Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z a dla gorzka", znaleziono 19

Choroba to lekarstwo dla duszy.Miłość też jest lekarstwem dla duszy, a które z nich zażyć - gorzkie czy słodkie - człowiek wybiera sam
Felicja wypadła z auta, a po odzyskaniu przytomności nie mówi, chyba nie słyszy, za to płacze tak gorzko, jakby miała umrzeć.
(...) a ja nie jestem w stanie powiedzieć wam nic więcej- jedynie to, że pocieszali się najlepiej, jak potrafili, a to, jak pewnie wiecie z własnego gorzkiego doświadczenia, nigdy nie wystarcza.
Miłujące serce nie pamięta o niczym, nie dba o nic, jak tylko o szczęście drugiego. Ale twoje serce śpi, a przez to gorzkie myśli niczym złodzieje po głowie ci chodzą.
Śmierć ukochanej osoby pobudza sumienie do robienia rachunku i jeżeli wypadnie on niekorzystnie, ogarniają nas dotkliwie dręczące wyrzuty. A żaden wyrzut nie jest tak gorzki, jak ten, który przychodzi za późno.
Umarli bez wątpienia pozostają poza śmiercią. Śmierć to coś, co noszą przy sobie żywi. Stan strachu niczym jakiś niesamowity przedsmak gorzkiego wspomnienia. Ale umarli nic nie pamiętają, a nicość nie jest przekleństwem. Daleko jej do tego.
Z jej oczu pociekły gorzkie łzy, a serce waliło jej jak młotem. Chciała być jego, ale z drugiej strony wybrała życie uczciwe, normalne i szare. Przez chwilę zawahała się, czy nie zostać, ale zdrowy rozsądek zwyciężył.
Na języku czułam gorzki smak rozczarowania, postanowiłam więc wyrzucić tego palanta z myśli i zrobić coś pożytecznego. Skoro Wes chciał się spotykać tylko na szybki numerek - no dobrze, może i nie był on taki szybki - a potem wracać do siebie, nie widziałam problemu.
Leżałam na ziemi. Na twarzy i dłoniach czułam ostrość świeżego ścierniska. W ustach gorzki smak piasku, duszący zapach wysuszonej słońcem ziemi. Przede mną znajdował się niewielki płotek, a za nim podwórko naszego domu. Na podwórku rozgrywał się koszmar...
Jeszcze jeden, dwa kufle, a już zacznie się depresja. Po czynach bohaterskich, dokonywanych w wyobraźni, nastąpią gorzkie refleksje życia. Fantazja ustąpi miejsca rzeczywistości; prawdziwy charakter weźmie górę nad wyrazem przelotnym temperamentu i upadek moralny wyjdzie na wierzch.
Zapomniałaś, że każda decyzja, każde działanie, które podejmiemy, przynosi skutek, a za niektóre błędy należy gorzko zapłacić. Twój strach, twój żal były karmą dla mojej duszy. Mówią, że milczenie jest złotem, lecz - jak widać - istnieją wyjątki od reguły. Kto traci czujność, wpada we własne sidła.
Zważ, zastanów się nad sobą, że jak wpływu na bieg spraw rozmaitych mieć nie mamy, tak sprawy rozmaite, na które powiesz: przyziemne, okazać się mogą fundamentalnymi, jako że na cząstkę ich jeno wpływ mieć możemy, choć myśleć można przecież: mieć nie mamy i nigdy nie mieliśmy, i mieć nie będziemy... ach! robi się gorzko, a wszystko idzie sobie właściwym przewrotnym rytmem amen.
Nie wiem, czy lubisz słodkie, ale ja bardzo lubię pierniczki. I tak sobie myślę, że to życie to jest jak taki kruchy korzenny pierniczek z lukrem. Na wierzchu ocieka szczęściem i tacy jesteśmy w oczach innych. Szczęśliwi. Bo ludzie nie widzą tego, że pod warstwą cukrowej polewy jest jednocześnie trochę słodko, trochę cierpko i gorzko, a bywa, że czasem zapiecze. Pamiętaj o tym! I zjadaj do ostatniego okruszka.
Everam. Rojer miał już dość tego miana. Nie istniał żaden Stwórca, obojętne, jak by go nazwać. Arrick mawiał, że między Świętymi Mężami a Minstrelami nie ma wielkiej różnicy, bo jedni i drudzy snują wyssane z palca bajdy, aby banda prostaków i półgłówków zapomniała o trudach życia. Potem zazwyczaj wybuchał gorzkim śmiechem i dodawał, że klerycy jednak wykonują robotę lepiej bo więcej zarabiają i cieszą się powszechnym szacunkiem.
Kobieta ledwie sięgała mu ramion, kiedy więc zdejmowała szpilki, musiała być wręcz filigranowa. Zgrabne nogi, lekko szerokie biodra, wąskie ramiona, umięśnione, na pewno coś trenowała, i ta talia osy. Kasztanowe włosy o odcieniu gorzkiej czekolady spływały jej na piersi, znów rozpraszając, a do tego te pełne usta, z nieco większą dolną wargą, prosty nos oraz duże migdałowe oczy, osadzone w trójkątnej twarzy, tuż pod cienkimi brwiami dopełniały całości.
I całkowicie zbiły go z nóg.
"Ludzie wydają pochopne sądy o pięknych dziewczynach. Wydaje im się, że ładnej i lubianej dziewczynie wystarczy zatrzepotać rzęsami, aby posypały się komplementy, ciekawe oferty, a także zaproszenia na randki od facetów pięknych jak Brad Pitt. W tym miesiącu oblałam końcowe egzaminy (żegnajcie studia!), dwa tygodnie przed balem maturalnym rzucił mnie chłopak (koniec z imprezowaniem i życiem uczuciowym!), a wkrótce przegram chyba szkolne wybory (do diabła z poczuciem własnej wartości!). Na domiar złego dawny chłopak wmanewrował mnie w paskudny zakład: przez tygodnie żadnych złośliwości ani przytyków. Czternaście dni! Chętnie powiedziałabym kilka gorzkich słów o Loganie, ale wtedy przegram. Mimo wszystko zamierzam wygrać zakład i zwyciężyć w wyborach, a także znaleźć partnera. Za wszelką cenę! Mówią przecież, że wszystko jest dozwolone w miłości, na wojnie i w liceum." - WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE.
Nie wiedziałam do tej pory, że może być tyle rodzajów łez. Są łzy smutku, gorzkie, łzy wzruszenia i radości. Łzy, które oczyszczają duszę ze złych demonów i łzy, które zabierają wszystko. Łzy wielkie niczym groch i lecące ciurkiem jak gorąca woda z kranu. Łzy, które parzą i zostawiają wyryte ślady na policzkach do końca życia. Łzy, które zmieniają człowieka raz na zawsze. Łzy, które wżerają się w skórę niczym żrący kwas. Łzy, które są jak gęsta krew, sączą się powoli. Ale tylko miłość może być tak piękna, wzniosła i tak bardzo boleć, by doprowadzić człowieka do granic obłędu, dzikiego zatracenia, a za chwilę być mokra od wypłakanych łez. Łez, które nie dają się zakwfalifikować do żadnej kategorii.
Dziwni z was ludzie, chrześcijanie - stwierdziła gorzko. - Krzyżujecie własnego Boga, nieufnością odpłacacie za pomoc, modlicie się w świątyniach, a zaraz potem wygadujecie co najgorsze o waszych sąsiadach i wydawałoby się, że cieszycie się z ich nieszczęść. Wolicie przyjąć posługę od kogoś, o kim wiecie, że zupełnie nie zna się na tym, co robi, aniżeli od kogoś, kto już po wielokroć udowodnił, że coś potrafi, ale różni się od was. Wolicie rodzić dzieci martwe, niż takim porodom zapobiegać. Nie pozwalacie kobietom pozbywać się owoców ich łon na samym początku ich istnienia, ale kiedy dziecko się narodzi, a matka umrze, nie obchodzi was, co z tym dzieckiem się dzieje. Nie potraficie docenić bogactwa i piękna, które jest wam dane i wszystko odważacie błyszczącym metalem, który was przecież nie nasyci, gdy przyjdzie czas głodu. Kłaniacie się bogaczom, nawet jeśli nie są dobrymi ludźmi i bez poważania traktujecie biedaków, nawet gdyby byli dobrzy. Słuchacie medyków, którzy uczyli się z ksiąg, a boicie się waszych uzdrowicieli, choć wiedza ich płynie z doświadczeń pokoleń i mądrości branej z ziemi, która nas nosi. Kłaniacie się krzyżom z martwego drewna, a nie dostrzegacie boskich darów, które was otaczają.
O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży.
Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl