Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz mada z ani", znaleziono 42

Gadu, gadu, stary dziadu.
Nie obchodzi mnie, dokąd jadę. Obchodzi mnie tylko to, co widzę.
Ko­bie­ty to zło wcie­lo­ne. Wszyst­kie bez wy­jąt­ku. Ale to zło na­zy­wa się Ade­li­ne „Li­lith” Tur­ner. A ja na­zy­wam się Mat­thew „Pik” An­der­son. I zo­ba­czy­my kto komu bar­dziej uprzy­krzy życie przez tych kilka dni
Moja matka kiedyś mówiła, że czasami ludzie nie potrzebują kogoś, kto ich podniesie, tylko kogoś, kto z nimi poleży i poczeka, aż będą gotowi się podnieść
Co za życie… Żadnego respektu. Człowiek, przed którym drży połowa ciemnego świata Nowego Jorku, nie ma poważania u jednej, małej blondynki.
Za jakie grzechy?
I to najprawdopodobniej zbliżyło go do zadeklarowanego narodowca Władysława Jamontta - oficera kontrwywiady AK. Postaci ciekawej, mającej też chyba duże ambicje polityczne, ale jednocześnie sztywniejszy kurs ideologiczny.
Pewnego dnia w twoim życiu pojawi się człowiek i zapali wszystkie światła, które inni zgasili.
Spoglądasz na kogoś, kogo nie widziałeś nigdy przedtem, i nagle po prostu go rozpoznajesz. To wszystko. Po prostu go rozpoznajesz.
Powinno się wychodzić za mężczyzn, którzy zapiekankę odgrzewają w piekarniku, a nie w mikrofalówce. Taki mężczyzna jest cierpliwy i wie, że na dobre rzeczy powinno się czekać.
Kiedyś słyszał takie powiedzenie: "Policjant, kurwa i złodziej na jednym jadą wozie". Wszystko się zgadzało.
Za nic w świecie nie wsiądę z tobą do samochodu, kiedy się spieszysz. Za stary jestem na takie wybryki. Nigdzie nie jadę.
No cóż, kiedy człowiek sam jest kimś w rodzaju wyrzutka, ciągnie go do ludzi, którzy jadą a tym samym wózku.
W zaplombowanych wagonach
jadą krajem imiona,
a dokąd tak jechać będą,
a czy kiedy wysiędą
nie pytajcie, nie powiem, nie wiem.
Z dnia na dzień zostawiłam całe swoje życie i bez żadnego planu jadę na drugi koniec Polski. Ja, która nawet niespodzianki musiałam mieć zaplanowane.
"głupotą jest ignorować historię, zwłaszcza jej najmroczniejsze przejawy, które mają to do siebie, że się powtarzają"
Jesteś organizmem biofizycznym z wbudowanymi odruchami. Żyjesz, a wszystko, co żyje, walczy o przetrwanie. I jeśli zajdzie taka konieczność, będziesz walczył, Hada.
Otaczają nas trzy auta i kilka motocykli, hałaśliwe toto i śmierdzące, jadą z wystawionymi wszystkimi kamerami, a nas na siodełkach trzyma już tylko duma.
-Ty wiesz, jak ja gadom sadła za skórę zaleję albo coś spsocę, to lżej mi parę dni, a potem to samo. Zeszłym razem czekałem w Smoleńsku na peronie. Przyszedł pociąg do Mińska. Wtem podchodzi do mnie jakiś kraskom. Pyta, czy to pociąg do Moskwy? A jakżde - mówię - do Moskwy. Kraskom szoruje do wagonu. Potem tak samo wpakowałem do pociągu eskortę z aresztowanymi i komsomolską wycieczkę. Niech jadą gady do czarciej mamy. Pewnie klęli mnie potem paskudnie. A mnie jakby kto duszę masłem posmarował.
Jadę pierwszy, Tomek za mną. Droga jest monotonna: górka, dołek, górka, dołek, po horyzont, a za ostatnią górką znów dołek, górka, dołek, górka...
Kiedy religia i polityka jadą na tym samym wozie, ci, co powożą, wierzą, że nic nie może im stanąć na drodze. Zaczynają pędzić na łeb na szyję. i nie pamiętają, że pędzącemu na oślep człowiekowi ukazuje się przepaść, kiedy już jest za późno.
Obecnie znajdowaliśmy się na poboczu obok jakiejś polany, gdzie nie było ani jednej żywej duszy. Archer stwierdził, że z moim szczęściem pewnie kogoś przejadę, dlatego trzeba mnie zabrać na odludzie. Akurat w tej sprawie się z nim zgadzałam. Złapałam kierownicę i zaczęłam jechać do przodu.
- Ja jadę! Matko Boska, ja jadę! Widzisz to, Archer?! Widzisz?
- Widzę, a teraz zatrzymaj się, bo zaraz spowodujesz wypadek przez te krzyki. - zaśmiał się. Tak też zrobiłam, a następnie złapałam się ucieszona za serce, które zaczęło szybciej bić.
- Udało mi się! Faktycznie jestem super.
- Nie
Mezozoicznym drapieżnym gadom było daleko do rozumu i nic nie wskazuje na to, że gdyby ich nie wytrzebiła katastrofa na styku kiedy i triasu, wywołana przez olbrzymi meteoryt, który rozerwał żywieniowe łańcuchy globalnym ochłodzeniem klimatu - naczelne wówczas gady dotarłyby do człekopodobnej umysłowości.
A ja wiedziałem, że jestem zupełnie poza jego percepcją, bo to nie była żadna dzikość serca, jadę stopem, bo nie mam na helikopter, bo nie wynaleziono, kurwa, teleportacji, i to nie jest żaden weltschmerz, nie jestem młodą, piękną duszą - ja po prostu jestem pierdolnięty, Chory Psychicznie
- Ludzie idą na mszę, potem na obiad, a potem jadą do centrum handlowego, albo w odwrotnej kolejności. I mają głęboko w dupie, czy powstanie krematorium, spalarnia śmieci, czy żłobek. (...)
- Zwracałaś mi uwagę, żebym nie przeklinał- przypomniałem.
- Co? Dupa to nie jest brzydkie słowo, tylko termin techniczny.
Jadę na myjnię bezdotykową. Wrzucam pięć ziko i z ponura miną spłukuję rzygi z gumowych dywaników. A później paczką wilgotnych chusteczek dla niemowląt (zmyją wszystko, sekret perfekcyjnego taksówkarza) usiłuję doczyścić kanapę.
Cały świat składa się z rzygów i gówna.
Każdy policjant ryzykuje życie. Nie tylko my. Na każdą akcję czy tam działania bojowe czy realizację jadę i mam to gdzieś z tyłu głowy: że pojadę i mogę nie wrócić. Ale od tego są ludzie, którzy planują, i moi koledzy, żebyśmy wszyscy wrócili. No wiadomo, może być różnie, ale po
to właśnie się szkolimy, żeby to ryzyko zminimalizować.
Tak, to oni, wychudzeni, głodni, żałośni. Oni, żywi na karawanach. Ilu ich dojedzie, ilu wróci? (...) Dokąd jadą te ludzkie wraki, gdzie porzucą ich ciała? Nikt po nich nie zapłacze, nikt ich nie pożałuje. Może tylko kiedyś pojawi się o nich wzmianka w podręcznikach. Jeśli tak, to powinna mieć taki zwięzły nagłówek: "Pogrzebani za życia".
Rita: Tam było tak, że via Żółkiew przejeżdżały wszystkie pociągi do Bełżca. Z Holandii, z Francji, z Belgii... I moi rodzice to wszystko widzieli.
Rodzice wiedzieli, dokąd one jadą?
Rita: Tak, bo kolejarze wiedzieli wszystko. Oni opowiadali, że wjeżdżają pełne pociągi, a wyjeżdżają puste i tylko unosi się dym. Oni już nie mieli złudzeń.
W naszym małym trio zawsze uosabiała głos rozsądku. (…) Nie miała żadnych oporów. Zawsze mówiła to, co myśli, zawsze broniła tego, w co wierzy – liczyło się tylko jej zdanie – i żyła zgodnie z tą dewizą: jadę niesamowitym pociągiem, a ty możesz do niego wskoczyć albo dać się rozjechać. Czy można się zatem dziwić, że kocham ją tak bardzo?
Gdyby ktoś usiłował nam wmawiać, że wszyscy ci generałowie jadą ku zachodnim granicom, by pokierować „przeciwuderzeniem", warto mu zwrócić uwagę na historię generała Żadowa, który z dywizji kawalerii górskiej w Azji Środkowej trafił do korpusu wojsk powietrznodesantowych stacjonującego na Białorusi. Od kiedy to korpusy powietrznodesantowe wykorzystuje się do "przeciwuderzenia" albo odparcia agresji?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl