Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz disa", znaleziono 102

"Spodziewałam się, że żałoba to nieznośny smutek, ale dałam się zaskoczyć. Była olbrzymią niestabilnością. Utratą orientacji, utratą tożsamości, utratą spójnego "ja"." Dr Lisa M. Shulman "Mózg w żałobie".
Wiedział o zaginięciu Lisa, o problemach z jego interesami. Był jednak przekonany, że ten po prostu ukrywał się za granicą.
Ogień w lędźwiach może zmienić nawet najrozsądniejszego człeka w oszalałego głupca bądź przebiegłego, lisa.
-O nie! - zdziwiony Hyonju opuścił wzrok na lisa. - Gon, to byłeś ty? To ty zawsze przynosiłeś mi kasztany?
Rozpierała go radość. Nie mógł przestać się uśmiechać. Znalazł ciało Lisa, udało mu się. Miał już chwilę zwątpienia i bał się, że wyjdzie przed swoim szefem na totalnego idiotę.
Przez ponad pięćdziesiąt lat udawało jej się przechytrzyć lisa, ale w końcu została przyparta do muru. Ale nie będzie łatwym łupem. Nie odda prastarej, bezcennej Księgi Uczonych. Prędzej umrze.
Po raz pierwszy przekonał się, że dla Diny nie istnieją żadne granice. Że nie troszczy się o ludzkie sądy. Że ocenia sytuację w okamgnieniu - i natychmiast robi swoje! Że ma niezwykły talent, by w swoje kłopoty natychmiast wciągać innych.
- Słyszałem, że lisy są chytre, a nie zarozumiałe.
- To plotka- odparł Lis. - Są przede wszystkim zarozumiałe, a chytrości nie ma w nich nawet na lekarstwo. Lisy bardzo chciałyby być chytre i czasami nawet udają, że są, ale gdybyś zajrzał do środka lisa, nie zobaczyłbyś ani okruszyny chytrości.
Mieszkańcy Helle próbowali się zbliżyć do Diny, wszyscy po kolei. Ale jej świat nie był ich światem. Traktowała ich najwyraźniej tak samo jak brzozy rosnące przed domem czy owce skubiące siano jesienią. Stanowili część niezmiennego pejzażu, w którym się poruszała nic więcej.
Po chwili na górze rozległy się dźwięki wiolonczeli. Nikt jednak nie wiedział, że Dina siedzi tylko w gorsecie, z nagą dolną połową ciała, trzymając wiolonczelę między mocnymi, jędrnymi udami. Grała z taką powagą, jakby dawała koncert dla pastora.
Jednym z moich ulubionych komiksów była opowieść o drużynie baseballowej, która wypatroszyła złych kolesi, a z ich wnętrzności zrobiła linie na boisku - wspomina King. - Głowy jednego z nich użyto jako piłki a gdy została trafiona kijem, jedno oko spektakularnie wyleciało z oczodołu.
Dla niego czytanie było tym, czym dla reszty ludzi oddychanie.
Steve ciągle uważa się za małomiasteczkowego kolesia, któremu wprawdzie udało się zrobić kilka interesujących rzeczy, ale który wciąż nie rozumie, dlaczego jego życie miałoby kogokolwiek interesować.
Oczywiście nie rozumie także, po co ktoś miałby pisać książkę o nim, a tym bardziej ją czytać.
Tak, jestem romantykiem - wyznał w wywiadzie z 1988 roku. - Wierzę w te wszystkie naiwne romantyczne bzdety jak to, że dzieci są dobre z natury, zło zostaje pokonane przez dobro i to, że lepiej jest kochać kogoś i go stracić, niż nigdy nikogo nie kochać. Naprawdę wierzę w to gówno. Nic na to nie poradzę. Sporo z tego widzę w swoich książkach.
Żeby zostać pisarzem, musisz być trochę szaleńcem. Skazujesz się na wymyślanie światów, które nie istnieją w rzeczywistości - mówił. - Słyszysz głosy, wierzysz w nie i robisz rzeczy, których nawet dzieci absolutnie nie powinny robić. Przecież w końcu jesteśmy uczeni dostrzegania różnicy między fikcją a realnością. Dorosły powie: fajnie, że masz wyimaginowanego przyjaciela, nie martw się, wyrośniesz z tego. Tyle że pisarz nigdy z tego nie wyrasta.
Steve wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że tworzenie literatury jest często formą oswajania dręczących go lęków. Pisząc o nich, miał nadzieję, że uda mu się od nich uwolnić, sprawić, by zniknęły. Tyle że wraz z każdą przybywającą nową powieścią czy nowym scenariuszem działa się rzecz dziwna - lęki, zamiast znikać, stawały się jeszcze silniejsze i bardziej widoczne. Jakby tego było mało, pojawiały się jeszcze kolejne.
Pod ubraniami wszyscy jesteśmy nadzy, nigdy o tym nie zapominaj
Czasami dobrzy ludzie popełniają błędy
Rewolucja późno dociera tam, gdzie ludzie częściej dzielą się przepisami na szarlotkę niż artykułami o zakończeniach poddaństwa kobiet.
Wiele kobiet czeka, by się upewnić, że inne kobiety je akceptują, bo dopiero wtedy będą potrafiły zaakceptować same siebie.
Udajemy, że pragniemy rzecz, na których w rzeczywistości nam nie zależy, by nikt nie zobaczył, że nie mamy w życiu tego, czego napradę potrzebujemy.
Kiedy jest się młodym, można robić praktycznie wszystko i nic nie trąci smutkiem.
Czasami, kiedy tracimy bliskie Nam osoby, nasz świat pogrąża się w ciemności. To tak, jakby osoba, którą kochasz, była takim małym światełkiem i wraz z jej odejściem dookoła zrobiło się ciemno.
Strata jest częścią życia, ale nie zawsze łatwo ją znieść.
Sam fakt, że jesteśmy smutni nie oznacza, że nie możemy dawać szczęścia innym, a dawanie szczęścia to bycie szczęśliwym...
Pamięć jest klimatem emocjonalnym, bogatym zestawem widoków i zapachów, dźwięków i utrwalonych poglądów, które mogą nie tylko wyjaśniać, lecz również zaciemniać obraz rzeczywistości.
Wydaje się, że źródłem powszechnej jedności jest cierpienie lub wspomnienie o cierpieniu.
Na pamięć, podobnie jak na historię, nie mamy wpływu. Objawia się ona w nieuporządkowany sposób. Kaskadowo przepływa przez pokolenia w postaci serii nieracjonalnych lęków, tajemniczych ran, dziwnych nawyków. Dziecko przyswaja sobie te lęki i nawyki, nie wiedząc, że są one pamięcią.
Zawiła, dryfująca narracja, obejmująca zagubione szczegóły, przeradza się w inne opowieści i traci realność w elokwencji, która olśniewa i uwodzi słuchacza, odrywając go od rzeczywistości.
Z punktu widzenia dziecka kłamstwo otwiera okno na podwójny świat. Jak wkręcające się we włosy nietoperze, wpadają przez nie dwuznaczność i niejasności. Kłamstwo sugeruje, że albo wewnątrz, albo na zewnątrz istnieje coś, co należy ukrywać.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl