Świat, w którym żyjemy był już wielokrotnie unicestwiany na rozmaite sposoby zarówno w produkcjach filmowych, jak i na kartach książek. Wielu z nas jest w stanie bez chwili zastanowienia podać co najmniej kilka tytułów, poruszających ten właśnie temat. Tym razem nasz w świat w „Zgliszcza” postanowiła zamienić Klaudia Muniak.
Nina jest samotnie wychowująca synka wdową po jednym z biologów pracujących nad innowacyjną procedurą, która może uratować ludzkość stojącą na granicy przetrwania. Pragnie dołączyć do rządowego projektu, który wiąże się jednak ze sporym ryzykiem. Zrozpaczona kobieta i szukająca za wszelką cenę ratunku dla swego syna kobieta musi zdecydować co tak naprawdę jest ich prawdziwym zagrożeniem, a co może dać im chociaż minimalną szansę na przetrwanie…
Planeta w ruinie, ludzkość na granicy przetrwania, obumarła całkowicie roślinność i wyginięte zwierzęta, a w centrum tego krucha kobieta o nadludzkiej sile matczynej miłości- pomysł na fabułę książki po prostu świetny. „Zgliszcza” to poruszająca opowieść o tym, co tak naprawdę definiuje nas jako ludzi- o empatii, wrażliwości, poświęceniu i bezgranicznej miłości względem najbliższych naszym sercom osób. Wiele fragmentów silnie na mnie oddziaływało, kiedy czytając o próbie przetrwania matki z dzieckiem, tuliłem do siebie śpiącego obok synka. Istotnego napięcia, charakterystycznego w tego typu książkach również nie zabrakło, a styl Klaudii Muniak rzecz jasna nienaganny.
...