„Karol ma ochotę powiedzieć, że z wędkowaniem bywa jak ze złym małżeństwem. Spinasz się, trzymasz tej kij w mętnej wodzie. I nagle – złota rybka. Masz jedno życzenie, niech zostanie twoją żoną. Ona się zgadza. A z biegiem lat okazuje się, to ty jesteś złota rybką. Od spełniania życzeń. A Wymagania coraz większe i wiecznie niezadowolenie…”
„Zachmurzenie umiarkowane” to powieść o Karolu i Róży. O małżeństwie, które pewnego dnia tak po prostu rozpadło się. Dlaczego? I czy to była „tak po prostu” czy może zanosiło się na to od lat? Jest to książka, która skłania do myślenia i zastanowienia się nad swoim życiem. Nad tym, że warto czasami pomyśleć tylko o sobie, by lepiej dzięki temu funkcjonowała nasz związek.
Karol stwierdził, że już nie potrafi być mężem. Nie potrafi dalej żyć w tym spokojnym, ale jakże nudnym związku. W związku, w którym musiało być wszystko tak jak zaplanowała Róża.
Karol to świetnie wykreowany przykład męża, który jest stłamszony przez swoją żonę. Nie miał wpływu nawet na wybór piżamy i dopiero gdy „ został przyszpilony do podłogi emeryckim PESEL-em zrozumiał, że wcale nie jest u siebie.”. Zrozumiał również to, że dobre i spokojne życie to na pewno nie ma nic wspólnego z jego żoną.
Róża to kobieta, który może i została porzucona, ale nie była bez wad. Zresztą zawsze uważam, że za rozpad związku odpowiedzialne są obie strony. Róża każdemu opowiadała, że stało się to z dnia na ...