Uwielbiam książki lekkie oraz takie, które umilają mi czas z nią spędzony. Najlepiej by historia, jaką zawiera jej treść, była intrygująca, wciągająca i miała tajemniczą aurę, potęgującą ciekawość czytelnika. Wy też macie takie upodobania jak i ja?
W najnowszej powieści pani Brengos, która jest kontynuacją książki „Dzień prawdy”, znajdziecie wszystkie te cechy. Urzekła mnie ta genialna lektura już od pierwszych stronic, nie mogąc się od niej oderwać. Autorka powolutku buduje napięcie, które narasta i zmienia się w zaskakującą, mroczną opowieść, pełną intryg i tajemnic. Nie brakuje tu także genialnych dialogów, zabawnych momentów, które nieraz wywołały u mnie salwy śmiechu.
Muszę przyznać, że akcja jest dynamiczna, przepleciona wieloma wątkami, co powoduje, że książkę czytało się w ekspresowym tempie.
W Małej, przeklętej wiosce, mieszka Zuzanna z babcią. Pewnej nocy pojawia się u nich kobieta, która wiele przeszła. Twierdzi, że jest weterynarzem i kupiła lecznicę wraz domem od Zatopków. Od tego momentu we wsi zaczynają się dziać dziwne rzeczy i piętrzy się masa kłopotów, co przeraża mieszkańców, którzy czekają na zbliżający się Dzień Prawdy.
Kim tak naprawdę jest Eulalia i czy ma powiązania z mafią? Czy ktoś dybie na jej życie? Czy grupa przestępcza znowu zacznie gnębić mieszkańców Małej? Jaka klątwa od stuleci ciąży na wsi i czy uda się ją wreszcie zdjąć w dniu Świętego Nikodema? Czy wszyscy będą tego dnia prawdomówni?
Tę niezwykle...