Czytałam achy i ochy, jęki i szlochy. Jak na mnie, bez przesady. Do przeczytania, ale nie ma w sobie tego czegoś. Je ne sais quoi, jak to mawiano w dawnej Francji, nie stawiło się na wezwanie. Wszystkiego jest w tej książce za dużo: molestowanie nieletnich, narkomania, świadome śnienie, prorocze sny, halucynacje, Freudowsko-Jungowska ...