Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz drinka", znaleziono 23

"Teoretyczne byłem autem. Praktycznie bardzo potrzebowałem drinka".
Przy tych cenach postawić komuś drinka to jak powiedzieć pół komplementu.
Nigdy nie odmawiam drinka. A wiesz dlaczego? Nigdy nie wiadomo, czy to nie mój ostatni.
Czy ze mną coś nie w porządku? Kocham mojego narzeczonego i gryzie mnie sumienie, bo chciałam iść na drinka z innym.
Nawet coś tak niewielkiego, jak cena jednego drinka może wytworzyć uczucie nieprzyjemnego długu. Jasno to wyraziła pewna moja studentka w pracy seminaryjnej: „Po niezbyt przyjemnych doświadczeniach z przeszłości, nie pozwalam już żadnemu facetowi nawet na postawienie mi jednego drinka, tak, aby żadne z nas nie musiało myśleć, że oto zostałam zobligowana do obdarzenia go jakimiś seksualnymi faworami”. I miała rację, ponieważ obserwując kobietę, która pozwala mężczyźnie zapłacić za jej drinka, zarówno kobiety, jak i mężczyźni zaczynają sądzić, że wzrosła jej – by tak rzec – seksualna dostępność dla owego mężczyzny.
Dopił drinka i wstał z kanapy. Miał ochotę popływać w basenie. Odkąd zaczął zarabiać duże pieniądze, otaczał się drogimi rzeczami. Lubił luksus.
Zaczął sobie aplikować solidnego drinka na dobranoc. Sposób numer jeden na problemy białego mężczyzny w średnim wieku, po wyższych studiach i ze skomplikowanym życiem osobistym.
Kiedy ktoś ci się podoba – naprawdę podoba – wszystko jest grą wstępną. To, jak oblizuje wargi, jak pije drinka, jak uśmiecha się do ciebie znad kieliszka i muska cię palcami, gdy coś mu podajesz.
Samson chlusta drinkiem Barta na bankietową podłogę i gdyby Bartek nie miał przed sobą butelki wartej półrocznej renty swojej matki, zlizałby z podłogi resztki swojego drinka.
() następny szok spowodował, że prawie rozlałby drinka. Szybko, zanim mogłoby mu się przydarzyć coś złego, wlał go sobie do gardła. Natychmiast wypił następnego, który miał pomknąć za pierwszym i sprawdzić, czy dobrze mu się wiedzie. () posłał w dół gardła trzeciego drinka, który miał sprawdzić, dlaczego drugi nie wysłał jeszcze raportu o samopoczuciu pierwszego.() Czwartego drinka posłał w dół drugą krtanią z zadaniem przerwania trzeciemu wagarów, zawarcia z nim sojuszu i wspólnego nakłonienia drugiego, by wziął się w garść. Wszystkie trzy miały rozpocząć poszukiwania pierwszego, miło z nim porozmawiać, może nawet coś mu zaśpiewać. Nie był pewien, czy czwarty drink wszystko dobrze zrozumiał, dlatego posłał za nim piątego, który miał mu jeszcze raz dokładnie wytłumaczyć plan, i szóstego dla moralnego wsparcia".
Wypił jeszcze jednego Pangalaktycznego Gardłogrzmota, drinka, którego określano alkoholowym ekwiwalentem napadu z bronią w ręku. Był podobnie kosztowny i tak samo szkodliwy dla zdrowia.
– Słuchaj, Ford – stwierdził Zaphod – wszystko jest luzowato i wrucetowo.
[...]posiadanie przyjaciół jest niebezpieczne, ale wie, czym są dla innych: protezami dla ego. Emocjonalnymi siatkami bezpieczeństwa. Kiedy jest ci źle, do kogo się zwracasz? Oczywiście do przyjaciół, a przyjaciele mówią rzeczy w rodzaju: "Ojej" i "Głowa do góry", i "Jesteśmy z tobą", i "Chodźmy na drinka".
Kto pomyśli, że przystojny młody człowiek może mieć schowane pod wartą kilkaset złotych bluzą trzy noże bojowe, skórzane rękawiczki i maskę? Mało tego, nawet gdyby ktoś zauważył, że obserwuję atrakcyjną brunetkę, pomyśli, że robię to, żeby w końcu do niej zagadać i zaprosić na drinka do baru.
Diabeł, który siedzi u ciebie na prawym ramieniu, miałby może ochotę na drinka, Harry, ale anioł na lewym skierował cię do lokalu, w którym nie podaje się mocniejszego alkoholu. I gdzie jest Nina, która, jak wiesz, przyniesie ci kawę zamiast piwa, chwilę z tobą pogada i poprosi, żebyś wracał do domu, do Rakel.
Przypomniał sobie teraz, co kiedyś przyszło mu do głowy. Że kiedy pękał, kiedy odkręcał butelkę i nalewał sobie pierwszego drinka, to wbrew temu, co sądził, wcale nie wtedy podejmował decyzję. Ta decyzja zapadała dużo wcześniej. Dalej była już tylko okazja, która się nadarzała. W jakimś momencie butelka stawała przed nim. Wtedy już na niego czekała. A on na nią. Reszta była kwestią wzajemnie przyciągających się ładunków, magnetyzmem, nieuchronnością praw fizyki.
- Wiedzieliśmy, że wszystko to kiedyś wezmą diabli - podjął wreszcie - ale przypatrywaliśmy się temu biernie. Powinny być jakieś nagrody za tego typu głupotę.
- Może wiedzieliśmy, ale nie potrafiliśmy w to uwierzyć - zasugerowała Lucy.
- Wiara. - Prychnął pogardliwie. - Mógłbym pocałować tysiąc krzyży. Pierdolić wiarę. Wierzyć można w Boga - ciągnął z goryczą. - W miłość. W zaufanie. Wierzę, że mogę ci zaufać. Wierzę, że mnie kochasz. - Uniósł ironicznie brew. - Wierzę, że Bóg patrzy na nas z góry i śmieje się wniebogłosy.
Wypił łyk drinka, a potem postawił kieliszek do martini na barze i zaczął go obracać machinalnie w palcach, gapiąc się na krążące w nim oliwki.
- Tu nie chodzi o wiarę. Myślisz, że ktoś taki jak Catherine Case z Las Vegas naprawdę w coś wierzy? Chodzi o to, żeby patrzeć i widzieć. Czyste dane. W dane się nie wierzy, tylko się je sprawdza. - Skrzywił się. - Gdybym miał wskazać palcem chwilę, w której naprawdę spierdoliliśmy sprawę, wybrałbym tę, w której uznaliśmy, że dane to coś, w co można wierzyć bądź nie.
Alkohol poluzował jej więzy. Czuła się swobodnie. Była wolna. Zaczerwieniona i spocona, tańczyła szybko, wyzbyta zahamowań. Zachłannie, jakby nadrabiała jednocześnie i przeszłość, i przyszłość. Żegnała się z Pawłem i z tym wszystkim, czego więcej nie będzie.
Paweł wąchał delikatny zapach jej potu, perfum, szamponu do włosów. Była piękna. Jeszcze przez jedną chwilę była piękna. I młoda. Oczywiście jak na swój wiek.
Usiedli, by odetchnąć. Paweł nie chciał, aby Ewa odchorowała tę noc. Nie była nastolatką. Spędziła tydzień w szpitalu. Bał się o nią, aby się nie przeforsowała.
Ogrzany sok pomarańczowy nie smakował dobrze. Mdły, słodkawy, słabo gasił pragnienie.
– Chcę pić – powiedziała Ewa. – Zamów dla mnie nowego drinka.
– Może napijesz się soku pomarańczowego? Świeżo wyciśnięty z dojrzałych owoców. Schłodzony idealnie gasi pragnienie. Bardzo zdrowy.
– Wolę Śmierć po południu.
– Jak chcesz, ale...
– Dziękuję, że się o mnie troszczysz. Wiem, że nie powinnam pić alkoholu, bo mam łuszczycę.
– Nie zauważyłem.
– Nie udawaj. Widziałeś blizny. Jestem w tej chwili wyleczona, ale moja przyjaciółka powróci. Prędzej czy później. Nie masz pojęcia, jak rozgoniona łuszczyca paskudnie wygląda. Brzydziłbyś się mnie dotknąć.
Skromna, a przy tym bardzo atrakcyjna i po kilku drinkach odważna bardziej niż myśliwy na safari, co było jej wieczną zgubą.
Kobiety leżały przy hotelowym basenie i popijając drinki o dziwnie brzmiących nazwach Chiquita i Bazuka rozmawiały o dalszych planach na wakacje.
ZWTP. To znaczy " Za wszystko trzeba płacić". Bo trzeba - wskazując na napis BEZPŁATNE PRZEKĄSKI po drugiej stronie sali - inaczej nasze drinki byłyby o połowę tańsze. Przypomniałem jej, że wszystko bezpłatne kosztuje na dłuższą metę dwa razy więcej albo w końcu nic nie jest warte.
Jacek wiedział, czuł to pod skórą, że prawdziwe życie toczy się gdzieś obok. Gdzieś, gdzie zawsze świeci słońce, leją się drinki, a piękna szczupła kobieta z zamglonym wzrokiem pyta, czy mogą iść wreszcie do łóżka. Tak, ta kobieta coraz częściej pojawiała się w jego głowie.
Kochana, ja do niczego cię nie będę zmuszać, ja ci niczego radzić nie będę. Rób, jak uważasz. Ale, kurwa, jak się teraz wycofasz, to jesteś głupsza niż myślałam. Ani mi się waż, idiotko! Słuchaj mnie uważnie: masz zarobić tyle szmalu, żeby do końca życia jeździć do ciepłego i pić drinki.
- Jesteś w naprawdę marnym położeniu. Zginiesz (...) Nie mogę się doczekać, aż usłyszę twoje ostatnie tchnienie.
-Nie usłyszysz, jak wydaję ostatnie tchnienie. Obiecałam sobie, że jak znudzi mi się życie, to polecę do Hiszpanii i wydam ostatnie tchnienie na jakiejś zajebiście piaszczystej plaży, popijając drinki z palemką - odparła Sawicka.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl