Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sta­nie sobie", znaleziono 1398

Tylko cięż­ką pracą je­steś w sta­nie coś zdzia­łać. Tylko dzię­ki małym kro­kom je­steś w sta­nie osią­gnąć duży cel.
Nie wiesz, co zna­czy po­ca­łu­nek, do­pó­ki nie sta­nie się wspomnieniem.
Może prze­szedł­szy przez ogień, nie je­stem już w sta­nie po­czuć żaru zwy­kłych iskie­rek?
Raz uciekł śmier­ci spod kosy. Czy bę­dzie w sta­nie po­wtó­rzyć ten wy­czyn?
Może czło­wiek jest w sta­nie opu­ścić sze­re­gi po­li­cji, ale po­li­cja nie wyj­dzie z czło­wie­ka nigdy.
Kto by po­my­ślał, że pie­nią­dze są w sta­nie przy­nieść tyle pięk­na, a jed­no­cze­śnie tyle nie­szczę­ścia?
Teraz byłem w sta­nie prze­ło­żyć dobro Davis ponad wła­sne. Stało się to moją sła­bo­ścią.
Ona nią była.
– Pro­szę po­wie­dzieć ko­bie­cie, że nie jest w sta­nie cze­goś zro­bić, to zrobi to dwa razy, przy czym za dru­gim razem uśmie­cha­jąc się chy­trze.
Jed­nakże nawet sam Bóg nie jest w sta­nie wejść mię­dzy dziew­czynę i chłop­ca, któ­rzy na­praw­dę sie­bie pra­gną. Żadne pismo świę­te, król ani prawo na tym świe­cie nie mają ta­kiej mocy.
Nikt nie jest w sta­nie przy­go­to­wać się na śmierć bli­skiej osoby, nawet jeśli cho­ru­je ona prze­wle­kle. Za­wsze cier­pi­my, gdy od­cho­dzi. Nie chce­my, by nasi bli­scy umar­li. Śmierć za­wsze nie­sie za sobą cier­pie­nie.
Mimo wszyst­ko ucie­szy­ła się, sły­sząc to z ust cioci Li­lian. Była to ko­lej­na nie­ty­po­wa cecha tej ko­bie­ty, która przy uży­ciu za­le­d­wie paru słów była w sta­nie spra­wić, że ktoś albo czuł się naj­le­piej na świe­cie, albo jak coś, co przy­kle­iło się do po­de­szwy buta.
W ciągu pię­ciu mie­się­cy za­mie­ni­łem się ze sta­re­go ra­mo­la z wieży z kości sło­nio­wej w kogoś w ro­dza­ju współ­cze­sne­go da­laj­la­my. Pokaż mi kogoś, kto byłby się w sta­nie temu oprzeć, a ja po­ka­żę ci praw­dzi­we­go świę­te­go.
Kart­ka jest jak ekran, na któ­rym ry­su­jący wy­raża to, co prze­żywa. W mo­wie, w sta­nie psy­chozy, schi­zo­fre­nicy czę­sto nie po­tra­fią sfor­mu­ło­wać pro­stego ciągu my­śli. Na kart­ce prze­ka­zują to, co na­praw­dę czują. I choć nie za­wsze jest to do­słow­ne, mówi o tym, czego nie wi­dać.
– Gofra? – pyta.
(..)
– Wy­glą­dasz, jakby miał ci się przy­dać.
– Choć może bar­dziej taki z po­le­wą z ad­wo­ka­ta – do­da­je. – Wy­so­ko­pro­cen­to­wą.
Po­trzą­sam głową, jak­bym mogła dzię­ki temu oczy­ścić umysł. – Ad­wo­kat fak­tycz­nie by mi się przy­dał, tyle że nie­ko­niecz­nie w tym sta­nie sku­pie­nia.
– Przez całe twoje życie trzy­ma­ją cię na uwię­zi – mówi – by nie na­ru­szyć po­rząd­ku świa­ta. Ale przy­ku­ty łań­cu­chem pies myśli tylko o swym nie­szczę­snym po­ło­że­niu i krę­pu­ją­cych go oko­wach. Mogą po­zba­wić twe ciało jego mocy, ale nie są w sta­nie we­drzeć się do twej głowy.
Pro­tek­to­rat jest wszyst­kim, co zna­cie. Ale kiedy by­li­śmy bar­dzo mło­dzi, mie­li­śmy szan­sę zo­ba­czyć, jaki był świat przed Znie­wa­gą. Było w nim pięk­no wol­no­ści. Wła­ści­wie to uwa­żam, że to naj­bar­dziej ide­al­na forma pięk­na: być w sta­nie my­śleć swo­bod­nie i być sobą. Ale to pięk­no, które wy­ma­ga ogrom­nych ofiar.
Sta­wia­nie się na miej­scu osoby cier­pią­cej w sy­tu­acji, w któ­rej się nie zna­la­zło, nie mogło skoń­czyć się po­wo­dze­niem. Nikt nie był w sta­nie wy­obra­zić sobie, co czuła, bo każ­dym w ta­kiej chwi­li rzą­dzi­ło­by mnó­stwo od­mien­nych emo­cji, każdy my­ślał­by o tu­zi­nach in­nych rze­czy i po­dej­mo­wał wiele in­nych de­cy­zji.
Płacz wcale cię nie umniej­sza – od­par­ła matka. Opusz­ka­mi pal­ców do­tknę­ła ścię­tych wło­sów dziew­czyn­ki. – Uwa­żaj z łzami – do­da­ła z wy­uczo­ną po­wścią­gli­wo­ścią. – Są krwią ducha. Jeśli bę­dziesz pła­kać zbyt wiele, wy­czer­pie cię to i twoja dusza sta­nie się jak zra­nio­ny kwiat.
Ja tym­cza­sem byłam jak lwica, która po­trze­bu­je rów­nie sil­ne­go part­ne­ra. Męż­czy­zny, który sta­nie ze mną ramię w ramię, gdy zaj­dzie taka po­trze­ba. Po­trze­bo­wa­łam łowcy, a nie chłop­czy­ka, który bę­dzie się za mną cho­wał jak małe kocię. Naj­gor­szy typ fa­ce­ta to taki, który tłam­si, aby zni­żyć do swo­je­go po­zio­mu.
Wy nie wie­cie, jak Ro­sy­ja przy­cho­dzi, kie­dy przy­cho­dzi. Ro­sy­ja jak przy­cho­dzi, to przy­cho­dzi wiel­ka, cho­ciaż jej lu­dzie mar­ni, sła­bi, ale przy­cho­dzi wiel­ka i nie jest w sta­nie znie­ść obok sie­bie ni­cze­go, co nie jest Ro­sy­ją, więc wszyst­ko w Ro­sy­ję za­mie­nia, ro­zu­mie­cie, w Ro­sy­ję, czy­li w gów­no. Żeby wszyst­ko było ta­kie same, jak to gów­no.
Le­piej nic nie mów, jeśli nie masz nic do powie­dze­nia” – czę­sto powta­rzała pod­czas na­szych wie­czor­nych roz­mów, tuląc mnie do snu. – „A kiedy już zde­cy­du­jesz się coś powie­dzieć, mów, co my­ślisz, myśl, co mó­wisz, i za­wsze bądź gotów bro­nić swo­jej wypo­wie­dzi. Jeśli nie bę­dziesz w sta­nie zna­leźć argu­men­tów dla swo­jego sta­no­wi­ska w ja­kiejś spra­wie, to zna­czy, że tak na­praw­dę od po­cząt­ku ich nie mia­łeś.
Nie każdy po­tra­fi otwar­cie przy­znać się do tego, że od­czu­wa strach, a to jeden z naj­waż­niej­szych ludz­kich in­stynk­tów. Gdy­by­śmy się nie bali, nie byli­by­śmy w sta­nie do­strzec nad­cią­ga­ją­cego nie­bez­pie­czeń­stwa. – Uśmiech­nął się i chwy­cił ją za dło­nie. – Strach ni­gdy nato­miast nie powi­nien tobą rzą­dzić. Mu­sisz na­uczyć się nad nim pano­wać. Oswo­ić go. W końcu ujarz­mić. Wtedy za­wsze bę­dziesz wie­dzia­ła, jak reago­wać. Nawet gdy sytu­acja bę­dzie wyda­wać się bez­na­dziej­na.
Wszak wszyst­ko wokół, cała kul­tu­ra i nar­ra­cja psy­cho­lo­gicz­na, stara się prze­ko­nać za­rów­no cie­bie, jak i in­nych, że czło­wiek jest w sta­nie sta­wić czoła wszyst­kie­mu, dać sobie radę z każ­dy­mi prze­ciw­no­ścia­mi losu, bo nie ma rze­czy nie­moż­li­wej – pod­jął dok­tor Kerth. – Mu­sisz tylko od­po­wied­nio się na­sta­wić, cho­dzić na sesje te­ra­peu­tycz­ne, pra­co­wać nad sobą, słu­chać psy­cho­lo­ga, a w naj­gor­szym wy­pad­ku po pro­stu re­gu­lar­nie brać prze­pi­sa­ne leki.
Cza­sa­mi ła­twiej było za­po­mnieć. Mówi się, że czas leczy rany. Mi­ja­ją­ce dłu­gie dni są w sta­nie zdu­sić kieł­ku­ją­ce uczu­cie. Tylko co wtedy, gdy ono jest tak silne i nagle za­cznie wy­ra­stać, mimo iż zo­sta­ło przy­sy­pa­ne sa­mot­nie spę­dza­ny­mi dnia­mi, mie­sią­ca­mi, la­ta­mi? Kiedy nagle, pod wpły­wem jed­ne­go zo­ba­czo­ne­go zdję­cia na Fa­ce­bo­oku, uczu­cie znowu za­cznie szyb­ko wzra­stać? I co z tym można zro­bić? Czy pod­le­wać je po­now­nym kon­tak­tem, czy wręcz prze­ciw­nie, znowu za­po­mnieć i po­zwo­lić mu zwięd­nąć na za­wsze?
Sama stra­ciła naj­bliż­szych, wie­dzia­ła więc, jak może wyglą­dać pro­ces prze­cho­dze­nia ża­ło­by. Prze­cho­dząc go sama, twier­dziła, że słowa nie są w sta­nie ukoić bólu. Stra­tę mógł ukoić jedy­nie czas i w tym wy­pad­ku ża­ło­ba, którą każdy prze­żywa na swój spo­sób. Jedni zaszy­wają się w domo­stwach, ukry­wa­jąc się przed całym świa­tem, inni zaś snują się oble­czeni w czerń. Znała rów­nież takie osoby, które żyły tak, jakby nic się nie stało. Jakby miało nie być jutra. Nie nego­wała żad­nej z po­staw.
Każdy ma ja­kieś ma­rze­nia. Prze­waż­nie bar­dzo pro­ste, rze­kła­bym: pro­stac­kie, a w do­dat­ku brud­ne i ka­pra­we. Ci, któ­rzy przy­ła­żą do mnie po radę albo po zioła, za­zwy­czaj mają myśli brud­ne i pła­skie. Chcie­li­by prze­le­cieć dziew­czy­nę kum­pla, na­cha­pać się, na­żreć, za­kom­bi­no­wać i za­ro­bić. Ty... ty je­steś inny. Wiatr ci hula po łe­pe­ty­nie, aż prze­cią­gi się robią. Choć nie mam na myśli, że w tej gło­wie pusto. Ale tak na­praw­dę inny to jest twój men­tor. Star­szy, mą­drzej­szy i ma do­świad­cze­nie. Trzy­maj się go, a da­le­ko zaj­dziesz, albo i za­wi­śniesz na tej samej ga­łę­zi. Ale nawet jeśli tak się sta­nie, po­trak­tuj to jako za­szczyt.
Mówi się, że czas leczy rany, ale to bzdu­ra. Wie o tym każdy, kto do­świad­czył stra­ty tak na­głej, jak trzę­sie­nie ziemi, w któ­rym bez ostrze­że­nia traci się stały grunt pod no­ga­mi i wszyst­ko wokół za­mie­nia się naj­pierw w chaos, a potem w kom­plet­ną ruinę. Stra­ty tak in­ten­syw­nej, że wszyst­kie ko­lo­ry z dnia na dzień blak­ną i już za­wsze wszyst­ko jawi się tylko w od­cie­niach czer­ni i sza­ro­ści. Stra­ty tak wiel­kiej, że pęka serce i nie ma żad­nej na­dziei, że ból, który się wtedy od­czu­wa, kie­dyś ustą­pi. Jest za to pew­ność, że bę­dzie z tobą już na za­wsze i wro­śnie tak głę­bo­ko, że sta­nie się czę­ścią cie­bie i nigdy się go nie po­zbę­dziesz.
Co się stanie, to się stanie, powiedział.
... w przyrodzie najstabilniejszym stanem jest stan równowagi.
Jak długo trwa początek? Aż wszystko stanie się łatwe? Aż wszystko stanie się zagadane. (s.98)
© 2007 - 2025 nakanapie.pl