Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "spitz z nim", znaleziono 146

-I co myślicie?
-Wszystko jest do zrobienia.
-Dziadek na pewno się zgodzi.
-I to bardzo romantyczne rozwiązanie.
-Więc pozostaje tylko jedno: przekonać do niego Romę.
– Co tam znowu wymyślasz? – śmieje się dziadek. – Babski rozum, druga najgorsza rzecz na świecie, zaraz po kacu!
Dziadek Mróz popatrzył bezradnie.
- Przecież szatana nie ma. Ja w niego nie wierzę.
Odwróciła się.
- Ja też. Po prostu mamy pecha, on uwierzył w nas.
... każdemu facetowi siedzi na ramieniu mały, brodaty świntuch, dziadek Freud, i szepcze do ucha bezeceństwa, od których faceci zachowują się jak małpy.
Okazuje się, że każdej kobiecie siedzi na ramieniu brodaty dziadek Darwin i przelicza szanse na reprodukcyjny sukces. A one głupieją od tego jeszcze bardziej.
Mój dziadek mawiał, że w szkole najważniejsze są dwa przedmioty - przysposobienie obronne, żeby nauczyć się strzelać, i historia, żeby wiedzieć, do kogo.
Dzieci śmiały się z nas, bo do szkoły przyprowadzał nas i odbierał z niej dziadek. Dziś rozumiem, że dzieci już to do siebie mają, są szczere do bólu, nie znają litości.
Dziadek mawiał, że ludzie zazwyczaj oszukują się, wspominając własną przeszłość. Pewnie tak samo dzieje się z historiami powtarzanymi na mieście.
Znajoma z córkami poszła z urną ojca do pizzerii, apotem do cukierni. Bo dziewczynki lubiły pizzę, a dziadek słodkie.
-...przecież to idiota!- łowiła jednym uchem Anka, jak żołądkował się młody mężczyzna.- Jak to dziadek mówił: sietniok czy, jak to się teraz poprawnie politycznie godo: upośledzony.
Dziadek był znanym na Suwalszczyźnie lisem, który polował na pruskiej granicy. W kartotece straży granicznej figurował jako nieuchwytny herszt bandy przemytników.
Dziadek zawsze twierdził, że ludzie sami kopią sobie studnię smutku, bo myślą wyłącznie o złych albo przykrych rzeczach i nie dostrzegają tego, co powinno ich cieszyć.
- Nikt mnie nie głodzi. Sam się głodzę... Gdybym ja tylko umiał gotować... - westchnął.
- Babę sobie znajdź, a nie gotować się będziesz uczył - skomentował dziadek
Tak bardzo chciał, żeby już poszli. Czekał na tę wizytę, lecz gdy tylko przestąpili próg oddziału onkologicznego, wiedział, że to zły pomysł. Babcia i dziadek nie potrafili ukryć przerażenia.
-To jest także moje nazwisko- zauważył Pawełek z urazą.
-Ale ja je miałem wcześniej. Dostałeś je ode mnie.
-No to co? A Ty przecież dostałeś je od dziadka i dziadek Ci nie wypomina.
Ja się zbyt wiele po chłopach nie spodziewam, mój Darek też do wesołków nie należy, ale Ludwik, dziadek twojego Bartka, to był smętny jak wrzód na dupie w deszczowy dzień.
Lodowaty podmuch wiatru przewiał ją na wylot i pognał dalej, do rzeki w wąwozie, po drodze brzęcząc okiennicami.
Zimny jak cycki czarownicy, jak powiedziałby jej dziadek.
- A czy mogłaby pani teraz pójść po ten atlas? Sam go nie znajdę...
Proszenie bibliotekarki w bibliotece, żeby znalazła i przyniosła czytelnikowi książkę, jest w najwyższym stopniu podejrzane.
To miał być pierwszy dzień w nowej szkole. Co prawda dziadek mówił, że nauka na wyspie to prawdziwa przyjemność, to samo powtarzała Sasza, ale Matylda czuła niepokój.
– To okropne, że moje zachowania z przeszłości psują mi perspektywy na przyszłość – mruknął chłopiec. – Skoro na to wpadłeś, to znaczy, że już podążasz drogą ku mądrości – odrzekł dziadek.
- Dziadek mnie uczył roboty. Zawsze powtarzał: najpierw "co", a dopiero potem "za ile". Zrób, co masz do zrobienia, pokaż, co potrafisz, i dopiero wtedy gadaj o pieniądzach.
Jestem daleka od słów "dziadek by tego chciał", zawsze mnie drażniło, że wkładamy w usta osób zmarłych słowa, które chcielibyśmy usłyszeć, a których oni może wcale nie mieliby ochoty wypowiedzieć.
Ojciec bojaźliwym nie był. Dziadek o swoim najstarszym synu wyrażał się z uznaniem: "Przed wojną, jak Piotrek wybierał się do Prus, mnie głowa nie bolała, bo miałem pewność, że jak wyszedł z domu, tak doń powróci".
– Co go gryzie?
– Kendra oskarżyła brata o dobrowolne czytanie – wyjaśniła poważnie babcia. Dziadek uniósł brwi.
– Powinienem zawiadomić policję? - Jego żona pokręciła głową.
– Nie pozwolę, żeby upokarzająca prawda o czytelniczej pasji mojego wnuka została upubliczniona. Sami musimy się uporać z tą hańbą.
– Dziadku, mam pomysł – oznajmiła Kendra.
– Zabijemy okna deskami, żeby paparazzi nie przyłapali go na gorącym uczynku? – zgadywał dziadek.
Nie znałam rodziny ze strony ojca, ale chyba niewiele traciłam, bo nie byli warci funta kłaków, jak powtarzał do babci dziadek po stronie mamy tamtej zimy, kiedy zmarł na rozległy zawał. Babcia nie zaprzeczała.
To wschodnia tradycja - stwierdził dziadek Siau - tajemnice zawsze chodzą trójkami. Kiedy zjawia się rozwiązanie, wszystko się łączy: pierwsze z drugim i trzecim, drugie z pierwszym i trzecim, trzecie z pierwszym i drugim, rozumie pan?
Pan Zygmunt P. Zapytuje pan, czy bezpłodność u mężczyzn jest dziedziczna. Dziedziczna. Jeśli pana dziadek był bezpłodny, to ojciec pana też był bezpłodny, znaczy się, że i pan jest bezpłodny. Ale niech pan się tym nie przejmuje. Każdy człowiek posiada przyjaciół, którzy mu w biedzie pomogą.
-Gdy studiowałem w akademii w Oxenfurcie, historia zajmowała drugie miejsce na liście moich ulubionych przedmiotów.
-Co było na pierwszym miejscu?
-Geografia- rzekł poważnie poeta.- Atlas świata był większy i łatwiej było za nim ukryć gąsiorek wódki.
Bryczka zaprzęgnięta w dwa piękne konie. Dziadek siedzący na koźle. Białe koszule, odświętne sukienki, kolorowe chusty na głowach kobiet. Malownicza polna droga prowadząca przez łąki i łany dojrzewającego zboża.
Choć na jej nosie wiszą stare okulary, w połatanych plastrem na rany oprawkach, ze szkłami mogącymi uchodzić za szkła teleskopowe. Denka od starych musztardówek, jak mawiał dziadek, gdy jeszcze do rzeczy nadawał. Że też ona cokolwiek widzi przez te okulary.
Dziadek zna różne strachy: - Jeden masz taki, że każe się wydzierać „ratunku”, drugi masz taki, że każe się zamknąć. Wszystko zależy, na jakiego człowieka jaki strach padnie. Najgorsze, że strach nie wybiera. Ty jego też nie.