Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pisas taki", znaleziono 39

Są poeci chilijscy, którzy piszą o porażce, ale odnoszą sukces, i są tacy poeci chilijscy, którzy piszą o porażce i ponoszą porażkę.
Łatwo pisze się tylko o dziwkach, pisanie o wartościowej kobiecie to już nie taka prosta sprawa.
Próbowałem pisać historię swojego życia. Zrozumiałem w końcu, że fabuła nie jest taka ważna. Najważniejsi są bohaterowie.
Pisarz pyta kolegę literata:
Co teraz piszesz?
Gówno.
To wiem, ale pod jakim tytułem.
Wiem, jak wyglądają komentarze pod takimi tekstami. Kiedy ludzie piszą anonimowo, wychodzi z nich absolutne zezwierzęcenie, a nie mam na to teraz siły i ochoty.
Gdy myślę o historii, zastanawiam się, w jaki sposób się w nią wpasuję. I ty też. Chciałbym, żeby ludzie nadal tak pisali.
Historia, co? Ale moglibyśmy stworzyć własną.
Jak pisać "miłą książkę o jodze", kiedy tyle struktur zewnętrznych i wewnętrznych wali się w gruzy? Jaki obrać klucz? Zdecydowałam, że będzie to empatia.
Okazało się, że odeszła do nauczyciela z liceum. Takiego, co był oczytany i nawet wiersze pisał. Szybko pożałowali. Oboje. Ona, bo zorientowała się, ile taki nauczyciel zarabia (tyle co gówno) i nawet na papier, żeby sobie dupę podetrzeć, go nie stać. On, bo zrozumiał natychmiast, że tej biedy ona mu nie wybaczy.
,,Piszę, aby wznosić mury i otwierać w nich furtki. Mury, żeby ograniczyć okrutną codzienność, a furtki, żeby móc wymknąć się do innego świata - tam gdzie rzeczywistość nie jest taka, jaka jest, ale jaka powinna być."
... z pisaniem jest podobnie jak z życiem, zamiary od wyników dzieli odległość wprost proporcjonalna do naiwności, z jaką stawiamy sobie te pierwsze, a osiągamy te ostatnie
Dawni powieściopisarze, tacy jak Scott, zawsze wychodzili z długów dzięki pisaniu. chwalebne. cennym atrybutem pisarza jest wytrwałe dążenie do celu. Dlatego też William Seward Hall postanowił wymknąć się śmierci za pomocą pisania. Śmierć, jak myśli Hall, jest równoznaczna z ogłoszeniem duchowego bankructwa. Trzeba unikać przestępstwa, jakim jest ukrywanie zasobów. szczegółowy wykaz często pozwala dostrzec, że zasoby są znaczne, a bankructwo rzekome. Pisarz musi badać swoje długi bardzo skrupulatnie i drobiazgowo.
Tymczasem na Bliskim Wschodzie trzy ludy, które wyznają tego samego Boga, wzajemnie rzucają się sobie do gardeł. Jak głupi może być jeden gatunek? Bo tacy właśnie będziemy do chwili, kiedy zrozumiemy, że epoka żelaza dobiegła już końca. Piszę fantasy, ale chyba nie byłbym w stanie czegoś takiego wymyślić.
Jest taka prawda, o której nie piszą w gazetach, a warto ją poznać: im mniej roboty, tym więcej bandyterki. Zwykli ludzie walczą, jak mogą, żeby utrzymać się na powierzchni, ale ci na samym dole muszą jakoś sobie radzić.
Kilkakrotnie zamierzałem przerwać pisanie, częstokroć bowiem przedstawione fakty przypominają film przygodowy, nieoddający grozy, barbarzyństwa i bohaterstwa tamtych dni. Ale ja żyłem właśnie w takich, jak opisywane, warunkach, współdziałałem z takimi, jak opisywani tu, ludźmi.
T w o j e o p u s z k i z m i ę k ł y. Myślisz, że to musi być jakaś metafora. Granie na gitarze to zajęcie dla twardzieli. Pisanie też jest zajęciem dla twardzieli.
- Dokładnie tak. Lech Wałęsa to będzie prezydent, jakiego potrzebujemy.
- Przecież to prosty elektryk.
- I laureat Nagrody Nobla.
- Nie potrafi sklecić poprawnie trzech zdań.
- To mu doradcy będą pisać przemówienia. Ma takich dwóch bliźniaków, co za nim noszą teczkę i piszą, co ma powiedzieć. Kaczyńscy się nazywają.
- Kaczyńscy? Nigdy nie słyszałem.
- Nikt nie słyszał, zresztą to nie o nich masz słyszeć, tylko o Wałęsie.
Pisanie to przeklęty mus. Jeżeli ktoś, stojąc przy agonii najdroższej osoby, wychwytuje mimo woli z jej ostatnich drgawek wszystko, co da się opisać, to jest prawdziwy pisarz. Filister zaraz krzyczy – podłość! Nie podłość, panie, tylko męka. To nie jest zawód. Tego się nie wybiera jak posady biurowej. Spokój mogą mieć tylko ci pisarze, którzy nic nie piszą. A są tacy. Pławią się w oceanie możliwości, rozumie pan. Żeby wyrazić myśl, trzeba ją pierwej ograniczyć. A to znaczy zabić.
Najpierw buduje się bibliotekę, a potem szkołę wokół niej. Trzeba dopilnować, żeby dzieci umiały czytać płynnie, pisać zrozumiale, choć prosto, i opanować podstawy matematyki przynajmniej w takim stopniu, żeby wiedzieć, kiedy kalkulator oszukuje. Potem pokazujemy im, jak korzystać z biblioteki, i nie wpuszczamy swobodnie do sieci, dopóki naprawdę nie będą umiały pisać i czytać, i dopóki nie dorosną na tyle, by nie mylić danych z informacją. W przeciwnym razie będą tylko małpami na plantacji bananów.
Powinno się pisać tylko takie książki, które sami chcielibyśmy przeczytać - w ten sposób bowiem będzie przynajmniej jeden czytelnik, którego taka książka ucieszy. Jeśli jednak pisze się tylko z żądzy sławy i chciwości, według wzoru ustalonego dla bestsellerów i z zamiarem szybkiego zostania milionerem, to nie jest się pisarzem, a zaprogramowanym przez obce moce automatem
O tak, nie chcę jak większość ludzi żyć bez sensu. Chcę przynosić pożytek lub rozrywkę ludziom, którzy mnie jednak znają, chcę żyć nadal również po śmierci! I dlatego taka jestem wdzięczna Bogu, że przy narodzeniu dał mi już jedną możliwość, żebym się rozwijała i żebym pisała, a więc żebym wyrażała wszystko, co we mnie jest!
Rozmowa, prysznic, zmywanie naczyń, czekanie na autobus, zakup chilijskich rodzynek w carrefourze, spacer z przystanku do domu, wynoszenie czarnych worków ze śmieciami, gra na gitarze, pisanie na laptopie o tym, co jest akurat do napisania – nie ma takiej okoliczności, żeby bez pośpiechu nie dało się wniknąć w pełni w wykonywanie czynności.
Pytany jestem często, jak znoszę to, o czym piszę. Jaką osobistą cenę za to płacę? Odpowiedź nie wydaje mi się ani ważna, ani specjalnie interesująca. Wolałbym, aby ktoś, kto sięga po moją książkę, sam siebie spytał: dlaczego o tym czytam? Dlaczego się z tym mierzę?
Posługuję się shodo - wyjaśniła Dali. - To klątwy rzucane za pomocą pisania. Muszę wykaligrafować znaki na kartce, a na to trzeba chwili spokoju. Jedna kreseczka nie tak i możemy zginąć. Po prostu świetnie. – Ale spokojnie. - Machnęła ręką Dali. - To wymaga takiej precyzji, że zwykle nie działa w ogóle. Jeszcze lepiej.
Sądzicie zapewne, że zdolność płynnego pisania to minimum, którego można by wymagać od każdego autora ogłaszającego swe prace drukiem. W rzeczywistości jednak tak nie jest. Jeśli mi nie wierzycie, wpadnijcie do najbliższej księgarni (...). Obiecuję, że natkniecie się na taki gąszcz źle użytych imiesłowów, pomylonych przymiotników, a nawet wypadków braku zgody pomiędzy podmiotem i orzeczeniem, że można od tego posiwieć.
Był raz pewien młodzieniec o bardzo biernym podejściu do życia. Godził się na wszystko, co kazali mu przełożeni. Drażnił ich jednak, ponieważ był lizusem.
Obcięli mu język: przestał się podlizywać.
Potem obcięli mu palce. Przestał pisać teksty pochwalne.
Aż któregoś dnia zaczął bić głową w stół, mówiąc alfabetem Morse’a do swoich przełożonych:
- Jeszcze jeden taki numer i stracicie przyjaciela.
Świat jest taki, jakim znamy go ze starych podręczników, tylko dlatego, że znajduje się pod obserwacją. Czy - jak piszą w połowie dwudziestego wieku Ildis, Whitrow i Dicke - "aby istniał Wszechświat, konieczne jest, aby na pewnym etapie pojawili się w nim obserwatorzy". Patrzą na mnie, więc jestem. (...) zawsze jest jakiś duży niewidzialny obserwator, jakieś oko, o którym nie powinniśmy zapominać. Starzec, jak nazywa go Einstein. Być może fizyka czy też metafizyka kwantowa właśnie to nam mówi. Skoro istniejemy, to znaczy, że jesteśmy obserwowani. Jest coś lub ktoś, kto nigdy nie spuszcza nas z oczu. Śmierć przychodzi, kiedy to coś przestaje na nas patrzeć, odwróci od nas twarz. (s.272)
Chciałbym jej powiedzieć: wyglądasz i staro, i ładnie.
- A ty! Taki wysoki! Na ulicy chyba bym cię nie poznała - trzymam rękę, którą trzymał dziadek. - Ale znałam cię, prawda?
- Tak.
- Jako bejbi. A teraz poznaję drugi raz jako mężczyznę - głaszcze mnie po włosach. - Powiedz, kochany, co robisz w życiu.
- Próbuję pisać.
- O czym?
- O tobie, dziadku i babci. I też o rodzinie mamy.
W jego ocenie dobry dziennikarz powinien czasem naginać fakty, powinien pisać bezkompromisowo, nie zwracając uwagi na to, że może kogoś zranić. Tekst miał być dobry - nawet kosztem innych ludzi. W tym zawodzie nie ma miejsca na sentymenty i empatię. Sam miał na konie kilka procesów wytoczonych przez bohaterów jego artykułów. Większość wygrał, stosując specjalną taktykę obrony. Zawsze tłumaczył, że informację otrzymał od informatora, który zweryfiował je u innych źródeł. Gdy sąd stwierdzał, że pisał nie prawdę, przechodził do ataku, tłumacząc, że ktoś specjalnie chciał go skompromitować i pogrążyć. Zawsze w takiej sytuacji najlepiej się sprawdzały mityczne służby specjalne.
W sierpniu 1945 roku, twierdził Blackett, Japończycy byli już pokonani, a bomba atomowa miała zapobiec udziałowi Rosji w powojennej okupacji Japonii. Można sobie jedynie wyobrażać - pisał - pośpiech, z jakim dwie bomby jedyne istniejące zostały przetransportowane przez Ocean Spokojny, by można je było zrzucić na Hiroszimę i Nagasaki. Chodziło o pewność, że Japończycy poddadzą się tylko siłom amerykańskim.
Nie boję się, że przytyję. Bo ten lęk zagłusza przyjemność, jaką czerpie się z jedzenia. Zmysł smaku jest niczym diament, który tym jaśniej świeci, im bardziej go szlifujesz. Człowiek z dobrym apetytem ma również wolę życia. To prosta zasada, jeżeli tracisz chęć do życia, tracisz również smak. Niektórzy ludzie żyją pełnią życia, gdy tworzą muzykę, inni gdy piszą, a jeszcze inni, gdy robią zakupy. Ja ostatnio czuję, że osiągam pełnię życia, kiedy jem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl