Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "stasia z niej", znaleziono 86

Kobiety upadłej patron i promotor. Obojętnie na chłopską dziewkę, spod herbu spoglądać wielmoża nie umiał. Zalotne spojrzenie, polska marka w rulonik się zwijała, w nos wchodziła biała „dróżka”. Obok tańczyła „zielona wróżka”, ze spodni „as” wypadał…
„Stasia lubi, jak ją dotykam, czyż nie tak?”
Amant podchodził i badawcze palce pod brudny fartuch służącej wkładał. Hrabia flirtował, nowe przestrzenie dla żądzy odkrywał.
„Stasia interes mój ku sobie, nadzieję mam, docenia!”
Stasia zachwycona była cała, w każdym kawałku swego ciała radość tą niezmiennie odczuwała. Ofertę milcząco przyjmując, alternatywnych perspektywy nie miała. Chcąc nie chcąc, zdejmując więc swój brudny fartuszek, dawała się „zaskoczyć” przez jaśnie pana.
„Stasia grę naszą widzę doskonale rozumie!”
Stasia wyczucie miała doskonale, wytrawną pokerzystką była. W myślach płynąc, w znanej sobie tylko przestrzeni lekko się unosiła. Gdy pan hrabia pańską powinność pełnił, ona zamykając zmęczone oczy, szybowała.
O, moje serce! – krzyknęła pani Stasia, prawie mdlejąc.
Należała do kobiet starej daty, które bezbłędnie potrafiły symulować utratę przytomności, nie robiąc sobie przy tym żadnej krzywdy.
Rodzeństwo nie było pewne, czy odezwała się Jasia, czy Stasia. Miały identyczne ubrania i rowery. Nawet ich głosy brzmiały tak samo. Na dodatek obie zamówiły lody czekoladowe. Gdy się na nie patrzyło, można było dostać oczopląsu.
- Znamy się od tak dawna...
- No, wiem. Występowałyście razem na czwartkowych obiadach u króla Stasia - rzekła Viga z przekąsem - co nie zmienia faktu, że ona zawsze zachowuje się tak, jakby połknęła nie jeden, ale cały komplet kijów. I to od bejsbola. Zero poczucia humoru i luzu.
I co, córko? Po co ci były te środki pobudzające? – (...)
– Do mojego kolejnego grzechu (...) Uprawiania stosunków pozamałżeńskich. Z podszeptu szatana!
– Do czego?! – Zdumienie księdza było tak wielkie (...) – W twoim wieku?!
– Serce nie sługa – wyjaśniła Stasia.
– Ale toż przecież nie mogło tych stos... – ksiądz w odpowiednim momencie się zmiarkował – tych aktów natury intymnej być zbyt wiele.
– Zdziwiłby się wielebny (...) Parzyli my się z moim ukochanym niczym króliki na wiosnę
dałam jej skrzydła ze stali – i to właśnie powinna dawać miłość.
Lu­dzie, któ­rzy nam słu­ży­li, stali się na­szy­mi ka­ta­mi.
– Utra­ta dziec­ka to jedno z naj­trud­niej­szych do­świad­czeń, jakie może spo­tkać part­ne­rów – po­wie­dział dok­tor Har­ris (...). – Nie­któ­re związ­ki się wzmac­nia­ją, więk­szo­ści jed­nak się nie udaje.
Jed­nak tak to jest z ża­ło­bą: nie ma pod­ręcz­ni­ka jej ob­słu­gi. Nie ma listy zadań, które wska­zu­ją naj­lep­szą drogę do dal­sze­go życia.
Cza­sa­mi umysł jest po pro­stu sil­niej­szy niż nasze próby prze­zwy­cię­że­nia go.
Mózg może fondamentalnie rozpiepszyć każdy inny aspekt twojego ciała, a emocje wszytko zniekształcić. I to emocje, z których nawet nie zdawałaś sobie sprawy. Te same emocje mogą nie pozwolić ci jasno widzieć, jasno myśleć, jasno robić czegokolwiek, mogą wywołać ból w całym ciele od czubka głowy do koniuszków palców.
– W ża­ło­bie nic nie ma sensu. – Po­trzą­snął głową. – Przy­naj­mniej nie dla nas.
Przez twarz Way­lo­na coś prze­my­ka: mi­li­se­kun­da wa­ha­nia, która po­ja­wia się za­wsze, gdy ktoś przy­go­to­wu­je się do kłam­stwa. Łatwo ją za­uwa­żyć, o ile wiesz, gdzie pa­trzeć: na­pię­cie szczę­ki, twar­dość spoj­rze­nia. Znika rów­nie szyb­ko, jak się po­ja­wi­ła, ale prze­cież była.
Nie za­wsze trze­ba po­cią­gać za spust, żeby bez­kar­nie zabić – cza­sa­mi wy­star­czy na­ła­do­wać broń i zo­sta­wić ją, by sama wystrzeliła.
Wie­dzia­łam bo­wiem, że nie będę do­brym czło­wie­kiem, dobrą matką, nie będąc dobra dla sie­bie.
Stali naprzeciwko siebie, prowadząc pojedynek na spojrzenia, ale żadne z nich nie ustąpiło.
– Taaak, ja też to poczułem. Jakbym nie miał futra, to byś zobaczył, jakiej dostałem ptasiej skórki.
– Chyba gęsiej skórki.
– A to nie ptasia przecież?
– Tak, w sumie to ptasia – Billy z rozbawienia schował twarz w dłoniach, nie mając już zamiaru poprawiać Bobka w tej kwestii. Właściwie to sam zaczął się zastanawiać, czemu gęsia skórka jest akurat „gęsią skórką”.
...jeśli masz miękkie serce, to miej dupę i plecy ze stali, żeby ci noży nie powbijali.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać.
Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać.
Żelazo czy szkło - pytali.
Mia zacisnęła zęby. Pokręciła głową.
Ani jedno, ani drugie.
Była ze stali.
Luke White i Victoria Regan byli dla siebie stworzeni i tylko oni stali sobie na przeszkodzie do własnego szczęścia
I stali tak razem, wtuleni w siebie, i zapomnieli o wszystkim, co było złe, bo wierzyli, że zło minęło i już nigdy nie powróci.
Nawałnica stali spadła jak trąba powietrzna na szeregi zakonu (...) Białe płaszcze braci zasłały ziemię całunem.
Stali w milczeniu, ściskając w rękach kubki. Sztyk patrzył na płaczącego mężczyznę. Nigdy nie przypuszczał, że będzie mu żal jakiegoś Niemca.
Stali tu, a on trzymał ją za rękę i patrzył na nią z taką czułością i zdecydowaniem, że jej puls przyspieszył jak trzepoczące skrzydła kolibra.
Na apelach stali już nie ludzie, ale widma, zgarbione, o zapadniętych oczach i obwisłych policzkach. Nie szli, ale raczej wlekli się popychani i bici przez kapów.
Tickner zrobił taką minę, jakby Lenny był ptasim gównem, które nagle spadło mu z sufitu. Lenny odpowiedział mu podobnym spojrzeniem.
Ludzie, którzy władają biblioteką, zetknęli się z książką, z życiem odbitym, stali się poniekąd sami już tylko lustrzanym odbiciem rzeczywistości żyjących ludzi.
Kumple ze Stali Squadu wykupili Patrykowi miejsce na e-cmentarzu. Są takie możliwości. Można e-powspominać sobie e-zmarłego. Można mu zapalić elektroniczny znicz.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl