Jak przebrnie się przez początkowe, trochę zawiłe, informacje dotyczące koneksji bohaterów, to czyta się całkiem fajnie. Wciągająca fabuła, choć zakończenie przewidywalne.
Przepiękna książka-album o wysokogórskich wyprawach autora, okraszona wspomnieniami przyjaciół i żony tego świetnego, niestety przedwcześnie zmarłego himalaisty...
Lubię taką tematykę, więc przeczytałam z przyjemnością. Kiedyś marzyłam o pobycie na stacji polarnej, więc wizyta żeglarzy na stacji była dla mnie ogromną frajdą (do poczytania!)
Może trochę mało "kingowa", ale moim zdaniem warta przeczytania. Wolę takie powieści, dające trochę do myślenia, niż takie, w których krew leje się litrami, a duchy władają światem...