Mam odrobinę mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Ogromnie byłam jej ciekawa, odkąd tylko ujrzałam jej zapowiedź. Jest króciutka, ma nieco ponad 200 stron, więc tak naprawdę z łatwością można połknąć ją na raz, tym bardziej, że czyta się dobrze.
Sama historia jest wzruszająca, zabawna, urocza, prawdziwa, czasem irytująca ;) i zaskakująca.
Tylko właśnie z tym zaskoczeniem mam jakiś taki problem, bo z czymś mi się on mocno skojarzył i ja wiem, że pomysły są i będą powtarzalne, to normalne, a jednak, nie wiem dlaczego tym razem mnie to gdzieś gryzie.
Chociaż z drugiej strony, właśnie po takim zakończeniu jestem jeszcze bardziej ciekawa jak autorka poprowadzi tę historię w drugiej części!
Jeśli chcecie poznać historię Heli, pracującej jako programistka, od dziecka mającej problemy z sercem i przystojnego Kuby, którzy poznają się w szpitalu, gdzie oboje zostają swymi 'współlokatorami', historię rodzącego się uczucia, chociaż początkowo zdaje się, że ta dwójka nie jest w stanie się dogadać (moim skromnym zdaniem, głównie dlatego, że Hela strasznie się czepia i chyba zapomniało wyjąć kija z tyłka :P), jeżeli chcecie przekonać się, co tak bardzo wszystkich w tej książce zaskakuje, sięgnijcie po "Miłosny blef"! :)
Może nie jest to książka rewelacyjna, trochę jej do tego brakuje :) to można z nią spędzić sympatyczny czas, poza tym, jest w niej jakaś taka normalność, ludzka rzeczywistość, chociaż nie zawsze dobra, to jednak prawdziwa.
Co mnie irytow...