Avatar @mewaczyta

Czytająca Mewa

@mewaczyta
63 obserwujących. 3 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 9 godzin temu.
czytajacamewa
Napisz wiadomość
Obserwuj
63 obserwujących.
3 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 9 godzin temu.

Cytaty

(...) opłaci się żyć tylko tak długo, póki życie sprawia przyjemność.
Traciłem zmysły. Przeklinałem nasz piękny świat — ten raj, zamieniony przez człowieka w piekło. Przeklinałem nasze ograniczone społeczeństwo, którym kieruje wyłącznie hipokryzja. Przeklinałem naszą więdnącą religię, która sprzeciwia się każdej rozkoszy zmysłów.
Pocałunek jest czymś więcej niż pierwszym zmysłowym kontaktem dwóch ciał — to oddech dwóch zakochanych dusz. Ale morderczy pocałunek, przeciwko któremu człowiek się wzbrania i walczy, po długim okresie tęsknoty, jest czymś więcej. W swej dojrzałej słodyczy smakuje jak zakazany owoc, jest żarzącym się węglem na wargach, cierniem, który wpija się głęboko, a krew zamienia na stopiony ołów czy wrzącą rtęć.
Ale wspo­mnie­nia są jak wę­drow­ne ptaki: re­gu­lar­nie wra­ca­ją, a kiedy znisz­czy się im gniaz­do, zaraz za­czną bu­do­wać nowe.
Ale jedno wie: nie ma w życiu przy­pad­ków. Każda droga pro­wa­dzi do celu, cza­sem idzie w innym kie­run­ku i róż­nie za­krę­ca, ale za­wsze wie­dzie przez te same przy­stan­ki.
(...) świa­do­mość to nie­ma­łe brze­mię. Nie można za­po­mnieć nie­któ­rych fak­tów tylko dla­te­go, że cena tej wie­dzy jest zbyt wy­so­ka. A jed­nak cza­sa­mi mu­si­my jed­ne­go dnia ci­snąć pa­mięć w kąt, żeby na­stęp­ne­go móc uro­snąć w siłę i le­piej się prze­ciw­ko niej uzbro­ić.
We łzach nie ma sła­bo­ści.
Dzieliłam z siostrą dziedz­ictwo przemil­czanych słów, zanied­banych gestów, odmówionej troski. I spo­rady­czne, nieoczeki­wane chwile uwagi. Byłyśmy córkami bez żadnej matki. Nadal jesteśmy i na za­wsze zostaniemy dwójką uciekinierek.
Nie wiem dokładnie, na co matka umarła. Na raka, owszem, ale też na inne rzeczy. Na sumę zer. Na zerową wartość, jaką przyp­isywała po­zosta­niu przy życiu, na zerową użyteczność.
To nasza siła: wszyst­kie je­ste­śmy zdol­ne do tego, by być nie tylko po­two­ra­mi, lecz także mat­ka­mi po­two­rów. Mo­że­my wydać na świat z na­sze­go ciała wszyst­kie naj­więk­sze lęki męż­czy­zny.
Nie wiem, czy w tym kraju zna­la­zła­by się choć jedna czar­na osoba, która może po­wie­dzieć ze stu­pro­cen­to­wą pew­no­ścią, że czuje się bez­piecz­nie w to­wa­rzy­stwie po­li­cji. Na pewno nie w ciągu ostat­nich kilku lat. Pew­nie nigdy wcze­śniej też nie. Może gdzieś ktoś taki ist­nie­je, ale ja jesz­cze ni­ko­go ta­kie­go nie spo­tka­łam.
Nikt nie chce usły­szeć praw­dzi­wej od­po­wie­dzi. W za­ba­wie w „Tak mi przy­kro” cho­dzi tylko o to, żeby osoba za­da­ją­ca py­ta­nie była z sie­bie za­do­wo­lo­na. Nie­na­wi­dzę tej gry.
Opo­wie­ści o po­two­rach ro­dza­ju żeń­skie­go, isto­tach za bar­dzo wul­gar­nych, za bar­dzo pod­stęp­nych, za bar­dzo za­chłan­nych, za bar­dzo by­strych, by im to wy­szło na zdro­wie, to hi­sto­rie opo­wia­da­ne przez męż­czyzn.
Nie mam już szczęśliwych wspomnień, które nie zostałyby zmaltretowane przez coś odpychającego, co musiałam przeżyć. I nie ma też żadnych chwil spełnienia, za którymi nie szłaby bezpośrednio myśl, że przecież zaraz miną. Dotyczy to smaku rabarbaru, lata, grających w głowie piosenek. To tylko jeden problem związany z byciem tak cholernie starą.
Mam dość bycia nie­wi­dzial­ną i nie­do­ce­nia­ną. Mam dość tego, że nikt mnie nie słu­cha. Nie mam już ocho­ty być zu­peł­nie sama.
Skrępowanie okazuje się siłą potężniejszą od chęci poznania. A wstyd jest wrogiem prawdy.
Czy byłam obiektem, którego nie ruszy żadna siła, czy niepowstrzymanym żywiołem? Może jednym i drugim. Może własnie tego uczymy się od swoich matek.
Być może właśnie tak uczymy się milczeć — brakuje nam słów, kontekstu, a w miejscu, gdzie powinna być prawda, zieje czarna dziura.
Strach po­ja­wia się tylko wtedy, gdy jesz­cze jest co ra­to­wać.
Tego wła­śnie nie ro­zu­mie­ją lu­dzie. Nie ist­nie­je żaden ja. Ni­ko­go nie ma w domu.
Ro­sną­cy chaos na ze­wnątrz kon­ku­ro­wał z coraz więk­szym cha­osem w domu.
Pięk­no i śmierć to dwie stro­ny tego sa­me­go me­da­lu.
Po­sta­no­wi­łam wtedy, że gdy przyj­dzie co do czego, zo­sta­nę Me­du­zą. Jeśli pew­ne­go dnia bo­go­wie ze­chcą mnie roz­li­czyć za prze­wi­nie­nia ja­kie­goś męż­czy­zny, nie będę się cho­wać jak Pa­zy­fae. Za­miast tego za­ło­żę ko­ro­nę z węży, a świat przede mną za­drży.
Nie wie­dzia­łam jed­nak, że zu­peł­nie przy­pad­kiem do­tknę­łam isto­ty ko­bie­co­ści: nie­za­leż­nie od na­szej nie­win­no­ści, po­żą­dli­wość i chci­wość męż­czyzn mogły stać się przy­czyn­kiem na­szej zguby i by­ły­śmy wobec tego cał­ko­wi­cie bez­sil­ne.