Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zabi do", znaleziono 3264

- Nie – odrzekł Mały Książę. – Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”.
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować.
Zatrzymanie się i kontemplacja rzeczy, nieskoncentrowane widzenie, które byłoby receptą na szczęście, ustępuje miejsca pogoni za informacją. Biegamy w poszukiwaniu informacji, ale nie zdobywamy wiedzy. Przyjmujemy wszystko do wiadomości, niczego nie pojmując. Przemierzamy kraje wzdłuż i wszerz, ale ale nie umiemy poznawać, Komunikujemy się nieustannie, nie uczestnicząc w żadnej wspólnocie. Przechowujemy ogromną ilość danych, obchodząc się bez przypominania sobie czegokolwiek. Gromadzimy znajomych i follwersów, ale nie spotykamy się z innymi.
Kim, czym jestem? Oto moja odpowiedź: jestem sumą wszystkiego, co się przede mną zdarzyło, wszystkiego czym byłem, co widziałem i czego dokonałem, wszystkiego co-mnie-uczyniono. Jestem wszystkimi wszystkim, których czego bycie-w-świecie wywarło wpływ na moje bycie-w-świecie oraz na których na co moje bycie-w-świecie wywarło podobny wpływ. Jestem tym, co się zdarzy po moim odejściu, a co by się nie zdarzyło bez mojego przyjścia.
Znów cały się trzęsę. Nie potrafię wstać o własnych siłach. Odczekuję chwilę, po czym dźwigam się z kolan na nogi. Wstaję. Chybotliwie, ale wstaję. Wyłączam muzykę, wyrywam słuchawki z uszu, ignorując ból, który w nich wywołałem. Przecieram oczy i po raz ostatni patrzę przed siebie, niespełna świadomym okiem. Czas wziąć się w garść, Krystian. Nie bądź ofiarą losu. Wcale nie jesteś taką płaczącą ciotą. Nic ci nie jest...
– Sam sobie? Przestań! Wtedy panował chaos. Przyszedłem do policji w dziewięćdziesiątym piątym. Trzeba było mieć dużo samozaparcia i mocny łeb, żeby szybko nie wypaść na niewłaściwe tory. Piłem z ubolami, zomowcami i zwykłymi milicjantami. Gardziłem nimi wszystkimi, ale wiedziałem, że mają coś, bez czego nie przetrwam. Doświadczenie operacyjne. Nawet od uboli mogłem się czegoś nauczyć… Byłem zielony jak gówno w trawie i starałem się dowiedzieć od nich wszystkiego, żeby przeżyć. Żeby być lepszym gliną.
Życie jest jak równanie z wieloma niewiadomymi, wydaje się nie do rozwiązania. Czas jednak przynosi odpowiedzi na każde pytanie. Bywa, że wyjaśnienie zagadki nie daje satysfakcji lub budzi wątpliwości. Na życie składa się tyle niezależnych czynników, że nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Wiedz jednak, że to nie determinuje twojego losu. To ty masz władzę nad sterem. Od ciebie zależy, czy podniesiesz się po porażce, czy będziesz gotowa do dalszej walki - powiedziała Eleonora.
Wolność musi pociągać za sobą możliwość zła. Dobro moralne zakłada wolną osobę. Innymi słowy: Bóg mógł stworzyć automaty, które zawsze wykonują dobro. Byłyby to jednak zwierzęta, które nie mają rozumu. (…) Dobro przejawia się w działaniu. A to musi być świadome, musi być wybrane. Musi być poprzedzone namysłem. Wszystko to razem należy do istoty racjonalności. (…)Powiedzieć tyle, to stwierdzić, że byt rozumny, który ma czynić dobro moralne, może dokonywać czynów niegodziwych
"- Idźcie, dzieci - powiedziała pani. - Tylko bez przebiegania! Patrzę na was. Wtedy przeszliśmy przez ulicę, powolutku, jeden za drugim, a kiedy byliśmy już po drugiej stronie, zobaczyliśmy na chodniku naszą panią, która śmiejąc się rozmawiała z policjantem, i dyrektora, który patrzył na nas z okna swojego gabinetu. - Bardzo ładnie! - zawołała pani. - Pan policjant i ja jesteśmy z was bardzo zadowoleni. Do jutra, dzieci! Wtedy biegiem popędziliśmy z powrotem, żeby się z nią pożegnać."
Depresja kwestionuje więź między tobą a światem - nie tylko nie czujesz się tu już jak w domu, ale i rozumiesz, że nie ma czegoś takiego jak dom, jak bezpieczne miejsce. Depresja może atakować mózg i podważać znaczenie twojego życia. Jak zgnilizna. Po pierwszym epizodzie depresyjnym masz ponadprzeciętnie dużą szansę na drugi, po dwóch epizodach istnieje większe prawdopodobieństwo, że będziesz miała kolejny, niż że do tego nie dojdzie. W ten sposób depresja może się stać częścią twojego życia.
Płyty nagrobne leżą płasko na ziemi i przykrywał je jedynie śnieg, ponad nie wystają jedynie niewysokie krzyże. Jedynymi cieniami, jakie dawały się zauważyć, były te rzucane przez nasze dwie sylwetki i owe niewielkie krzyże. Kościół był skąpany w blasku - nigdy jeszcze nie widziałem podobnie lśniącego światła w nocy. Był to piękny widok czysty i bardzo zimny. Nie byłem przedtem nigdy nocą na cmentarzu, nie spodziewałem się więc ujrzeć tam takiej niesamowitej poświaty.
- Nie żądam od Was tego, i niczego nie przyrzeknę - odparła dumnie - jestem wolna w kwestii swoich zachowań, Panie de Chagny; nie ma Pan żadnego prawa mnie kontrolować, proszę zatem by na przyszłość powstrzymał się Pan od podobnych sugestii. A jeśli chodzi o to, co robiłam przez ostatnie dwa tygodnie, to tylko jeden człowiek na świecie mógłby żądać w tej sprawie wyjaśnień: mój mąż. A męża nie mam i nigdy mieć nie będę!
A przed nikim nie kłamiemy tak jak przed nami samymi. Na niczyim zdaniu nie zależy nam bardziej niż na własnym, dlatego ciągle coś udajemy i tworzymy iluzję, przeznaczoną głównie dla naszych własnych oczu. Wydaje nam się, że zdjęcie jej byłoby jak obdarcie ze skóry, a tymczasem to, co zdrapujemy, to jedynie zrogowaciała, martwa tkanka. Pod tą skorupą czeka sobie nasze maleńkie, golutkie ja. Bardziej lub mniej imponujące, zazwyczaj zupełnie nie takie, jak byśmy chcieli.
Wiecie, co co mi chodzi? O subiektywność uczuć. O to, że głodujące dziecko, które straciło rodziców w bombardowaniu miasta, cierpi dokładnie tak samo jak syn miliardera, który nie dostał na urodziny kolejnego ferrari. To może się wydawać śmieszne, ale pomyślcie o tym. Czy kiedy było wam źle, to świadomość, że nie macie najgorzej i inni bardziej cierpią, jakkolwiek wam pomagała? Czy byliście w stanie przekonać siebie, że macie mniejsze prawo do odczuwania bólu niż inni? Nie sądzę.
Tęsknoty bywają różne - małe i duże, ckliwe lub bolesne. Niekiedy przejawiają się w ochocie na konfiturę różaną, którą robiła babcia albo we wspomnieniu zachodu słońca nad morzem. (...) Wrócić do chwil, kiedy byliśmy szczęśliwi, bezpieczni, kochani... Wędrówka po minionym czasie przynosi ukojenie, zabiera lęk, samotność, ból. Zatapianie się we wspomnieniach pozwala przetrwać bezosobowe minuty, godziny, dni... Koi tęsknotę za najbliższymi.
W jakimś szalonym umyśle mogła zrodzić się myśl, że zamordowanie kogoś na przyjęciu w wieczór Hallowe'en to wspaniały pomysł, zupełnie jak z powieści. I to wszystko, od czego może pan zacząć. To po prostu ktoś, kto był na przyjęciu. - Pod krzaczastymi brwiami para oczu błysnęła w stronę Poirota. - Ja też tam byłem - powiedział. - Przyszedłem później, żeby popatrzeć, co się dzieje. - Energicznie kiwnął głową. - Tak, to dopiero problem, prawda? jak ogłoszenie w gazetowej rubryce towarzyskiej: Wśród obecnych był morderca.
Co takiego sprawiało, że ta ludzka miłość przemawiała do mnie silniej niż miłość mojego gatunku? Czy to, że była zaborcza i kapryśna? Dusze dzieliły się miłością i serdecznością ze wszystkimi. Może byłam spragniona większego wyzwania? Miłość ludzka była trochę nieobliczalna, nie rządziła się wyraźnymi regułami – czasem dostawałam ją za nic, tak jak od Jamiego, czasem musiałam na nią ciężko zapracować, tak jak u Iana, a czasem była po prostu nieosiągalna i łamała mi serce, tak jak moje uczucie do Jareda.
Świat się zmienia, a my stanowimy część tej zmiany. Nie jesteśmy sami. Anioły nas chronią i wskazują nam drogę. Mimo całej niesprawiedliwości, mimo nieszczęść, które stają się naszym udziałem, chociaż na nie nie zasłużyliśmy, mimo to, że nie czujemy się na siłach, żeby zmienić świat i ludzi, wbrew argumentom wszystkich Wielkich Inkwizytorów - wierzymy, że Miłość jest potężniejsza nad wszystko inne i pomoże nam rozwijać się duchowo. Dopiero wtedy będziemy w stanie pojąć gwiazdy, anioły i cuda.
Jeśli lekkomyślnie zdecydowałeś się wykąpać swego kota, zmień zamiar i nie czyń tego. Jeśli jednak trwasz uparcie w swym postanowieniu, weź mydło kąpielowe, do balii nalej wody starannie doprowadzonej do temperatury ciała kota, naszykuj ręcznik lub dwa, jodynę, nici chirurgiczne, gazę - nie od rzeczy też byłaby butelka brandy - i parę rękawic ochronnych. Możesz także zawiadomić najbliższego krewnego, jeśli naprawdę jesteś przewidujący.
Wygląda na to, żeśmy się zebrali w doborowym towarzystwie - stwierdziła Joyce. - Może założymy klub? Co mamy dzisiaj? Wtorek? W takim razie Klub Wtorkowych Wieczorów. Będziemy się spotykać co tydzień i każdy z członków po kolei będzie przedstawiał jakiś problem. Zagadkę, z którą zetknął się osobiście i która dotąd nie została rozwiązana. Ile nas jest? Raz, dwa, trzy, cztery - pięcioro. Powinno być sześć osób. - Zapomniałaś o mnie, kochanie. - Panna Marple uśmiechnęła się promiennie.
– Chcę wiedzieć, co knujesz. – Artur założył ręce na piersi.
– Nic nie knuję. Możliwe, że jestem chory, a wtedy będzie trzeba mnie leczyć. Wierzę w medycynę. Ty też kiedyś wierzyłeś, prawda? – Spojrzał znacząco na Mariusza, w ten sposób przypominając Korczyńskiemu, co się wydarzyło w Zurychu. Zapadła długa cisza. – Byłeś w stanie zrobić wszystko, żeby kogoś uratować. Podziwiałem nawet tę determinację. Ja też chcę być zdrowy. Normalny – powiedział z kpiną w głosie. – I też zrobię wszystko.
Brakowało mi łączności z moim światem wewnętrznym, byłem odcięty od własnego życia i raptownie traciłem przytomność. Nawet mój organizm wydawał się otępiały. Przypominam sobie, jak brałem prysznic i nic przy tym nie czułem. Przestałem nawet chodzić na pełne życia, darmowe wieczorki taneczne, organizowane w każdy środowy wieczór w kościele na drugim brzegu rzeki, a przecież było to coś, co uwielbiałem. Czułem się odłączony i zagubiony, zupełnie jakbym umarł.
-Ależ moja droga pani, sama jesteś Nocną Łowczynią.
Tatiana Blackthorn złożyła ręce na kolanach.
- W żadnym razie.
Magnus patrzył na nią przez dłuższą chwilę.
-Ach tak... Proszę o wybaczenie. Czy byłoby to doprawdy nieuprzejme z mojej strony, gdybym zapytał, za kogo się pani uważa? Myśli pani, że jest abażurem?
-Nie bawi mnie pański brak powagi.
- Raz jeszcze proszę o wybaczenie(...)Uważa się pani za fortepian?
Halt zerknął na szczere oblicze młodzika. Z wolna pokręcił głową.
- Czymże zasłużyłem na taką lojalność? - spytał.
Horace udał głęboki namysł, po czym odpowiedział:
- No, właściwie niczym. Ale po prostu, obiecałem lady Pauline, że będziemy się tobą opiekowali.
Gdy rycerz umilkł, Halt wyraził się dość dosadnie, używając pewnej liczby słów, które Horace znał bardzo dobrze - lecz także kilku innych, które wtedy usłyszał po raz pierwszy.
Dzi­siaj Irena wy­pa­la dzien­nie pacz­kę ca­me­li. A to i tak, po­wta­rza zna­jo­mym, suk­ces, bo wcze­śniej z dymem pusz­cza­ła dwa kar­to­ni­ki, czter­dzie­ści sztuk, lecz gdy cena pacz­ki pa­pie­ro­sów prze­kro­czy­ła czter­na­ście zło­tych, uzna­ła to za znie­wa­gę pa­la­czy. Nie będę wspie­ra­ła tych zło­dziei, ma­wia­ła, tylko wy­cią­ga­ją pie­nią­dze od na­iw­nych klien­tów. Jeśli mam pła­cić za wła­sną śmierć, na pewno nie wydam na nią wię­cej niż czter­na­ście zło­tych dzien­nie.
Agata weszła do kancelarii i popatrzyła z obrzydzeniem na kieliszki wypełnione winem.
– Znów tu chlejecie?
– „My to, my to… patointeligencja”– zanuciłam z przejęciem.
Darek parsknął śmiechem, a Agata zaczerwieniła się ze złości.
– Nigdy nie dorośniesz, prawda? Wiesz, ile masz lat? Ja w twoim wieku miałam już troje dzieci!
Popatrzyła na mnie z wyższością.
– Mam trzydzieści cztery lata i wiem, jak się robi dzieci. Jak będę chciała, to sobie zrobię. Nie jest to najbardziej skomplikowana rzecz na świecie. – Uwielbiałam, kiedy ktoś wartościował moje życie faktem nieposiadania bąbelków. – Może idź do jakiejś pracy albo coś… Od dwóch dekad jesteś na macierzyńskim, trudno się dziwić, że złość paruje ci uszami, a dupa co sezon rośnie o jeden rozmiar.
– FIGHT – syknął Darek głosem narratora z Tekkena.
– Nie będę się z tobą kłócić. – Agata uniosła wysoko brodę. – Jestem ponad te podłe insynuacje, bezdzietna lambadziaro. Przyszłam w konkretnej sprawie.
– Słucham cię, madko!
Jeśli morderstwo było zaplanowane i dobrze wykonane, to w sposób oczywisty pozostają one jedynym namacalnym śladem po zbrodni. Jeżeli do zabójstwa doszło w afekcie, w wyniku przypadku lub choćby scysji po suto zakrapianym spotkaniu, ciało staje się niewygodne. A tego, co niewygodne, szybko chcemy się pozbyć. W tym wypadku zbrodniarz może popełnić błędy, duże bądź małe, zależnie od intelektu, przebiegłości i umiejętności logicznego myślenia w stanie wzburzenia i olbrzymiej presji czasu.
Moi ludzie uznali więc, że może coś jednak się za tym kryje, jakiś stwórca, wielki duch, i dziękowali mu, bo zawsze lepiej jest podziękować. Nigdy jednak nie budowaliśmy kościołów. Nie potrzebowaliśmy ich; sama ziemia była naszym kościołem, naszą religią. Ziemia starsza i mądrzejsza niż ludzie, którzy po niej stąpali. Dawała nam łososie, kukurydzę, bizony i gołębie, dziki ryż i szczupaki. Melony, dynie i indyki. A my byliśmy dziećmi tej ziemi, tak jak jeżozwierz, skunks i sójka.
Moi ludzie uznali więc, że może coś jednak się za tym kryje, jakiś stwórca, wielki duch, i dziękowali mu, bo zawsze lepiej jest podziękować. Nigdy jednak nie budowaliśmy kościołów. Nie potrzebowaliśmy ich; sama ziemia była naszym kościołem, naszą religią. Ziemia starsza i mądrzejsza niż ludzie, którzy po niej stąpali. Dawała nam łososie, kukurydzę, bizony i gołębie, dziki ryż i szczupaki. Melony, dynie i indyki. A my byliśmy dziećmi tej ziemi, tak jak jeżozwierz, skunks i sójka.
-Pożałujesz tego!-wrzasnęła. - No co? No co? Chcesz się bić? Wykończę cię! Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy, co to znaczy zadrzeć z lisem! Zrobię sobie z twojego ogona szalik na zimę, zobaczysz, ty wstrętny, wyleniały koci pomiocie!!!
Kot wstał powoli, a Foksi pisnęła i jednym susem znalazła się na gałęzi jabłonki.
- Masz szczęście, że jestem teraz bardzo zajęta, bo inaczej byłoby z tobą marnie!- zawołała pośpiesznie i wskoczyła wyżej.
Kiedy tak na mnie patrzyła, w głowie jak na złość odtwarzały mi się sceny naszego dzikiego seksu. Zawsze miała to kocie spojrzenie. Błagała, bym ją zniszczył i niejednokrotnie to robiłem. Najpierw ją dusiłem do utraty tchu, a później pieprzyłem przywiązaną do łóżka, dopóki nie rozpadała się pode mną w szaleńczym orgazmie. Była kobietą, dla której gotów byłem rzucić wszystko. Straciłem dla niej głowę. Wpadłem w wir pełen uzależnień. Prawie umarłem. Zniszczyła mnie bez mrugnięcia okiem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl