Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lata dla to za", znaleziono 492

młodość to towar tracący świeżość i datę ważności najszybciej ze wszystkich.
Młodość to towar tracący świeżość i datę ważności najszybciej ze wszystkich.
Umarli dają poczucie pewności, mają nagrobek, datę urodzin i śmierci.
W moim domu "potem" jest najważniejszą datą, chociaż nie ma jej w żadnym kalendarzu.
Nie akceptuj czegoś takiego jak data urodzenia. Raz na zawsze odetnij się od swojego peselu.
- Tomczak to pies starej daty. Nie brał w łapę, nie dawał się zastraszyć i na pewno nikogo by nie zamordował.
- Tomczak to pies starej daty. Nie brał w łapę, nie dawał się zastraszyć i na pewno nikogo by nie zamordował.
- Klasa kiepska, ziemia słabo rodzi. Ale jak to mawiali, lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu, czy jakoś tak!
Prokurator, który prowadził sprawę, był facetem starej daty. Szlify zdobywał jeszcze w PRL-u i nie wierzył w takie rzeczy jak prawa zatrzymanego.
Ktoś zepchnięty z dachu też mógłby spaść nieoczekiwanie prosto pod twoje stopy. Też można by było w takiej sytuacji nazwać go "spadem"?
Nasza przyszłość jest niepewna, a moje życie ma nieznaną datę ważności, ale czy to samo nie tyczy się innych ludzi?
Do czego człowiek jest najbardziej przywiązany? - Do dachu nad głową - To tłumaczy, dlaczego Eskimosi nie ruszają w wędrówkę w poszukiwaniu ciepłych krajów.
Nie jestem chorągiewką na dachu, która musi skrzypieć, gdy w nią wiatr uderzy. Mogę trzymać język za zębami, gdy nic dobrego nie przyjdzie z gadania.
Pozostawił mnie samego, sławiącego świst bata, w obawie, aby nie spadł mi na grzbiet. Jakby powiedział poeta, a może nawet kilku poetów. Ale zapomnieć nie umiem.
Wszystko ma datę ważności, wszystko kończy się, odchodzi i przemija, a im zacieklej próbujemy zaprzeczać, tym mocniej ta prosta prawda dociska nas do ziemi. Z której powstaliśmy i do której wrócimy.
Wszystko ma datę ważności, wszystko kończy się, odchodzi i przemija, a im zacieklej próbujemy zaprzeczać, tym mocniej ta prosta prawda dociska nas do ziemi. Z której powstaliśmy i do której wrócimy.
"Ma rację, zrobiłam to na dachu i w deszczu. Walczyłam o życie. Widocznie nie chcę umierać. A skoro nie chcę umierać, to muszę zacząć żyć"
Ja jestem przedstawicielką rasy europejskiej, tylko przez ostatnich tłuków zwaną dachowcami. Widział mnie kto kiedy na dachu? Przypuszczam, że nie sądzę... Moim środowiskiem naturalnym są salony.
Strach przed śmiercią to w gruncie rzeczy trzy różne lęki: boimy się, bo nie znamy daty śmierci, sposobu, w jaki umrzemy, i samej śmierci.
W tym roku przeprowadzili się do mieszkania w wieżowcu bardziej oddalonym od parku, za to wyposażonego w pralkosuszarkę, z dostępem do tarasu na dachu oraz do siłowni. Tess zaskoczyło, że ma lęk wysokości.
Tę datę zapamięta już na zawsze, ponieważ tego ranka zmieniło się jej życie. W którym kierunku teraz będzie zmierzać? Tego nie wiedziała, ale powróciło do niej coś, co straciła kilka lat wcześniej. Na nowo poczuła nadzieję.
Skandynawowie, Holendrzy, Anglicy mają ten szczęśliwy przywilej, że po 1945 nie doświadczyli żadnej ważnej daty, co pozwoliło im przeżyć pięćdziesiąt lat rozkosznie nijakich. (s. 9)
Jestem kowbojem starej daty. Wykutym z najtwardszej stali, wypalonym w ogniach odpowiedzialności za to, co należy do mnie. W moim życiu nigdy nie było miejsca na łzy. Nie mogło być.
O, moje serce! – krzyknęła pani Stasia, prawie mdlejąc.
Należała do kobiet starej daty, które bezbłędnie potrafiły symulować utratę przytomności, nie robiąc sobie przy tym żadnej krzywdy.
Plotki rodzą się z nogami, dzięki którym mogą przebiec kilometr w niecałą minutę.
Plotki zjadają marzenia bez przypraw.
Plotki nie mają daty ważności.
Plotki mogą być śmiertelne.
Plotki mogą cię zabić.
Igor otworzył, zanim ktoś zastukał po raz drugi. Igor może napełniać ziemią trumny w piwnicy albo na dachu ustawiać przewodnik błyskawic, ale przybysz nigdy nie musi pukać dwa razy.
Nie miałem pojęcia, dlaczego się na nim wyżywam. Przyglądałem mi się wnikliwie. Był zmęczony życiem. Przepity. Brudny. Bez dachu nad głową, ale za to z uzależnieniem. Właśnie taki nie chciałem się stać. Nie chciałem stracić wszystkiego, na czym jeszcze mi zależało.
Wrócił do Wrocławia i następnego dnia skoczył z dachu wieżowca na Nowym Dworze. Wybrał piętnastopiętrowiec. Samobójstwo popełnił w niedzielę na oczach wielu świadków wracających z południowej mszy w pobliskim kościele.
- Nie zapomnimy o tobie, Kazie Brekkerze. Przyjdzie taki dzień, że pożałujesz swojej bezczelności.
- Coś wam poradzę: od razu zaznaczcie sobie tę datę w kalendarzu. Wielu ludzi chętnie wyprawi wtedy przyjęcie.
(...) pozbawienie mężczyzny posiadłości, majątku, nawet życia – było mniejszą zbrodnią niż ograbienie go z wolnej woli. Bez niej staje się bowiem tylko marionetką, niewolnikiem własnych potrzeb, bydlęciem roboczym, poganianym trzaśnięciami bata dzierżonego przez innego człowieka.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl