Wakacyjny dołek czytelniczy przeciągnął się w tym roku aż do połowy listopada... eeeech! życie...
Inne ważne obowiązki plus długo się utrzymująca ładna pogoda sprawiły, że moje czytelnicze wyniki zjechały z niemal jednej książki dziennie od początku roku do jednej książki tygodniowo w sierpniu i wrześniu. I to też nie tak, że zaraz jakiś "Ulisses" czy wszystkie siedem tomów "W poszukiwaniu straconego czasu" liczone jako jeden ;)
Obejrzałam przez ten czas kilka niezłych filmów i parę ciekawych seriali, zaliczyłam przyjemne wyjazdy (chociaż raczej bliższe niż dalsze), ale z książkami jakoś było mi nie po drodze :/ Zaczęłam mieć ponownie chętkę na czytanie dopiero niedawno, i jako że w poprzednim tygodniu dorobek listy "Przeczytanych" przekroczył magiczną liczbę 4, uznałam, że znowu będzie o czym pisać... Kanapa, kocyk, książka, alleluja i do przodu! :)
Tak że witajcie po wakacyjnej przerwie :)))
Pocieszam się, że to jeszcze nie Verne'owskie "dwa lata wakacji" ;)
i zabieram się do spisywania wrażeń z moich na razie nielicznych, niemniej ciekawych lektur :)
Ale może o serialach też byście chcieli poczytać? :)