Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jesc co ona", znaleziono 38

...albo jestem szalony, albo ona durzy się we mnie; im bardziej jestem chłodny i pełen szacunku, tym bardziej ona szuka mego towarzystwa. To by mogło być rozmyślne, udane; ale wszak widzę, jak oczy jej się ożywiają, skoro zjawię się niespodziewanie.
Jestem książką, którą musisz przeczytać. Książka sama ci się nie przeczyta. Ona nawet nie wie, o czym jest. I ja nie wiem, o czym jestem...
"Gdy czytam pamiętnik, moje myśli na ułamki sekund stają się jednością z myślami Anny. Czuję jak ona, widzę to, co ona widziała, i jestem tak samo zdezorientowana."
Ona w całości należy do mnie, a jej krew obficie zrosi ziemię. Nic mnie nie zatrzyma. Jestem jak cień, z którym idziesz w blasku dnia. To ja jestem zemstą.
Tłumaczy coś kobiecie przy stanowisku, ale z początku jej słowa do mnie nie docierają. Jestem zbyt oszołomiony. Ona naprawdę tu jest.
Ona jedna ma w sobie siłę, żeby mnie pokonać, pomyślał nagle Steve. Jest moją zgubą. Ze wszystkich kobiet, które znam, ona jedna jest moją słabością, fatalnym zauroczeniem. Nie jestem w stanie dłużej jej się oprzeć! Okropna z niej zołza, była dziwką, ale teraz jest tylko moja.
Spojrzała na mnie jakby rozkoszowała się świadomością że nadal jestem. A ja uświadomiłem sobie że robię dokładnie to samo. Świat się rozpadał a ja myślałem jedynie o tym że ona żyje.
"Spojrzała na mnie jakby rozkoszowała się świadomością że nadal jestem. A ja uświadomiłem sobie że robię dokładnie to samo. Świat się rozpadał a ja myślałem jedynie o tym że ona żyje."
Ona mnie zabije, po prostu zamorduje... – (...)
– Szefie, to szef jest górą, nie? – (...)
– Nie jesteś żonaty i nigdy nie byłeś, młody, tylko dlatego wydaje ci się, że to ja jestem górą.
Patrzę w jej oczy, a ona odwraca wzrok. Pewnie targają nią wątpliwości. Jestem pewien, że będzie mnie przepraszać, tłumaczyć się wypitym alkoholem. Zaznaczy, że między nami nie będzie nic więcej. Nie lubię, gdy się ze mną pogrywa, a ona właśnie tak robi. Daje nadzieję, by za chwile brutalnie ją odebrać
No cóż, gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym tak bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem i prawda bywa dla mnie ważniejsza od dobrej historii.
Jestem samowystarczalna kobietą, a nie dzieckiem, które potrzebuje niańki. Tyle że kiedy w końcu kazałam jej się zamknąć, ona odczytała to jako zgodę i zaplanowała wszystko, zanim udało mi się wyprowadzić ją z błędu.
- Kamyczku kochany, zostaw ją - powiedział błagalnie. - Jak ona jest trup, gliny się wściekną, że ją ruszaliśmy. Mogę spełnić obywatelski obowiązek i zgłosić znalezienie nieboszczki, ale wcale nie jestem ciekawy, kto to...
Mam na imię Burbur i jestem sędzią sprawiedliwym. Sędziną. Wymierzam karę każdemu, komu się ona należy. A jak się nie należy, to co mnie to obchodzi. I tak chapsnę, drapnę albo chociaż nasyczę do rozumu.
Do tej pory jego romanse trwały krótko, lecz teraz związał się z nadzwyczaj atrakcyjną kobietą, która dodatkowo może mu pomóc w robieniu kariery. Jej znacznie starszy mąż jest prezesem monachijskiego oddziału związku artystów plastyków, a ona prowadzi galerię sztuki. Jeżeli zdecyduje się na odejście od niego, to Mateusz porzuci Justynę, a wtedy ona na pewno do mnie wróci. Zrozumie wreszcie, że kocha mnie, a nie jego. - Mylisz się, ona kocha jego. A on ją. Nigdy jej nie porzuci. Na co jeszcze liczysz po tak długim czasie? – pokręciła głową z niedowierzaniem. – Jak długo zamierzasz trwać w tym amoku? - Masz rację. Jestem szalony, lecz nic na to nie poradzę. To jest jak. No tak. Jestem w amoku.
"Jest jedyną dziewczyną, którą naprawdę kochałem,
jest jedyną, której kiedykolwiek naprawdę chciałem.
Jestem bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek, żeby jej to udowodnić.
Jej zasady nie mają znaczenia. Jej przeszłość nie ma znaczenia.
To ona. To tylko teraz. Chodzi o cholerny czas."
Teraz czułem, że się nie pomylił. Jak zwykle pokazałem, że jestem nikim. Nie potrafię walczyć o swoje, nawet jak mi zależy. Mogłem przecież zebrać się w sobie już dawno temu. Podejść, zagadać, a nie gapić się jak jełop i liczyć na to, że to ona wyjdzie z inicjatywą.
"Przez duchowość rozumiem uznanie,że jestem złączona z energią całego stworzenia, że jestem jej częścią a ona zawsze jest częścią mnie. Duchowość to nie religia. Możesz mieć głębokie życie duchowe poza wszelkim kontekstem religijnym. I odwrotnie , mozna prowadzić życie bardzo religijne pozbawione wymiaru duchowego, sprowadzone do doktryny."
Dałam się nabrać na miłość. Nagle zaczęłam wierzyć, że ona jednak istnieje. Kiedy byłam mała, poszukiwałam miłości rodzicielskiej, teraz bezinteresownej miłości między kobietą a mężczyzną. Może ja jestem po prostu jakaś nienormalna, że wpadam w durne pułapki?
Chciałabym powiedzieć mojej przyjaciółce o sytuacji w jakiej się znalazłam, ale wtedy musiałabym wyznać, co wpędziło mnie w ten układ, a na to nie mam ochoty. Nie teraz, nie dzisiaj, może kiedyś. Ale czy ona by mnie w ogóle zrozumiała? Czy umiałaby mi pomóc? Poza tym wolę, by myślała, że jestem szczęśliwa w małżeństwie. Nie zniosłabym tego, że zna prawdę, że wie, jak słabą i zależną jestem kobietą. Czy w każdej przyjaźni jest tyle tajemnic, czy brak szczerości to tylko moja przypadłość?
Jestem jak wskazówka zegara. Można by pomyśleć, że taka wskazówka jest smutna, bo zawsze przemierza ten sam dystans i ciągle wraca w to samo miejsce, z którego startowała. Ale jest zupełnie na odwrót. Ona rozkoszuje się znajomością trasy i celu, tą pewnością, że nigdy nie zbłądzi i że zawsze będzie przydatna i precyzyjna.
Zeskoczyła z wrzaskiem ze swojej bieżni i rzuciła się na mnie.
Runęłyśmy na podłogę, ona była na wierzchu. Wzięłam na siebie cały impet uderzenia, które wybiło mi całe powietrze z płuc i przyprawiło o zawrót głowy. Walnęłam głową o beton i przed oczami zamigotały mi gwiazdy.
Smutne, że moją pierwszą myślą było: „Dzięki Bogu, nie jestem już na bieżni!”.
-Ona go nienawidziła. Nienawidziła ich obu.
- Mówiła o tym?
- Gorzej, milczała o tym.
- To można milczeć o nienawiści, a pan i tak to wypatrzy?
- Panie komisarzu, w moim zawodzie jestem świadkiem, jak ludzie plują nienawiścią po kilka razy dziennie. (...) Tym większe wrażenie robi, gdy ktoś nienawidzi bez słów.
(...) Nikt nie potrafi bardziej nienawidzić niż ci, którzy przysięgali sobie nawzajem, że póki śmierć ich nie rozłączy... w zdrowiu, w chorobie... i podobne głupstwa.
- Ale to dziewczyna - powiedział tonem niepozostawiającym
wątpliwości, że uważa dziewczyny i kobiety
za, w jakiś sposób, gorsze. - Udajecie się na niebezpieczną
misję. Duncan jest chyba tego świadomy?
- Jestem pewien, że tak, sir - odparł Will. Spojrzał kątem
oka na Maddie i zobaczył, że jej policzki pociemniały,
co oznaczało, że powstrzymuje złość. - Jest ona jednak
niezwykle utalentowana - dodał.
- Ale… dziewczyna! - powtórzył Philippe. Rozłożył
ręce, by podkreślić swoje zdumienie.
"- Byłeś kiedyś żonaty? - pyta.
Przytakuję.
- Tak.
- Jaka ona była?
Mówię prawdę.
- Była ucieleśnieniem moich marzeń. Dzięki niej stałem się tym, kim jestem, a trzymanie jej w ramionach wydawało się bardziej naturalne niż bicie serca. Bez przerwy o niej myślę. Nawet teraz, siedząc tu z tobą, myślę o niej. Nigdy nie istniała dla mnie inna kobieta.
Przetrawia to. Nie wiem, co o tym sądzi. W końcu odzywa się cicho, słodko. Ciekaw jestem, czy zdaje sobie sprawę z moich myśli.
- Umarła?
Czym jest śmierć? - zastanawiam się, ale nie mówię tego na głos.
- Moja żona żyje w moim sercu - odpowiadam tylko. - I zawsze będzie w nim żyła."
- Istnieje tylko jedna niewielka przeszkoda - wyrzuciła z siebie. - Ja cię nie kocham. Nawet nie za bardzo lubię.
Rozłożył lekceważąco ręce.
- Czy to aż takie ważne? Ile wśród naszej sfery znasz małżeństw zawartych z miłości? Przeważają małżeństwa z rozsądku. A ja, bądź co bądź, nie jestem chyba najgorszą partią? - Ostatnie pytanie dorzucił lekko, wciąż próbując ją obłaskawić, skłonić do siebie.
- Wśród naszej sfery? - syknęła lodowatym tonem. - Pozwól, że ci wyjawię, z jakiej sfery ja pochodzę. Jestem sierotą. Nie posiadam rodziny. Za to wielu ludziom jestem winna wierność oraz wdzięczność, a nawet miłość. Pozwól gorszej od ciebie istocie z niższej sfery powiedzieć, że tak się składa, iż wierzę w miłość. I uważam, że w małżeństwie liczy się właśnie ona.
Lily wskazała na niego palcem.
– To ty nie umiesz dogadać się z mamą.
Connor wpatrywał się w nią totalnie zaskoczony. Szach i mat! Kolejny raz dziewczynka
trafnie określiła sytuację.
– Może masz rację, mała mądralo. – Popukał ją delikatnie palcem w czoło, a ona
zachichotała. – Skąd ty tak dużo wiesz o życiu dorosłych, co?
– Bo jestem mądra – powiedziała dumnie. – Mamusia i ciocia Mary zawsze mi tak mówią.
" - Jak to jest, kiedy kogoś kochasz?
- To trochę tak, jakby się każdego dnia umierało po kawałku, ale z drugiej strony żyło pełnią życia. Miłość okazała się radością tak ogromną, że przeradzała się w ból. Niszczyła mnie i przekuwała. Nienawidziłem jej, bo wiedziałam, że nie jestem w stanie przed nią uciec, a ona miała na zawsze mnie przemienić. A to wiedźmiątko... Ją też kochałam. Nie potrafię opisać tego uczucia. Powiem ci tylko tyle, że było silniejsze od wszystkiego, czego kiedykolwiek doświadczyłam. Silniejsze od furii, pożądania i magii.
Imiona nie dają pocieszenia. Są próbą odpowiedzi na pytania, na które nie sposób odpowiedzieć. Dlaczego to ona zginęła, a nie on? Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni- jakby ciążyła na nich klątwa- a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego co utraciliśmy, ignorując to, co udało się nam zachować? Nie wymieniajcie imion poległych, gdyż zajęli oni nasze miejsce i zajmują je nadal, dopóki będzie trwało nasze życie. Niech mojej śmierci nie okryje chwała. Niech zginę nieznany i zapomniany. Niech nikt nie powie, że jestem jednym z poległych, którzy oskarżają żyjących.
Posłuchaj – Bożena starała się panować nad swoimi emocjami. – Nie wpycham się na jej miejsce, nie chcę być nią. Chcę być z tobą, ale obok niej. Nie musisz i nie powinieneś nas porównywać. Jestem pewna, że twoich uczuć wystarczy i dla niej, i dla mnie, że ona chciałaby, byś był szczęśliwy. Przecież cię kochała, a jeśli się kocha, to pragnie się szczęścia tego drugiego. Zawsze. Ty i ja jesteśmy na granicy obłędu i zamierzam położyć temu kres! – mówiła rozwiązawszy mu krawat i rozpinając guziki koszuli. - To jest jakiś absurd! Nie odpowiadasz za moje życie. Za niczyje inne, poza własnym. Co ty wygadujesz?! Kochamy się, a ty nie chcesz przyjąć tego do wiadomości. Dlaczego?! Ze strachu, że coś może się nam nie udać?!
© 2007 - 2024 nakanapie.pl