“jest tyle kamyków, które można nosić w kieszeniach, tyle patyków, które można rzucić tylu psom. jest tyle przygód, które można przeżyć, tyle piosenek, do których można potańczyć, tylu ludzi, do których można się uśmiechnąć. jest tyle chmur, które przybierają tyle kształtów. jest tyle dni, które można celebrować, a życie tylko jedno. żyjmy. ”
“Kubę wyraźnie speszyły te słowa. Jego ruchy stały się nerwowe, a zachowanie aroganckie. Zrozumiałam, że chyba właśnie taki jest. Cham, który nie zdejmując butów, pakuje się komuś do mieszkania i penetruje szafki. Tylko dlaczego próbował być miły, kiedy spotkał mnie kilka dni temu, niosąc bułki dziadkowi?”
“Większość ludzi uważa, że najgorsza jest śmierć. Nic podobnego. Po pewnym czasie nadzieja jest o wiele okrutniejszą panią. Kiedy żyjesz z nią tak długo jak ja, z mieczem nad głową przez całe dni, potem miesiące, a wreszcie lata, zaczynasz marzyć, żeby opadł i ściął ci głowę.”
“Jedną z zalet życia o wiele dłuższego niż przeciętne było to, że widział, jak krucha jest przyszłość. Ludzie mówią „pokój za naszych dni” albo „imperium, które przetrwa tysiąc lat”, a niecałą połowę życia później nikt już nawet nie pamięta, kim byli, nie mówiąc już o tym, co powiedzieli ani gdzie motłoch zakopał ich prochy.”
“Rozmarzyłam się. Studia to były piękne czasy. Zajęcia i egzaminy zupełnie nie przeszkadzały mi we włóczeniu się po knajpach, tańczeniu do rana na domówkach czy wyjazdach studenckich, z których wracałam jeszcze bardziej zmęczona. Wakacje trwały trzy miesiące, a nie jak teraz, wyliczone w umowie dwadzieścia dni.”
“I jak w ogóle matka mogła dopuścić do umieszczenia własnej córki w zakładzie zamkniętym? Przecież kochać kogoś to być razem na dobre i na złe, pomagać sobie nawzajem przetrwać wszelkie trudy. A już matka w szczególności powinna kochać i chronić własne dzieci do końca swoich dni.”
“Chrześcijaństwo wykazuje skłonność do ludobójstwa od najdawniejszych czasów aż po nasze dni. Kiedy Hutu mordowali Tutsi (...), przyklaskiwali temu lokalni przedstawiciele kleru, a sam papież (Jan Paweł II) podejmował energiczne działania, aby ocalić przed plutonem egzekucyjnym zbrodniarzy, nierzadko księży i porządnych parafian(...)”
“To my jesteśmy zbożem. A to jest silos. […] Zboża nie oszaleją. Nigdy. Mają gorsze i lepsze dni, ale to nie ma znaczenia. Kiedy się je zostawi na długo, w końcu robią to, co wszystkie nasiona, porzucone na zbyt długi okres… […] Gnijemy. Wszyscy. Jest z nami coraz gorzej i gnijemy tak bardzo, że przestajemy rosnąć. […] Już nigdy nie wyrośniemy”.”
“Ludzkie życie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek, spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady. Wszystko wokół nas wiruje - praca, rodzina, przyjaciele, kochankowie... chciałoby się krzyknąć "STOP", rozejrzeć się, zmienić porządek paru rzeczy, a potem znowu ruszyć.”
“Mark nie był również niezrównoważony psychicznie. Pragnienie
śmierci nie jest czymś nienormalnym, kiedy człowiek nie ma już po
co żyć. A Mark nie miał. Po co miał się męczyć i dalej żyć? Po co ja
się męczę?
Nienawidzę takich dni jak ten, kiedy ogarnia mnie ciemność. Jest
taka ciężka. Próbuję wtedy myśleć o czymś radosnym, ale wszystkie
moje wspomnienia są teraz zbrukane. Nic nie jest czyste. Wszystko
jest splamione, jak ja.”
“To milczenie zaprowadziło mnie do jednej z klinik zdrowia psychicznego. Kilka dni później siedziałam więc w wygodnym fotelu pośrodku olbrzymiego lekarskiego gabinetu, a obcy człowiek opłacony przez moją przyjaciółkę zadawał mi kolejne pytania, które podobno miały na celu wyciągnięcie mnie z depresji czy też załamania nerwowego.”
“Właściwie to, że Warszawa jest dzisiaj takim fajnym, bezpiecznym miastem, uświadomił mu gość z zagranicy, który przyleciał z Izraela na zaproszenie Artura, żeby poprowadzić szkolenia z izraelskich technik bojowych. Artur jeździł z nim kilka dni po stolicy, a Izraelczyk zachwycał się, jakie to wspaniałe, ładne, i przede wszystkim bezpieczne miasto.”
“-Ty wiesz, jak ja gadom sadła za skórę zaleję albo coś spsocę, to lżej mi parę dni, a potem to samo. Zeszłym razem czekałem w Smoleńsku na peronie. Przyszedł pociąg do Mińska. Wtem podchodzi do mnie jakiś kraskom. Pyta, czy to pociąg do Moskwy? A jakżde - mówię - do Moskwy. Kraskom szoruje do wagonu. Potem tak samo wpakowałem do pociągu eskortę z aresztowanymi i komsomolską wycieczkę. Niech jadą gady do czarciej mamy. Pewnie klęli mnie potem paskudnie. A mnie jakby kto duszę masłem posmarował. ”
“Kiedy nie ma za wiele do jedzenia, nie ma ludzi, radia i Facebooka, zaczynam we wszystkim dookoła dopatrywać się ludzkich emocji. Kartoflisko ma dobry nastrój w pogodne wiosenne dni. Dom miał dość i pozwolił na kolejną dziurę w dachu. A Pogoda to niemiłe, kapryśne stworzenie, podobne do człowieka, kiedy wpada w furię bez powodu.”
“Miłosz był tu kilka dni, akurat kończyłem "Smagłą swobodę". "Pan coś pisze ?" - pyta, więc czytam mu jeden z traktatów. On mówi: "To jest ciekawe, ale po co pan tak te słowa przestawia ? Przecież można te słowa powiedzieć, ot tak, po prostu". A ja sobie wtedy pomyślałem: "On nie ma pojęcia, co to jest langage". Wie pan, to był świetny poeta, arcykulturalny pisarz, ale na pewnych rzeczach się nie znał.”
“Dziś zbieramy odbłyski chwały, łupimy pozostałości tamtych dni, łapiemy ostatnie okruchy tamtego rajskiego Królestwa, co nas rzeczywiście do niego przybliża. Jeżeli jednak i tych okruchów zabraknie, książki zbutwieją, a genialne melodie przestaną brzmieć, czeluść znów się powiększy, a ziemia osunie się w stronę dolnego świata. Z jakim skutkiem? Tego nie wiemy, ale pamiętajcie jedno: od tego, jak dużo ludzi będzie snuło tę opowieść, naprawdę zależą losy świata. ”
“– Wiesz co, wywłoko, opowiem ci historię – odpowiedzia
ła spokojnie. – Larwa z czasem przekształca się w pięknego
motyla, natomiast paw, który od samego początku jest za
rozumiały, zostanie taki do końca swoich dni, ale nigdy nie
wyrośnie na nikogo wielkiego. Zastanów się, kto tutaj jest
larwą, a kto pawiem – powiedziała, poprawiając jej musznik.”
“A co ma człowiek czynić w powszednie dni?
Doskonalić duszę. Która ze wszystkich istot została dana tylko człowiekowi. Boskość w człowieku, znaczy doskonałość, dla nas jest osiągalna. Doskonałość duchowa. Tę iskrę tchnął Bóg w pierwszego człowieka, stworzonego przez Wielkiego Garncarza z gliny ziemskiej. Wtedy była ona doskonała. A potem uległa zepsuciu. Wrócić do jej pierwotnej doskonałości jest naszym dążeniem. Przez dobroć i miłość w dążeniu do Boga. Sercem, nie rozsądkiem. Tylko tak przetrwamy. Inaczej zginiemy. ”
“"Nasze wargi znów połączyły się w miłosnym tańcu. Zachłannej wymianie uczuć, jakie nagromadziły się raptem przez dwa dni. Uczuć, na które musiałam się otworzyć. Tak jak radził mi Will, powinnam słuchać głosu serca, czasem pozwalając odpocząć rozsądkowi, który w tym momencie dawał jasne znaki, że z tego, co dzieje się między mną a Willem, będą jedynie kłopoty."”
“Nigdy nie chciała mieć zwierząt, ale siedem lat temu jej siostra kupiła sobie kota brytyjskiego, bardzo go chciała. Tyle, że szwagier po trzech miesiącach walki z alergią kazał go wyrzucić. Kot trafił do Gabrieli na kilka dni, taki był plan, jedynie do czasu, aż czegoś nie wymyślą, a to przedłużyło się na ponad sześć lat. Teraz już nie potrafiłaby go oddać, chociaż nigdy by się do tego nie przyznała.”
“Wyglądałam tak jak się czułam. Od wyjazdu Owena każdy mój poranek wyglądał podobnie. Zero chęci do czegokolwiek, ale jakoś spinałam pośladki. Pracowałam, brałam nadgodziny, masakrowałam się treningami, a teraz do tego doszła jeszcze nauka hiszpańskiego. Ten schemat trwał już u mnie od czterech lat, z wyjątkiem dni, w których mój mężczyzna wracał do domu, wtedy byłam najszczęśliwsza.”
“Nieustająco czuję się szczęśliwa (na dworze, rzecz jasna, jako że w środku jest służba i meble), ale szczęście jest różne i to wiosenne nie jest podobne do letniego bądź jesiennego. Ostatniej zimy zdarzały się nawet dni, gdy ja, chociaż mam już swoje lata i dochowałam się dzieci, tańczyłam z wielkiej radości w mroźnym ogrodzie. Rzecz jasna ukryta za krzewami, ponieważ wiem, co wypada, a co nie.”
“Przed egzaminami studenci uczyli się szaleńczo. A potem pili, świętując lub dla utulenia smutku. Z tego powodu w ciągu jedenastu dni sesji egzaminacyjnej większość z nich wyglądała w najlepszym razie na zdenerwowanych i wyczerpanych. W najgorszym wędrowali po Uniwersytecie, powłócząc nogami, z pustym wzrokiem i szarzy na twarzach z braku snu albo nadmiaru alkoholu, lub obu tych przyczyn naraz.”
“Czuję obok siebie jego zmęczenie, jego ciężar (...) może tego wszystkiego jest za dużo - zamartwianie się o pracę, brak spokoju na co dzień,
sprzeczki i kłótnie? Kiedy byliśmy młodzi, mieliśmy fantastyczne kłótnie, pełne namiętności pojednania. A potem, przynajmniej przez jakiś czas,
trwały pełne czułości dni spokoju. Ale, mój mężu, już nie jesteśmy młodzi i nigdy już nie będziemy.”
“W takich chwilach tęsknił za matką. Nie za kobietą, która odeszła z domu, tylko za matką sprzed powodzi. Ta pierwsza budziła w nim lęk. W jego snach woda i matka zlewały się w jedno. Matka powracała, dosiadając fal, a z jej piersi tryskała nieprawość, błyskawice rozdzierały mrok, świat się rozstępował i oślepiał swoim wnętrzem. Te niepokojące koszmary zakłócały bieg jego dni.”
“Ta żywa ręka, gorąca i skłonna Do uściśnienia - gdyby była martwa I lodowata w milczeniu mogiły - Byłaby zmorą twoich dni i nocy, A ty, by zgłuszyć wyrzuty sumienia, Serce byś własnej pozbawiła krwi, Byle w mych żyłach znów mogła popłynąć Czerwoną strugą... patrz, oto ma dłoń, Którą wyciągam ku tobie...”
“Alex nic prawie nie je, doszczętnie opadła z sił, ale przede wszystkim psychicznie jest z nią coraz gorzej. Siedzenie w tej klatce więzi ciało, lecz duchem przenosi w stratosferę. Godzina spędzona w takiej pozycji- i człowiek płacze. Dzień- i wydaje mu się, że umiera. Dwa dni- i mu odbija. Trzy- i popada w obłęd. A teraz Alex sama już nie wie, od jak dawna siedzi zamknięta i zawieszona w powietrzu.”
“Marzenia trzeba spełniać, choćby nie wiem co, warto próbować, bo w przeciwnym razie nigdy się nie dowiemy, co by było gdyby... Zrozumiałam też kolejną rzecz: trzeba podchodzić z dystansem do planów na przyszłość. Nie można zaplanować życia od A do Z. Bo jutro może zdarzyć się coś takiego, co wywróci nasz poukłladany świat do góry nogami i wszystko ulegnie zmianie.
A miłość... Miłość to nie tylko te motyle w brzuchu, które przyjemnie łaskoczą, to nie tylko te burze z piorunami, nieziemski seks. Miłość to także zwykłe, szare dni. To drugi człowiek, z którym jesteśmy na dobre i na złe. Miłość ma czasem zapuchnięte oczy od nadmiaru łez, cóż, taka już ona jest.”
“Sam Wąchowicz skończył już siedemdziesiątkę i nie chciało mu się dłużej pracować, więc zamknął w cholerę tę swoją spelunę. Może i lepiej, bo tam nic dobrego nie było, poza alkoholami. Jadłam tam kiedyś mielonego i smakował tak, jakby ktoś zmieszał szczurze gówno z zepsutą rybą. Dwa dni mi się odbijało. A gdy poszłam do Wąchowicza ze skargą, to mi powiedział, że to moja wina, bo jego kotlety wchodzą tylko z bimbrem i wtedy nie szkodzą.”
“Ganiała się za odsuwanie się od niego, gdy powinna go była przytulić, za to, że przez wiele dni żywiła urazę, zamiast mu wybaczyć, za to, że czasami szła od razu spać, zamiast się z nim kochać. Pragnęła cofnąć każdą chwile, w której wiedziała, że Gerry był na nią wściekły i nienawidził jej. Żałowała, że nie wszystkie wspomnienia są dobre i te złe wciąż ją prześladowały. Tak bardzo było jej szkoda. A nikt im nie powiedział, że mają dla siebie tak mało czasu.”