Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pl i malpi", znaleziono 29

- Nie robimy wszystkiego, co sobie obiecaliśmy, kiedy byliśmy mali.
A co wiadomo - krzyknął nagle - co wiadomo? Nic nie wiadomo, tylko ludzie brzydkie plotki robią, bo są... mali. Mali są i wszystko brzydkie, małe, plugawe widzą.
Mali Amerykanie cierpią na nadmiar matki i niedobór ojca.
A dorośli mężczyźni to nie mali chłopcy, których trzeba osłaniać i strzec.
Jaka jeszcze niewielka rzecz zmieni świat, ponieważ mali majsterkowicze ciągle przy nim majstrują?
Właściwy byt ziemi stanowią słabi i mali, a posłuszni swemu zadaniu.
W głowie jej kotłowało pytanie, dlaczego podli, mali i źli mają zawsze moc torturowania wielkości.
Wciąż uciekamy. Z miasta do miasta. Inteligenci. Tęskniąca nacja. Ginąca klasa. Mali, zmarznięci.
Jacyż mali się czujemy, i my, i nasze marne ambicyjki oraz dążenia, wobec żywiołowych sił Natury!
Lubię patrzeć w gwiazdy - mówi. - To pozwala spojrzeć na wszystko z innej perspektywy i dostrzec, jak mali jesteśmy w porównaniu z wszechświatem.
To nie była twarz goryla. To była twarz szatana, delikatna i podłużna, odciśnięta na małpiej czaszce. Wizerunek diabła wyryty na setkach tysięcy średniowiecznych malowideł.
Małpi przodek stanowił od początku kamień obrazy, wszak pośród ziemskich ludów małpa od praczasów uchodziła za karykaturę człowieka, i to złośliwą.
...a jeśli zmiesza sproszkowane kiełki z małpimi odchodami i rzuci tą mieszaniną w jakąś dziewicę nie zostanie ona wydana za mąż za nikogo innego.
Mali ludzie w żółtych płaszczach: Po raz pierwszy od wielu lat przypomniał sobie, że można oderwać myśli od przyziemnych, codziennych spraw, że można skierować je znacznie wyżej
Jesteśmy tak słabi, tak mali, tak krótkotrwali...
Najbardziej niedoskonałe urządzenie, jakie można było stworzyć...
Dlatego postanowiłem żyć pełnią życia.
Intensywnie.
Egoistycznie.
Prawdziwie.
Bóg kocha sprawiać, by ludzie łamali przysięgi. To powoduje, że czują się odpowiednio mali, że znają swe miejsce na świecie, i wiedzą, ile mają samokontroli
Gdy jesteśmy mali, noc nas przeraża, bo w mroku pokoju ukrywają się potwory. Gdy dorośniemy; niewiele się zmienia: wciąż boimy się ciemności, tego wszystkiego, czego nie znamy.
Dlatego proponuję: pierdolcie się wszyscy z waszym poczuciem wyższości; z waszymi małpimi pokazami udawanej siły, gwarantowanej przez stojącą za plecami grupę; z waszymi atakami protekcjonalności i z waszym manipulowaniem ofiarami, dla których emancypacja rzekomo miałaby być trudna do zniesienia!
Pozwoli pan, że coś mu powiem: większość ludzi przechodzi przez życie, nie zdając sobie sprawy nawet z piątej części tego, do czego są zdolni. Mają małe myśli, robią małe rzeczy i mieszkają w małych domach. Są mali, panie van Buren, mimo że mogliby być wielcy.
Cody i Astor byli za mali, by rozumieć, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i świetnie się bawili na tylnym siedzeniu, a nawet udzielił im się nastrój chwili i ilekroć zajeżdżaliśmy komuś drogę, radośnie podnosili środkowe palce w odpowiedzi na pozdrowienia innych kierowców.
On miał wszystko – pojąłem to wnet – a ja? Kim stałem się w międzyczasie, gromadząc z małpim uporem krocie na kontach bankowych, których nawet nie umiałem sobie wyobrazić? Kim, będąc wciąż nikim – pustym manekinem, co pusty śmiech wywołuje? Kim byłem w porównaniu z nim, mającym w życiu to, co najważniejsze – miłość?
Dzieci żyją po to, by się bawić. Oczywiście można im zlecić drobne prace, ale wolnych chwilach traktują swoje zabawy tak poważnie, jak ludzie obłąkani swoje urojenia. Dzieci jak mali bogowie, tworzą swoje miniaturowe światy z gliny albo nawet z samych słów. Dla nich prawda nigdy nie jest prosta.
"I żeby to chociaż Nika do czegoś go zmuszała! A skąd. Cwana była z niej bestyjka. Wystarczyło, że wygięła usta w podkówkę, a Saszka dostawał małpiego rozumu. Niedosłownie, bo na pantoflarza to on się w żadnym wypadku nie nadawał, ale nietrudno było zauważyć, że jedna Dominika mogła z nim robić, co chciała. On z nią zresztą też."
- Jest słońce. Czy to nie cudowne, że ono zawsze jest, nawet jeśli z powodu chmur go nie widzimy?
- Dlaczego warto czasem wznieść się ponad chmury. nabrać innej perspektywy.
- Perspektywy czego?
- Życia. Zobaczyć, jak jesteśmy mali, drobni. Niczym mrówki, na które patrzymy z góry. Nie dostrzegamy ich jednostkowej egzystencji...
Zjechali się do miasta wydrwigrosze, franty, szelmy i łapsy. Najpierw słynny prywatny detektyw robił konferencje prasowe w centrum kongresowym, potem jasnowidz alkoholik wskazywał trzęsącą się łapą różne lokalizacje: wiślaną zatokę przy centrum dyrektora Rydzyka; podmokłe uroczysko w tak zwanym małpim gaju; otoczony barierką zbiornik wodny pod mostem; staw w Dolinie Marzeń...
- Jakkolwiek by patrzeć - powiedział na głos, wymachując laską z małpią główką - osoby atrakcyjne i interesujące nie spadają po prostu z nieba.
W tej właśnie chwili jasnowłosy Nocny Łowca, który wpadł mu w oko
w Instytucie, zeskoczył ze szczytu muru, zrobił salto w powietrzu i z gracją wylądował na ulicy.
- Olśniewające garnitury z Bond Street z czerwonymi brokatowymi kamizelkami nie spadają po prostu z nieba! - wykrzyknął na próbę Magnus.
… na początek konieczne jest usunięcie pułapki, którą zastawiono na nas, kiedy byliśmy jeszcze bardzo mali. Tą pułapką jest głęboko zakorzeniona w nas idea będąca częścią naszej dosadnej kultury i samo przez się zrozumiałej: docenia się tylko to, co się osiąga wysiłkiem. Amerykanie powiedzieliby na to bull-shit. Każdy może stwierdzić zgodnie z własnym odbiorem rzeczywistości, że to nieprawda, a jednak budujemy swoje życie tak, jakby to była prawda niepodważalna.
Niestet, mój odwrót odsłonił małą dioramę w pakamerze i prymitywny drab zaczął rozpaczliwie szukać miejsca, gdzie mógłby zwrócić śniadanie. Wreszcie dopadł dużego kosza na śmieci i zaczął wydawać okropne rzężąco-gulgoczące odgłosy. Stałem nieruchomi i czekałem, aż skończy. Rozrzucać wokoło na wpół strawione jedzenie - cóż za okropny zwyczaj. Jaki niehigieniczny. I pomyśleć, że robił to strażnik bezpieczeństwa publicznego.
Dołączyli do nas kolejni mundurowi i już wkrótce mój małpi przyjaciel dzielił kosz z kilkoma kolegami.
- (...) Czemu jesteś taki nerwowy? Vimes odłożył miecz i spróbował się trochę uspokoić. - Bo to typowy kumpel flaszki, kochanie. Znam takie typy. Normalny człowiek, kiedy porządnie oberwie, odczołguje się na bok. A przynajmniej ma dość rozsądku, żeby nie wstawać. Ale czasami trafiasz na takiego, który nie umie odpuścić. Słabeusze po sto dziesięć funtów, którzy usiłują z byka załatwić Detrytusa. Zawzięci mali dranie z wagi koguciej, którzy rozbijają butelkę o bar i próbują atakować pięciu strażników jednocześnie. Wiesz, o co mi chodzi? To idioci, którzy walczą dalej, chociaż już dawno powinni przestać. Jedyny sposób, żeby ich powstrzymać, to ich wyeliminować.
- Chyba znam ten typ, rzeczywiście — przyznała lady Sybil z ironią, którą Sam Vimes dostrzegł dopiero kilka dni później.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl