Zamykam oczy, sen nie przychodzi - znowu walczę i ustawiam te kartki, jakby to miało znaczenie.
Zupełnie jak w tych snach, w których się spada.
Żaden był ze mnie bohater dworskiej klechdy o damach i rycerzach, z drugiej strony, żaden bard nigdy nie śpiewał o bezgłowych trupach nie do końca zma...
No i wrzucam kolejne opowiadanie z 2004. jak widać to był jakiś rok urodzaju, choć nie pamiętam żadnych snów o tłustych krowach.
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
I znowu siedziałam na wyłożonym poduchami parapecie w swoich domowych, znoszonych ciuchach.
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
Później znowu otwiera.
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
To znowu on?
Zamknąłem oczy, żeby przyśnić następny sen, i wtedy ktoś kopnął mnie pod kolano.
To znowu on?
To znowu on?