Górny Śląsk i kawałek jego historii.
Karol i Margot Plochowie to polsko- niemieckie małżeństwo, zawarte w 1935 roku w Katowicach.
W styczniu 1945. roku Śląsk jest podzielony, ludność skategoryzowana w zależności od pochodzenia. Armia Czerwona wkracza kradnąc, mordując i gwałcąc. Za nimi wojska polskie.
Z niemieckich, Katowice stały się polsko-radzieckimi. Nowa władza nie odpuszcza mieszkańcom. Pewnego ranka przyszli po Karola. Aresztowali go i umieścili wraz z innymi w obozie pracy w Świętochłowicach.
"Piekło to nie diabły, ale zwyczajni ludzie o niewinnych twarzach"(str.122)
"Co to za dziwne miejsce, co to za cudaczny skrawek ziemi, na którym raz można oberwać za polską, a raz za niemiecką mowę."(str.134)
"Wystarczy odebrać ludziom nadzieję, wystarczy wmówić im, że są jedynie numerkami w księdze osadzonych, zdanymi na łaskę i niełaskę strażników, a oni szybko w to uwierzą. Zbyt szybko."(str.137)
"Czym różni się ofiara od kata, kat od ofiary, jeśli w czasie wojny i po niej ludzie robią sobie te same rzeczy?"(str.142)
Te cytaty niech wystarczą za komentarz do tego, co się tam działo a o czym byli więźniowie mieli zakaz mówienia (podpisany przed zwolnieniem).
Opowieść o przyjaźni jaka łączyła nauczyciela i ucznia.
O sile i woli przeżycia.
O miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.
O przyjaźni i oddaniu.
O ludzkim okrucieństwie.
Dobrze jest trafić na taką książkę, z której dowi...