyba zbliża się zima i chłód wraz z wiatrem przenika przez te stare mury. Czuję podskórnie, jak szron z wolna pokrywa szyby, tak jakby osiadał też na mojej duszy. Choć dokładam do kotła węgiel, który tu został, kaloryfery dają tylko odrobinę ciepła. Powinienem je odpowietrzyć, ale ciągle jakoś zapominam.”
“Profesorowie uniwersyteccy, a nawet studenci z długoletnim stażem i konferencyjnym obyciem, mają różne sposoby radzenia sobie z nudnymi wykładami. Skuteczność tych metod jest wprost proporcjonalna do wysokości stopnia naukowego. Najlepsi, jak Robert, potrafią spać z całkowicie otwartymi oczami i bez budzenia się potakiwać głową, kiedy mówca zawiesza głos. Robert, mistrz nad mistrzami, potrafi nawet ocknąć się dokładnie w momencie, kiedy pada skierowane do niego pytanie. Ci z niższej półki czytają wsunięte między materiały konferencyjne broszurowe wydania romansów i kryminałów i regularnie spoglądają na mówcę, żeby dać mu do zrozumienia, że są z nim duchem. Zresztą w epoce przenośnych urządzeń elektronicznych (...) można udawać, że robi się notatki na laptopie i spokojnie czytać "Ileśtam twarzy Greya", należy tylko uważać, żeby nie dostać wypieków.
Ale to profesjonaliści.”