Po Łowcy, książce pana Piotra wiedziałam już, czego mogę się spodziewać. Mając na półce wszystkie jego książki, postanowiłam zapoznać się z tytułem Zwierz. To był kolejny doskonały wybór.
Marek Mikulski pseudonim Mikun jest policjantem z krwi i kości. Jest na tyle doświadczonym gliną, że żadna sprawa mu nie straszna, aż dotąd. Najpierw we Wrocławiu zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, następnie w okolicach Wołowa zostają znalezione dwa kolejne ciała, a przy nich sprawa zostawił list. Policja wie, że ma do czynienia z seryjnym mordercą, który nosi pseudonim Zwierz. Kim jest Zwierz? Co łączy go z Mikunem?
„Właściwie zabijałem, odkąd pamiętam. Zaczynałem od zabijania zwierząt. Pierwszą ofiarą był kot sąsiadów. To było u babci na wakacjach. Mieszkała na wsi. Miałem zaledwie siedem lat. Zabiłem go kamieniem. Podchodził do mnie i się łasił. Głaskałem go po plecach, a drugą ręką sięgnąłem po kamień. Potem było więcej zwierząt. Ptaki złapane w siatkę, psy, jeże, najczęściej jednak koty. Człowieka zabiłem pierwszy raz, jak miałem dziesięć lat”.
Uwielbiam soczyste kryminały, w których trup ściele się gęsto. Postać Zwierza pod kątem psychologicznym bardzo mi się spodobała, jednak to Mikun zdobył moje serce. Jestem strasznie nudna w tej sferze, ale mam słabość do policjantów, a Mikun dołącza do grona moich ulubieńców. Jeżeli chodzi o prowadzenie fabuły, byłam mile zaskakiwana rozwojem sytuacji, choć muszę przyznać, że początek lekko wybił mnie z tr...