Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "moich przy nikt", znaleziono 51

Nikt nie może mnie zranić bez mojego pozwolenia
Jestem panem życia i śmierci. Nikt nie umrze inaczej niż z mojego rozkazu. Te bydlęta muszą to sobie zapamiętać raz na zawsze.
Nikt nie wie, że wciąż tam jeżdżę. Do domku, który został zapomniany. Do przeszłości zamkniętej w szklanym słoiku. Do mojego miejsca na ziemi.
Opowiem o moich pierwszych zwłokach. Miałam 36 lat, a one 81. Myły to zwłoki mojej matki. Łapię się na tym, że używam formy dzierżawczej „mojej matki”, jakbym chciała powiedzieć, że należały do mojej matki, a nie nią były. Moja matka nigdy nie była trupem, nikt nim nie jest.
Nie było tu nikogo, dlatego rozpłakałam się na głos. Tak jak wtedy, tak teraz na pewno nikt mnie nie słyszał. Nieszczęście wylewało się z każdej komórki mojego ciała.
Niczego nie mogę. Nic ode mnie nie zależy, na nic nie mam wpływu. Nikt nie liczy się z moimi potrzebami, uczuciami, nastrojem, kondycją ciała.
Wielu moich słuchaczy i czytelników wolałoby, żebym umarł młodo. Wtedy byłbym bardziej kultowy i mogliby palić świeczki na moim grobie, robić festiwale mojego imienia itd. A co zrobić z żywym, aktywnym poetą, który wciąż się zmienia i robi rzeczy, których się po nim nikt nie spodziewał.
To - Kouremos zatoczył krąg ręką - jest cywilizacja jak się patrzy, mój młody przyjacielu. Brukowane ulice, rynsztoki, akwedukty. I prawie nikt nie wylewa nocników przez okno.
Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył!
Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył!
Zrezygnowaliście z bezpieczeństwa i podjęliście ryzyko, aby móc pozwolić sobie na więcej. Ja też to robię. Chcę wykorzystać mój taniec, aby zwrócić uwagę na ludzi, na których nikt nie zwraca uwagi.
Idąc tutaj, deptałem po trupach - oznajmił. - Po ludziach, którzy umierali samotnie, bo nikt o nich nie dbał. W mojej barbarzyńskiej wiosce to byłoby niemożliwe, ale w tym mieście, tym klejnocie cywilizacji, zdarza się to bardzo często.
Nikt nie zapuka. Nikt nie przyjdzie. Dawni przyjaciele już dawno poznikali z horyzontu - nikt nie lubi cudzych problemów - a nowych mi nie przybyło. Bo i skąd, skoro od lat unikam towarzystwa ludzi. Z jednej strony jak szalona czekam na dzwonek u drzwi, z drugiej... drżę w panice przed nim, przed każdym odgłosem kroków na schodach, przed każdym stuknięciem windy, zatrzymującej się na moim piętrze.
Tak, mój drogi, zasada domniemania niewinności w tym kraju jest martwa jak Rudzki. Jest jak kwiat paproci: wszyscy o niej słyszeli, ale nikt jej nie widział, bo nie istnieje. I wszyscy zawsze wyrabiają sobie zdanie przed wydaniem wyroku.
- To niemożliwe - zaprotestował Michaś. - Przecież nikt nie słyszy, jak drzewa rosną. Nie ma takiej melodii. - Nie znasz się na tym mój mały - przerwał mu pan Gałązka. - Oczywiście, że jest taka melodia. Wszystko na świecie ma swoja melodię.
Oczywiście utrzymanie Cię przy życiu to zajęcie na pełen etat, wymagający mojej stałej obecności.
Bella też się uśmiechnęła.
- Dzisiaj jakoś nikt nie próbował mnie zabić. - rzuciła lekko.
Na moment się zamyśliła, ale po chwili jej twarz znów stała się dla mnie nieprzenikniona.
- Jeszcze nie. - odparłem sucho.
- Jeszcze nie. - zgodziła się ku mojemu zaskoczeniu.
Wydarzenia ostatnich tygodni wstrząsnęły moim dotychczasowym życiem. Przewróciły wszystko do góry nogami, na nowo definiując sytuację z przeszłości, która uznawałem za zamknięty, rozliczony i zapomniany rozdział, do którego nikt już więcej miał nie wracać.
- Nie chcę toczyć wojny- powiedział. - Ale czy mam jakiś wybór? Czy ktokolwiek z nas ma jakikolwiek wybór? Będę walczył, by chronić tych, których kocham. Będę walczył za moją rodzinę i moich przyjaciół. Za moją ojczyznę i za moich rodaków. Będę walczył za siebie. Będę walczył z Rhin, Nathairem, Vin Thalun, z kimkolwiek będzie trzeba. Nikt mnie nie powstrzyma, dopóki nie padnie ostatni z nas.
Wspaniałym by było uczucie, że jest ktoś, kto chce usłyszeć wszystko to, co dzieje się w moim umyśle, nie próbując jednoczenie mnie obnażyć. To byłoby jak szept, który słyszymy tylko my. Szept, który jest przeznaczony wyłącznie dla nas i nikt inny nie miałby takiej mocy, aby go usłyszeć. To bez wątpienia byłoby wyjątkowe, prawdziwe i mocne.
A pani to właściwie kim jest? - Mieszko nieoczekiwanie podniósł wzrok.
- Ja? - kobieta nie spodziewała się wywołania do odpowiedzi.
- nikt pani nie przedstawił. Nie chciałbym żeby w mojej głowie funkcjonowała pani jako kobieta od noszenia drukarki - wyjaśnił. - zwłaszcza że przyszło z panią dwóch facetów.
- Identycznie powiedział brat po pogrzebie i dodał, że ludzie samotni są nieszczęśliwi. Mój ojciec był trochę filozofem. Kiedyś powiedział, że umierać jest łatwo, skoro tyle ludzi umiera i stamtąd nie wraca. Trudniej jest być przy umierającym.
- Na tamtym świecie musi być dużo lepiej niż nam się wydaje, skoro nikt nie wraca do świata żywych. To powiedział mój ojciec. Mam prawo sądzić, że dopiero na starość większość ludzi mądrzeje.
Dość powiedzieć, że nikt nigdy nie cierpiał jak ja, a tym, co cierpieli, przyzwyczajenie może nie tyle ukoiło ich ból, ile opancerzyło ich dusze, sprawiło, iż nauczyli się żyć z rozpaczą. Moja katorga mogła ciągnąć się przez lata, gdyby nie ostatnia katastrofa, która właśnie na mnie spadła i która nieodwracalnie pozbawiła mnie (...) mojej natury.
Bałam się siebie i tego, że pozwoliłam, aby w mojej twierdzy pojawiła się kolejna szczelina. Nie mogłam pozwolić sobie na brak czujności, nie mogłam pozwolić, żeby ktokolwiek pozbawiał mnie skupienia. Tylko będąc w pełni skoncentrowaną, mogłam czuć się bezpieczna. Tylko ja sama mogłam sobie zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Nikt inny.
Tyle morderstw! Chyba trudno popełnić bezkarnie tak wiele zbrodni, prawda? Panna Pinkerton potrząsnęła głową. - Ależ nie, mój drogi, ta pani się myli. Bardzo łatwo jest zabić człowieka. pod warunkiem, że nikt pana o to nie podejrzewa. A ten morderca jest ostatnią osobą, którą ktokolwiek mógłby podejrzewać.
Zobojętnienie błogie! Bez wspomnienia! Kiedy umiera w tobie wszystko, a nikt jeszcze nie zdążył urodzić cię na nowo. O, warto żyć dla śmierci, by wiedzieć, że w nas umarło, że już nie ma, pusto i czczo, cicho i czysto – i gdy odchodziłem, zdawało mi się, że nie sam idę, ale z sobą – tuż przy mnie, a może we mnie, lub naokoło mnie szedł ktoś identyczny i tożsamy, mój – we mnie, mój – ze mną i nie było między nami miłości, nienawiści, żądzy, wstrętu, brzydoty piękna, śmiechu, części ciała, żadnego uczucia ani żadnego mechanizmu, nic, nic, nic…
- Aleksandrze, nikt nie dociera do takiej pozycji jak moja, nie robiąc sobie po drodze całej gromady wrogów. Jeżeli wracając do domu, chciałbyś zajrzeć do każdej osoby, której zaszedłem za skórę w calej mojej karierze, nie dotarłbyś do Moskwy przed Gwiazdką. A mówię tylko o wrogach politycznych. Jeżeli dodamy do tego biznes, z trudem wydostaniesz się z samej Rublowki!
Patrzyłam jak ludzie, których ledwo znałam, odnajdywali starych dobrych znajomych, na których im rzeczywiście zależało. (...) aż w którymś momencie godna pożałowania rzeczywistość mojej egzystencji spadła na mnie takim smutkiem, tak jaskrawo ukazała mi, co straciłam (...).
Wyszłam.
Uznałam, że na ma sensu stać i czekać, aż ktoś mnie rozpozna. Nikt nie wiedział, kim jestem. Nikogo nie obchodziłam.
Zjawisko w przyrodzie, którym nie warto się za bardzo interesować., bo są tu na Ziemi, ważniejsze rzeczy. Ludzkie rzeczy. Pozwólcie mi oderwać się stąd i ruszyć w waszą stronę. Bo tu jest coraz gorzej. Coraz mniej empatii, coraz więcej głupoty. Nikt już nie dba o wiedzę i prawdę. Nikt nie marzy o lepszym świecie. Wszyscy narzekają, ale nic nie chcą zrobić, by cokolwiek zmienić. Świat hipokrytów. Rządzi tu durna ekonomia, która nakazuje produkować dużo gówna zamiast porządnych, wytrzymujących lata produktów. Technologia służy do pogarszania jakości i zabijania innych. Ludzie całkowicie już zapomnieli o rozwoju. O możliwościach, jakie przed nimi stoją. Mówię to do was jako prorok moich czasów
-Ona go nienawidziła. Nienawidziła ich obu.
- Mówiła o tym?
- Gorzej, milczała o tym.
- To można milczeć o nienawiści, a pan i tak to wypatrzy?
- Panie komisarzu, w moim zawodzie jestem świadkiem, jak ludzie plują nienawiścią po kilka razy dziennie. (...) Tym większe wrażenie robi, gdy ktoś nienawidzi bez słów.
(...) Nikt nie potrafi bardziej nienawidzić niż ci, którzy przysięgali sobie nawzajem, że póki śmierć ich nie rozłączy... w zdrowiu, w chorobie... i podobne głupstwa.
Imiona nie dają pocieszenia. Są próbą odpowiedzi na pytania, na które nie sposób odpowiedzieć. Dlaczego to ona zginęła, a nie on? Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni- jakby ciążyła na nich klątwa- a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego co utraciliśmy, ignorując to, co udało się nam zachować? Nie wymieniajcie imion poległych, gdyż zajęli oni nasze miejsce i zajmują je nadal, dopóki będzie trwało nasze życie. Niech mojej śmierci nie okryje chwała. Niech zginę nieznany i zapomniany. Niech nikt nie powie, że jestem jednym z poległych, którzy oskarżają żyjących.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl