Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "strata siebie na", znaleziono 28

Każda wojna, nawet zwycięska, pociąga za sobą straty...
- Każdy zysk niesie ze sobą stratę, a każda strata strata przynosi zysk. Musi być jakaś równowaga w przyrodzie - odpowiedział nieco bardziej optymistycznie Wedel.
Beze mnie będą się zabijać. Beze mnie właśnie to robi Sevro. Jaka to nieodwracalna strata. Śmierć pociąga za sobą śmierć, która pociąga śmierć.
Są wspomnienia, które chętnie odsunąłbym od siebie, nie pamiętał i nie wykorzystywał, ale (...) nie można od niczego się odciąć nie ponosząc straty. Nawet najgorsze wspomnienie jest częścią fundamentu, który utrzymuje nas na tym świecie.
Łatwiej było nie czuć. Bezpieczniej było nie kochać. To możliwe uciszyć siebie i znieruchomieć jak kamień, odgrodzić się od świata i strat, opróżnić serce. To było możliwe, ale nie było ludzkie. Nie warto tracić szansy na miłość
Ona nie rozumiała i nie chciała zrozumieć, jak wiele poświęciliśmy i ile dla siebie znaczymy. Nie zależało jej na moim szczęściu i przyszłości. Nie dała nam szansy, spisała nas na straty, nie znając naszej historii.
Dopiero interwencja Luki oraz jego dominacja uświadomiły mi, jak bardzo się w tym pogrążałam, pociągając za sobą na dno innych, ponieważ naiwnie myślałam, że samotną walką jestem w stanie ochronić najbliższych. Paradoks, zważywszy na to, że doskonale zdałam sobie sprawę z własnej słabości po stracie Dawida.
Zajrzałam w głąb jego duszy i coś we mnie drgnęło. W życiu czasem przychodzą chwile, które wypełniają nas bólem. Ranią na tyle, że wpadamy w otchłań bez wyjścia. Łzy, które w następstwie wypływają nam z oczu, duszą nas i podtapiają. Wraz z nimi tracimy cząstkę siebie. Uczucie straty rozrywa serce i wtedy jest się gotowym zrobić wszystko, by poczuć odrobinę szczęścia. A gdy już myślisz, że je masz, rozpływa się i znika.
-Śmierć nie jest najgorszym losem - ciągnął stojący nad nim Darist - Jeśli ta kobieta była twoją przyjaciółką, będzie ci brakowało jej towarzystwa, i to jest prawdziwym źródłem twego smutku. Żal ci samego siebie. Moje słowa mogą wzbudzić twe niezadowolenie, ale mówię to z doświadczenia. Przeżyłem śmierć wielu współbraci i opłakuję miejsce zajmowane przez nich w moim życiu. Ale podobne straty czynią tylko łatwiejszym mój nadchodzący zgon.
Wielką sztuką jest wyjść tak jak się weszło. Wyjść jest trudniej, wymaga to odporności, koncentracji, czujności, trzeźwego myślenia- dużo jak na jednego człowieka. Podobnie jest z napadem; pod koniec zawsze rośnie ryzyko spartaczenia roboty, człowiek zaczyna z pokojowymi zamiarami, potem napotka opór i jeśli straci głowę, kończy, strzelając do tłumu, zostawiając za sobą jatkę będącą zwyczajnie skutkiem braku zimnej krwi.
Strata cię zmienia. Czasami na gorsze. Czasami na lepsze.
Jeśli ktoś świadomie cię odtrąca, to znaczy, że to z nim jest coś nie tak, a nie z tobą. I to wyłącznie jego strata.
Jeśli ktoś świadomie cię odtrąca, to znaczy, że to z nim jest coś nie tak, a nie z tobą. I to wyłącznie jego strata.
Taka jest właśnie przeszłość: unosi się, potem osiada i gromadzi warstwami. Jeśli się straci czujność, pogrzebie cię.
(...) masz prawo zrobić ze swoim życiem wszystko, co chcesz. Zawłaszcza miejsce dla kogoś, kto Cię doceni i nigdy Cię nie straci.
Umarło w rzeczywistości, odżyło w słowach Rewizjonizm historyczny przybrał w Polsce formę dla mnie odrażającą, ponieważ niezwykle głupią. Zasadniczo jednak bronię rewizjonizmu. Niektórzy historycy kontestują dominujące poglądy na temat wojny światowej, nie mając racji, ale wysuwają zaskakujące (co zawsze cieszy) i odkrywcze argumenty. Ernest Nolte jest znakomitym przykładem. Rewizjonizm, jaki rozkrzewił się w Polsce, jest niesłychanie radykalny, ale do historii wojny niczego nowego nie wnosi, podobnie jak do poznania okresu powojennego. Gorzej – tłumi, płoszy, zaciemnia to, co było prawdziwe i dobrze uzasadnione. Polega on zasadniczo na przeniesieniu się w wyobraźni do lat wojennych i powojennych, by w sposób całkowicie bezkrytyczny przejąć znaczną część ówcześnie panujących poglądów i emocji. Jaki sens ma dzisiaj potępianie układów jałtańskich? Nie postanowiono tam przecież, że Polska ma wprowadzić ustrój komunistyczny. A gdyby nawet postanowiono – jakie to ma znaczenie obecnie? Pod pewnym bardzo ważnym względem Polska powojenna była i jest bękartem jałtańskim, jak mówią wrogowie PRL, których coraz więcej. Aktualność postanowień jałtańskich polega na tym, że naszą granicą wschodnią nadal pozostaje linia Curzona, a na zachodzie do Polski nadal należą terytoria odebrane Niemcom. Czy nie możecie z tym żyć, czy bardzo wam to przeszkadza? Pytam was, prawicowych i lewicowych krytyków Jałty. Czy nie dacie się namówić na takie widzenie rzeczy, że dzięki Jałcie Polska została przesunięta na Zachód, że swoją połową znalazła się w Europie centralnej, czego własnymi siłami nigdy by nie osiągnęła? Żaden kraj należący do zwycięskiej koalicji nie zyskał tyle namacalnych korzyści w wyniku pokonania Niemiec co Polska. Anglia poniosła wyłącznie straty. Gdzie są i na czym polegają zdobycze Rosji? Rozwiały się jak dym. Ostał im się jeno obwód kaliningradzki. Bądźmyż myślowo współcześni swojemu realnemu bytowi, nie uprawiajmy „polityki historycznej” szkodzącej tylko nam i nikomu więcej. Trudno przeboleć ofiary paktu Ribbentrop-Mołotow: wywózki na Sybir, wymordowanie oficerów i to wszystko, o czym dobrze pamiętamy. Te ofiary można porównać tylko z późniejszymi masakrami głównie polskich chłopów na Wołyniu i w Galicji Wschodniej; o tym jednak „polityka historyczna” każe milczeć, bo Ukraina nasz sojusznik strategiczny, a poza tym chłopi to nie to, co oficerowie. Jakie następstwa paktu istnieją do dziś, dla kogo są korzystne, dla kogo niekorzystne? Czy Rosja zachowała z tego jakieś korzyści, że tak bardzo ją za ten pakt zwalczamy? Czy nie łatwiej by jej się z Litwą i Ukrainą sąsiadowało, gdyby Wilno i Lwów należały do Polski? Ja nic nie twierdzę, ja tylko pytam. Plemię Herero Państwo, które wygrało wojnę i może narzucić pokonanemu swoją wolę, żąda odszkodowań za poniesione szkody. Większość polskiego Sejmu żąda odszkodowań wojennych od Niemiec. Kiedyż to Polska prowadziła wojnę z Niemcami? Sześćdziesiąt lat temu. Znany jest komu przypadek z historii świata, żeby zwycięzca żądał reparacji sześćdziesiąt lat po wojnie? Następne pytanie: czy Polska znajduje się w stosunku do Niemiec w takim położeniu, że może zmusić je do wypłacenia 600 miliardów dolarów, bo na tyle mniej więcej partyjna większość sejmowa ma ochotę? I wreszcie najkłopotliwsze dla tych partii pytanie: czy Polska znalazła się po wojnie w obozie zwycięzców, czy pokonanych? Gdy rosyjski prezydent oświadczył niedawno, że „razem zwyciężyliśmy”, po polskich partiach i mediach przeszedł dreszcz oburzenia. Dzieci w szkołach wszystkich stopni są uczone, że Polska wyszła z wojny pokonana i taki pogląd obowiązuje każdego, kto chce brać udział w życiu politycznym. I ten we własnym przekonaniu pokonany naród stara się zahipnotyzować silniejszych od siebie, żeby im wmówić powinność wypłacenia mu bajońskich odszkodowań sześćdziesiąt lat po wojnie. Nie należy – objaśniają swoje postępowanie bardziej umiarkowani politycy – brać naszej uchwały dosłownie. To jest tylko gra. Chodzi nam o to, aby tylko nastraszyć rząd niemiecki w tym celu, żeby wziął na siebie zaspokojenie prywatnych roszczeń niemieckich przesiedleńców. Relacje między Niemcami a Polską nie są jednak tego rodzaju, żeby oni mieli się nas bać. Każdy naród interpretuje historię odpowiednio do swoich interesów, a mądry naród swój interes widzi w tym, co poprawia jego położenie w międzynarodowych stosunkach sił. Polski rewizjonizm historyczny, wyrzucający nas propagandowo z koalicji zwycięzców 1945 roku jest sprzeczny z naszymi interesami. Jest zlepkiem poglądów niewiarygodnie głupich. Nie mają racji ci, którzy polegają na pisanym prawie międzynarodowym. Realne stosunki sił też nie o wszystkim rozstrzygają. Istnieje jeszcze system znaczeń, który interpretuje prawo i wpływa w pewnym stopniu na działanie sił. Polacy do systemu znaczeń wnoszą obraz samych siebie jako narodu wiecznie pokrzywdzonego, który żąda od Wschodu i Zachodu przede wszystkim przeprosin, od Niemców zaś odszkodowań, bo wiadomo, że Niemcy są od tego, aby wszystkim, którzy się zgłoszą, płacić odszkodowania. Trzeba przypomnieć coś elementarnego. Toczyła się wielka wojna Ameryki, Anglii i Związku Radzieckiego z hitlerowskimi Niemcami. Tą wojną interesował się cały świat, bo ona miała znaczenie dla całego świata. Należeliśmy do koalicji zwycięskiej i zostaliśmy wynagrodzeni terytorialnie tak sowicie, jak to się rzadko zdarza małym uczestnikom koalicji wielkich. Negowanie tego faktu jest po prostu kłamstwem, które nas osłabia w stosunkach międzynarodowych, jeżeli jeszcze nie w tej chwili,to osłabi w niedalekiej przyszłości. Uniwersytet Hip-Hopu W Biłgoraju, mieście sławnym kiedyś z wyrobu sit i przetaków, a później ze swego powiatowego sekretarza partii, Dechnika, który zastał je drewnianym, a zostawił przemysłowym, można dziś studiować na sześciu kierunkach uniwersyteckich. Tylko europeistyka będzie miała manko w kasie, ponieważ nie dopisali kandydaci zdolni zdać egzamin wstępny. Studia europeistyczne (nieważne: w Krakowie czy w Biłgoraju) tym się charakteryzują, że po ich ukończeniu wie się tyle co z gazet, nie bardzo więc pojmuję, jak można nie zdać egzaminu wstępnego. Kandydaci na europeistykę, jeżeli nie przeszli już jakichś solidnych czy choćby zwyczajnych studiów, wydają mi się dziećmi opuszczonymi, z rodzin kompletnie rozbitych, tak że nikt nie udzielił im najpotrzebniejszych wiadomości o tym, czym są wyższe studia. A raczej czym powinny być. Fiasko biłgorajskiej europeistyki ma przyczynę nie w tym, że w Biłgoraju nie można nauczyć tego nic, które za duże pieniądze sprzedają „europejskie” uczelnie w miastach stołecznych. Chodzi o to, że w mieście powiatowym mało wiarygodnie brzmiałaby obietnica, że dyplom tej akurat uczelni otwiera drogę do wysokopłatnych posad w Unii Europejskiej. W okresie zwalczania korupcji, a zwłaszcza płatnej protekcji może dziwić otwartość, z jaką jedna z ogłaszających się w prasie „europejskich” uczelni obiecuje unijną karierę w zamian za wykupienie indeksu (i zdobycie dyplomu) tej uczelni. Propozycja jest postawiona tak jednoznacznie, że zawiedzeni będą mogli wytoczyć uczelni sprawę cywilną, a i prokurator może mieć coś do powiedzenia, jeżeli przeczulenie na płatną protekcję utrzyma się przez kilka semestrów.
Strata cię zmienia. Czasami na gorsze. Czasami na lepsze. Tak czy owak, wcinasz cholernego schaboszczaka i żyjesz dalej.
Wojna. Krótkie słowo, pięć liter, ale jakże niebezpiecznych, niosących ze sobą krzywdę, stratę i utratę.
Podejmowanie decyzji nie czyni cię wolnym człowiekiem, tylko przywiązuje cię do twoich wyborów. Każdy wybór to strata, a czy przypadkiem to, co tracisz, nie jest właśnie utratą wolności?
Łatwo jest utknąć. Pozwolić, by jedno poważne wydarzenie zatrzymało cię w miejscu. A to wielka strata. Nie daj się, bo umknie ci szansa na wszytko inne.
Będę czekał, nawet kiedy zgasną już wszystkie gwiazdy, a księżyc straci swój blask. Nie spocznę, aż nie znajdę sposobu, by cię wyrwać ze szponów Podziemia.
Doskonale cię rozumiem, kochanie. Ale daliśmy naszym dzieciom na start wszystkie narzędzia, jakie były w zasięgu możliwości. Teraz wychodzą w świat i jestem przekonana, że znakomicie dadzą sobie radę.
Mówiłem: jesteś w Ameryce chłopcze. Długi karciane są mocniejszym zobowiązaniem niż obligacje rządu Stanów Zjednoczonych. Za stratę na obligacjach nikt cię nawet nie przeprosi, a za niezapłacone długi karciane wolno zabić.
Pani i ja, każdy człowiek, jest jak duża bryła pięknego i drogocennego marmuru. Każdy z nas musi z tej bryły wyrzeźbić swoją postać. Wiele fragmentów marmuru musi odpaść. Czasem ludzie nie mogą pogodzić z tą stratą - rzeczywiście bywa, że chodzi o piękny, duży kawał marmuru i wydaje się nam, że jest on zbyt cenny, żeby stracić. Jednak człowiek, który nie potrafi zdobyć się na wyrzeczenie, nigdy też w pełni nie wyrzeknie siebie - nigdy nie będzie miał swojego kształtu, nie będzie sobą.
"Kto mówił że czas leczy rany? Bzdura. Czas niczego nie leczy. Z każdym kolejnym dniem twoja strata boli mnie bardziej, bo im dłużej Cię ze mną nie ma, tym mocniej Cię kocham. Pamiętasz jak obiecałam Ci, że moja miłość nigdy nie osiągnie granicy? Że z dnia na dzień będziesz miał mojej miłości coraz to więcej? Ta obietnica jest nadal akutalna. Byłeś, jesteś i będziesz dla mnie wszystkim."
"Wszystko przepada, kiedy wszyscy o wszystkim wiedzą.
Gdzie się schowasz, kiedy ich wzloty będą twoimi upadkami?
To tak wiele, tak ciężko, tak dużo, to takie męczące.
Pozwól im dalej jeść, aż nie zostanie z ciebie nic.
Nie zaciskaj w nerwach swoich błyszczących ust.
Bo to, czym się tak delektują, niedługo straci swój smak.
A ja chcę cię lizać, dopóki smakujesz jak ty."
-Kip, uważasz to za stratę czasu?- zapytała ostro perceptorka.- nudzimy cię?
Pułapka, Kip. Nie rób tego, Kip.
-Nie, zawsze tak szklą mi się oczy. To dlatego, że moja matka wiecznie paliła mgiełkę.
Perceptorka uniosła brwi.
-Mam taką przypadłość- mówił.
Zamknij się, Kip. Zamknij.
-Widzi pani, nie jestem tylko gruby, ale też ociężały... no wie pani, umysłowo...
- Teraz odprowadzą cię do ministerstwa, tam zostaniesz formalnie oskarżony i wysłany do Azkabanu, gdzie będziesz czekał na proces! - Ach... tak - powiedział łagodnie Dumbledore. - Tak, myślę, że możemy natrafić na małą przeszkodę. - przeszkodę? - powtórzył Knot głosem wciąż drgającym radością. - Nie widzę żadnych przeszkód, Dumbledore. - No cóż, ale ja niestety widzę - powiedział Dumbledore takim tonem, jakby się usprawiedliwiał.(...) - Cóż... wydaje mi się, że ulegasz pewnemu złudzeniu, Korneliuszu. Wydaje ci się, że ja... zaraz, jak to się mówi?... aha, że "oddam się dobrowolnie w ręce władz". Obawiam się, że wcale nie oddam się dobrowolnie w niczyje ręce, Korneliuszu. Nie mam najmniejszego zamiaru dać się wysłać do Azkabanu. Oczywiście mógłbym z niego uciec, ale to zbyteczna strata czasu, a szczerze mówiąc, mam mnóstwo spraw na głowie.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl