Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co ma konie na nie", znaleziono 73

Ludzie odchodzą, tak samo jak konie. Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe.
Nie wiem nic o balecie, poza tym że w przerwach baletnice cuchną jak konie. (cytat z Czechowa).
Lubię konie. Za przywiązanie przywiązaniem płacą. Ogrzać się przy nich łacniej niż przy ludziach.
Trzeba mu szybko znaleźć kompana, ponieważ, pomijając zimno, konie nie lubią być same. Wystarczyłaby nawet koza.
Jeśli istnieje coś bardziej wstrząsającego niż ciało, które kona z braku chleba, to chyba tylko dusza, którą ginie z braku światła.
Konie wodne są głodne i gniewne, agresywne i piękne, nienawidzą nas i kochają.
To pora Wyścigu Skorpiona.
Czuję, że żyję
Jedni kochają konie, inni ptaki, jeszcze inni zwierzęta różne. Ja natomiast od dziecka namiętnie pragnąłem posiadać książki.
Pod koniec pierwszej wojny światowej w wytwórni Austro-Daimler skonstruowano dwukołowy ciągnik mający zastąpić konie, których coraz dotkliwiej brakowało.
Ludzie razem wzięci, są niczym konie, które pogania się batem, a powstrzymuje wędzidłem. Ten powozi nimi skutecznie, kto nie nadużywa żadnego z tych narzędzi.
Wsunęłam rękę w jej dłoń. Przebiegło mnie dziwne, nieznane uczucie. To było jak ocean, jak światło słońca, jak konie. Jak miłość. Poszukałam w myślach i znalazłam dla niego nazwę. Radość.
Od czasu wypadku woli towarzystwo koni niż ludzi. Konie są stałe, pewne i poprawiają samopoczucie. Nie zawodzą człowiek, nie osądzają go, nie gniewają się, nie są złośliwe i nie próbują nikim manipulować.
I gdyby nie konie. One pomogły mi w najtrudniejszym okresie mojego życia, gdy spadałem na samo dno. A teraz ja im pomagam. Mam wobec nich dług wdzięczności […] Dług, którego nie spłacę do końca życia.
Tego wieczora pogoda może była złowróżbna, ale noc mijała spokojnie, przynajmniej aż do momentu, gdy na tafli jeziora pojawił się powóz. Nie sanie, a czterokołowa berlinka, ciągnięta przez dwa siwe konie.
Konie leczą duszę, powodują, że myśli biegną wolniej i spokojniej. Pewne rzeczy przestają mieć znaczenie. Z dziesiątków spraw można wybrać te najważniejsze. Wśród koni czuję się wolny.
Jak sąsiadowi zza miedzy dobrowolnie oddamy, na przykład, najlepsze maszyny rolnicze, najlepsze konie do orki i wyślemy do niego najlepszych naszych parobków, to przestanie nam zazdrościć i zostanie naszym dozgonnym przyjacielem.
Przy domkach krzątali się ich właściciele, pracowicie grabiąc swoje posesje i malując nadwerężone zimą płoty. "Płociki", jak mawiali w Wielkopolsce, gdzie do sklepów wchodziło się "po schódkach", w niedzielę chodziło się do "kościółka", konie były "konikami", a czasem nawet "koniczkami".
Bryczka zaprzęgnięta w dwa piękne konie. Dziadek siedzący na koźle. Białe koszule, odświętne sukienki, kolorowe chusty na głowach kobiet. Malownicza polna droga prowadząca przez łąki i łany dojrzewającego zboża.
Znudzone konie sunęły po lodzie, ignorując podrygującą, rozchwianą i pojękującą budę powozu. Nie zwróciły też uwagi na drobny szczegół, który nieco zmienił ogląd sytuacji. Otóż w pojeździe pojawił się nowy głos, najpewniej męski.
- Perkele saatani vituu... da piczki materi... jebal tebe kon sestru krvavim kuračem na majčinom grobu... haistaa paska..
- Bredzi - zauważył Warfnir. - Pomieszało mu się w głowie.
- Piwa... - wychrypiał Drakkainen.
- Teraz powiedział coś do sensu.
Jeśli koń nie może przeskoczyć przeszkody, należy go zastrzelić. Musisz być tylko konsekwentna, a znajdziesz w końcu odpowiednie zwierzę...chyba że wcześniej zastrzelisz wszystkie konie. To właśnie ten rodzaj obłudnej pseudologiki stosuje większość ludzi zajmujących się polityką. (s.116)
‘Rowerzystka aż promieniała od upału i wysiłku. Konie się pocą, mężczyźni perspirują, kobiety natomiast promienieją. Z pewnością ja także wyglądałam promiennie. W rzeczy samej, czułam jak skutki promienienia ciurkają mi po ciele pod gorsetem, którego druciany stelaż kłuł mnie w wyjątkowo paskudny sposób pod pachami.’
- Gdybyście nie przegonili ich przez całe Lanwaren, miałbym dziesięć razy większe straty.
- To nie my.
Aberlen spojrzał na niego zdziwiony.
- A kto?
Kha-dar uśmiechnął się, pochylił w siodle i poklepał wierzchowca po szyi.
- To one. Najlepsze konie, jakie można kupić, ukraść lub zdobyć w walce.
Jem lody. Zamówione przez internet, odebrane osobiście. na przekór wszystkiemu wyprowadziłem dziś konie mechaniczne na spacer do ulubionej lodziarni. Uwielbiam jazdę po pustych ulicach. Pisk opon na autostradzie. To mnie odpręża.
- Jak się trzymacie?
Właściciel spuszcza wzrok.
- Lepiej nie pytać.
Dokupiłem jeszcze ciastko.
Konie były głodne i zgonione tak dalece, że co pewien czas ustawały. Nic dziwnego: koła zarzynały się w błoto po szynkle, a na drabiniastym wozie pod trochą olszowego chrustu, siana i słomy leżało samych karabinków sztuk sześćdziesiąt i kilkanaście pałaszów, nie licząc broni drobniejszej. Były to wcale niezłe szkapy: rosłe, podkasane, prawie chude, ale ze świetnej rasy pociągowej. Mogły jak nic robić dziesięć mil na dobę, byleby im pozwolić dobrze wytchnąć dwa razy i uczciwie je popaść. Konie należały do pewnego sztachetki z okolic Mławy. Stanowiły one znaczną część jego majątku, bo posiadał summa summarum trzy szkapy, jednakże pożyczał ich Winrychowi na każde zapotrzebowanie.
Ksiądz dał tu ładną mowę, rozumiem, że chciał nas pocieszyć. I niektórych zapewne ucieszy myśl, że Corin Massey udał się przed nami do królestwa niebieskiego. Przypuszczam, że z czasem i mnie ta sama myśl przyniesie jakąś pociechę. Mam nadzieję, że mu się tam podoba. Mam nadzieję, że mają tam piękne konie i i wielkie stepy, po których może jeździć.
Konie ruszyły ostro i już po chwili porucznik mógł sobie przypomnieć zapiski z podróży Bolesława Prusa o byciu "wstrząsanym jak butelka, kopanym jak syn marnotrawny i ubijanym jak kapusta". A przecież Trakt Bielański był porządnie ubity i warszawski bruk na głównych ulicach równy. Jednak z ulga wysiadł po godzinie przy Czerwonej Karczmie.
...w czasach pokoju rozwój nie postępuje i ludzie zatracają wielki potencjał darowany im przez bogów. Stają się zadowoleni z siebie, leniwi, niechętni wszelkiemu wysiłkowi. Niech pan tylko pomyśli o Amiszach. Mamy XXI wiek, a ci spokojni ludzie wciąż podróżują furmankami ciągniętymi przez konie. Czy nie jest to zniewaga dla inteligencji, którą dał im Bóg, tak przez nich czczony?
(wypowiedź prof. Halflight'a).
Zabiją wszystkich, których tutaj znajdą. Adair znaleźć nie mogą. – Jak przed nimi uciec, milordzie? – zapytała niania. Wprawdzie nie była już pierwszej młodości, ale nie była jeszcze stara. Chciała żyć. – Pod nami jest tunel. U jego wylotu znajdziesz konie, osiodłane. W sakwach jest zapas jedzenia na kilka dni. I woda. Do jutra o tej porze napastnicy powinni już się stąd zabrać. Wtedy wyruszysz na południe, Elsbeth.
... Obaj wyczekiwani z utęsknieniem książęta z bajki tego ranka pozostawili swe konie w stajni i przyjechali metrem - zadeklarował uroczystym tonem Xemerius.- Na ich widok księżniczkom zalśniły oczy i gdy spotkał się ze sobą zmasowany ładunek młodzieńczych hormonów w postaci zakłopotanych całusków na powitanie i kretyńskich uśmiechów, mądry i niezrównanie piękny demon musiał niestety zwymiotować do kosza na śmieci.
Ponieważ dwór tak często wędrował z miejsca na miejsce, konie, muły, powozy, wózki i lektyki były niezbędne. Do przewozu samego łóżka Marii potrzebne były trzy muły, a oprócz nich konieczne były kolejne zwierzęta do przenoszenia draperii na ściany, naczyń stołowych, przyborów kuchennych, butelek z winem i innych przedmiotów. Sam dwór Marii nie mógł sobie pozwolić na pokrycie kosztów transportu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl