Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pasze to te", znaleziono 96

Życie pisze różne scenariusze. Coś, co dla ciebie jest błahostką, w czyichś oczach może się okazać problemem nie do przejścia. Pamiętaj, że czasem wystarczy szczere słowo wsparcia, by ta osoba znalazła światełko nadziei.
Nie każdy z nas otrzymuje to, na co sobie zasłużył. Wiele zdarzeń zmieniających bieg naszego życia (...) to zwykły łut szczęścia. A jednak nikt nie pisze do ciebie listu ani nie wybiera cię na powiernika bez konkretnego powodu.
Różnice miedzy generacjami sprowadzają się do tego, że jakiś czas piszą: "ranek pachniał różami". Przychodzą nowi: oho, wywrócić! Jakiś czas pisze się "ranek pachniał szczynami". Ale chwyt jest ten sam.
"Czytam modną książkę Yuvala Noaha Harariego. Pisze, że trzy rzeczy w dwudziestym wieku skończyły się bezpowrotnie: wojny, głód i epidemie. Prawdopodobnie będzie musiał przy kolejnym wydaniu Homo Deus dokonać stosownych korekt."
Ten facet nie powinien być taki słodki, to się źle skończy.
Mimo wszystko na razie niczego się nie boję, bo dzielą nas tysiące kilometrów, a to daje mi jakiś bufor bezpieczeństwa.
Bo przecież nie można się zakochać w gościu, którego spotkało się raz w życiu, a potem tylko się z nim pisze, prawda?
Wiedział, że każdy dobry pisarz musi próbować wczuć się, znaleźć na miejscu innych ludzi. Zrozumieć motywy ich działań, intencje, pasje. Przecież o tym pisarze mówią ciągle w swoich wywiadach. O psychologii, ale nie tej zamkniętej w skomplikowanych definicjach, których uczy się na uniwersytetach.
Na pożegnanie dostała karteczkę z pouczeniem. Została pokrzywdzoną, a Paweł podejrzanym. Przeczytała, że ciąży na niej odpowiedzialność karna na wypadek nieprawdziwych zeznań.
Nie dość, że została okradziona, to jeszcze jej grożą, a on sobie siedzi w domu bezkarnie i pisze głupie esemesy.
Wprzeciwieństwie do rzeki, pisarz ma wiele brzegów. O rzece wiemy, gdzie się rodzi i dokąd wpływa; znamy rzeki brzeg prawy
i brzeg lewy. Natomiast pisarz ma tyle brzegów, ile istnieje słów – te, które on sam pisze i te, które przed nim
napisali inni.
To koniec.
Jestem ofiarą. Zostałam uwięziona.
Nie wiem jeszcze, przez kogo, ale wygląda na to, że stałam się właśnie jedną z tych młodych kobiet, o których pisze się, że uciekły swoim oprawcom, o ile oczywiście ucieknę, albo że zaginęły spod domu i rozpłynęły się jak smużka dymu znad gasnącej zapałki.
Członkowie rodziny to nie pionki na szachownicy, które można rozstawiać według własnego uznania. To nie żołnierze podlegli swojemu dowódcy. To nie niesforne dzieci karcone przez surowego ojca. Każdy członek rodziny to osobna jednostka, która ma prawo do szczęścia i szacunku, która ma prawo realizować swoje pasje.
Niemcy wybrali na getto najobrzydliwszą stronę Podgórza (...) ciasno natłoczone, ohydne domiszcza - pisze Halina Neiken. Domy te, przeważnie parterowe lub jednopiętrowe, to stare, wilgotne i zagrzybione rudery, w których często brakowało podłóg, oraz tak zwane dostawki, budowane bez planów w obrębie podwórek.
Jakże skwapliwie ludzie badają cudze życie - pisze święty Augustyn - a jak opieszale zabierają się do naprawiania swojego. Dlaczego ocenianie innych, sądzenie ich, tak ci jest, człowieku, potrzebne? Cóż warte byłoby twoje życie, gdybyś nie osądzał innych?
Powinno się pisać tylko takie książki, które sami chcielibyśmy przeczytać - w ten sposób bowiem będzie przynajmniej jeden czytelnik, którego taka książka ucieszy. Jeśli jednak pisze się tylko z żądzy sławy i chciwości, według wzoru ustalonego dla bestsellerów i z zamiarem szybkiego zostania milionerem, to nie jest się pisarzem, a zaprogramowanym przez obce moce automatem
Winnetou powiedział kiedyś, że przyszłość jest jak książka, której jeszcze dotychczas nie czytaliśmy. Coaching dotyczy w dużej mierze właśnie przyszłości tej, której nikt z nasz nie zna. Uczestnicząc w sesjach coachingowych klient tworzy własną przyszłość, czyli zamiast czekać na gotową, stworzoną już przez kogoś książkę, pisze ją sam dla siebie.
(...) - A któż ją prosił, a? - wykrzyknął zawstydzony stanem swego domu.
- Wiem, jak to jest, kiedy człowiek jest samotny jak trup.
- Ot, dom bez żony, to jak stodoła bez dachu - patrzył na brudne firanki, na ceratę, od której nie chciała się odlepić gazeta sprzed tygodnia - Wdowiec, choć dzieciaty, to życie pisze na straty.
W wyobraźni wszystko jest możliwe, w życiu niekoniecznie. Choć zdarzają się prawdziwe historie, których nikt, żaden, nawet obdarzony niezwykłą wyobraźnią autor nigdy by nie wymyślił. Życie pisze najlepsze scenariusze. Czasami tylko wystarczy życiu nieco pomóc, by prawdziwą historię opowiedzieć na nowo. Albo tak, jakby zdarzyła się w świecie równoległym.
Przecież ta maszyna pracuje na ciekłym metalu... Ile prądu żre stopienie i utrzymanie w stanie płynnym na przykład litra ciekłego ołowiu? Ile trwa odlanie wierszy, by złożyć całą stronę gazety?Dużo. To się pisze jak na maszynie, może nawet i trochę trudniej. Przez cały ten czas metal musi być gotów do odlewu.
- Wiem, że to skomplikowane, ale wiem też, że ją kochasz (...).
- Czasami miłość to za mało (...).
- Hubert, co ty bredzisz? (...)
- Kiedy wydarzyło się coś śmiesznego, dziwnego, czy złego, moją pierwszą myślą było to, aby do niej zadzwonić i opowiedzieć, Kiedy kogoś kochasz, chcesz z tą osobą dzielić każdą minutę, swoje pasje i zainteresowania, dobre i złe momenty, Ale czasami miłość to za mało.
Czytam dużo, ale niechlujnie i przypadkowo, ciągle goniony przez podświadome uczucie, że tyle jest rzeczy napisanych i tyle się nieustannie pisze, że nie zdążę, nie dam rady, a chcę, a muszę, a powinienem. Powinienem, bo mam pewność, że jest gdzieś w świecie i w czasie ta książka, na którą czekam, o której powiem z pełnym przekonaniem: to ona. ("Spowiednik rzeczy")
… przybywaj na „Wyspy Pieprzowe” po kolejną porcję przygód! Z radością Cię powitam, ugoszczę i sprawię, że zapomnisz o wszelkich strapieniach i obawach. A tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i… już zmykam. Do zobaczenia niebawem! – pisze w zakończeniu Aneta Skarżyński. Czekamy zatem, licząc, że na ponowne spotkanie faktycznie nie będziemy musieli czekać zbyt długo.
To tak jak z pisaniem powieści: Na początku wszystko jest łatwe, pierwsze rozdziały pisze się z największym rozmachem. Ale potem w którymś momencie stajesz się zmęczony, patrzysz wstecz i widzisz, że masz za sobą dopiero połowę. Patrzysz do przodu i widzisz, że druga połowa jest dopiero przed tobą. Jeśli stracisz wtedy odwagę, jesteś zgubiony. Łatwo jest coś zacząć. Trudno jest doprowadzić do końca.
Jacques Derrida pisze, że nie możemy zatrzeć swoich śladów, ani ich kontrolować. To, co pozostawiamy za sobą, będzie nieodwołalnie żyło własnym życiem. Dotyczy to zarówno rzeczy większych, jak na przykład powieści, którą każdy czytelnik ze względu na swoją przeszłość przeczyta inaczej, jak i małych, takich jak uwagi nieznajomych, rzeczy, które dajemy ukochanym lub im mówimy i które z upływem czasu zmieniają znaczenie.
O podobnej dewocji duchowej pisze Ireneusz Wacławski-Sromek [...]: "Możemy przyozdabiać się tatuażami ze świętą geometrią, machać wokół szałwią, wypełniać nasz dom kryształami i jeździć na psychodeliczne wycieczki ile tylko chcemy, ale jeśli nie wykonujemy brudnej, wewnętrznej roboty, wszystko to jest całkiem bezużyteczne. Uważaj, żeby nie używać narzędzi duchowych jako sztuczek, aby uniknąć prawdziwej wewnętrznej pracy.
A najpiękniejszy przypadek samozaspokojenia znalazłem w opowiadaniu Oty Filipa "Pokalane poczęcie". Występuje tam nieudacznik Hugon - kandydat na pisarza, który za komuny z braku talentu i ze strachu przed Służbą Bezpieczeństwa nic nie pisze. Na końcu opowiadania pada zdanie, które należy według mnie do najważniejszych zdań w czeskiej kulturze. "Nie piszę, milczę - przyznaje Hugon - ale milczę z godnością i niebezpiecznie!".
– Sun Tzu w Sztuce wojny pisze tak: „Zwabiaj przeciwnika pozornymi zyskami. Wywołuj i wykorzystuj chaos w jego szeregach. Jeśli siły przeciwnika są znaczne, przygotuj się na starcie. Jeśli jest on bardzo silny, unikaj go. Jeżeli jest zdenerwowany, jeszcze bardziej pomieszaj mu szyki. Bądź uległy, aby wzbudzić jego arogancję. Jeżeli jest wypoczęty, skłoń go do wysiłku. Jeżeli jest jednomyślny, spraw, aby się podzielił. Atakuj, gdy jest nieprzygotowany. Idź tam, gdzie się ciebie nie spodziewa. Te strategie wojskowe prowadzą do zwycięstw".
Wyobraź sobie, że stoisz u progu tej wielkiej baśni, wiele miliardów lat temu, kiedy wszystko powstało - pisze. - Możesz zdecydować, czy kiedyś urodzisz się i będziesz żyć na tej planecie. Nie wiesz, kiedy by to miało być ani też jak długo będziesz mógł tu pozostać. Wiesz, że jeśli zdecydujesz się przyjść kiedyś na ten świat, gdy nadejdzie na to pora, będziesz musiał rozstać się kiedyś z nim i wszystko opuścić. Co byś wybrał, Georg, jeśli istniałaby jakaś wyższa moc, która pozwoliłaby Ci na taki wybór?
Dwaj wysłannicy Baty lecą sprawdzić możliwościu sprzedaży w północnej Afryce. Przesyłają do Zlina dwa odmienne telegramy. Pierwszy z nich pisze: "Tutaj nikt nie nosi butów. Żadnej możliwości zbytu. Wracam do domu". Drugi telegrafuje: "Wszyscy są bosi. Ogromne możliwości zbytu, przyślijcie buty jak najprędzej". Buty Baty zdobywają świat, a firma obrasta we własną mitologię.
- Uwielbia pani wykopywać śmieci, prawda? Odsłaniać kłamstwa. Wykrzykiwać prawdę, choćby miało to kosztować panią życie.
- Oczywiście... - Przerwała. - Nie. Wie pan co? Nie. Właściwie guzik mnie obchodzą kłamstwa. One są w porządku. Prawda. Kłamstwa. Tak czy inaczej, przynajmniej... - Ponownie przerwała, kręcąc głową. - Nie chodzi o kłamstwa. Chodzi o milczenie. To ono na mnie działa. Wszystko, czego się nie mówi. O czym się nie pisze. To niszczy człowieka. Z czasem po prostu go zabija. Wszystkie historie, których nie pozwala sobie opowiedzieć. Cała prawda i wszystkie kłamstwa, których nigdy nie napisze, ponieważ to zbyt niebezpieczne.
- Jak się w Panu rodzi wyrozumiałość?
- A co pan ma na myśli?
- Wiadomo, że w aktach Służby Bezpieczeństwa znalazł pan nazwiska dwustu sześćdziesięciu trzech osób, w tym przyjaciół, którzy na pana donosili. Postanowili państwo z żoną nie ujawniać tych nazwisk i w żaden sposób nie odpłacać tym ludziom. Skąd ta wyrozumiałość?
- To dlatego - odparł bez zastanowienia Pavel Kohout - że jestem pisarzem.
- To ma znaczenie?
- Pisarz musi widzieć nie tyko czyn człowieka, o którym pisze. Pisarz musi widzieć życie tego człowieka dwadzieścia lat przedtem i dwadzieścia lat potem. Musi widzieć jego pradziadków, dziadków, rodziców, dzieci, wnuki i prawnuki. Musi go widzieć przed jego narodzeniem i po jego śmierci. Wtedy wszystko rozumie.
Przeczytam początek. „Litwo, ojczyzno moja.” – Zaraz zaraz – zdenerwował się trzynastoletni dryblas. – Co pan przed chwilą mówił że on był Polakiem a teraz pisze „Litwo ojczyzno moja”? – Co to jest ojczyzna? – zapytał jakiś siedmiolatek. – Kraj który musimy oczyszczać z Żydów – powiedział jego starszy kolega. – To znaczy ta okolica w której mieszkamy. Ojczyzna to takie miejsce gdzie nie wpuszcza sie obcych zwłaszcza kolorowych – błysnął erudycją. – Kuzyn mi powiedział on jest skinheadem. To taki legion ludzi, którzy walczą w obronie swojego kraju. A najniebezpieczniejsi są tacy właśnie, co udają Polaków, a potem wypisują, że ich ojczyzną jest Litwa. Napiszę do tego kuzyna, to pomaca tego Mickiewicza bejsbolem.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl