Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przez przez losia", znaleziono 92

Przesiadając się do ławki Zosi, pomyślała tylko, że czasem lepiej wyrzucić cukierki do kosza.
Miał wrażenie, że kot uważa go za kogoś o ograniczonych zdolnościach intelektualnych w przeciwieństwie do Zosi, ale ich wzajemne tolerowanie się było coraz cieplejsze.
Adamowi zrobiło się trochę głupio za tych wszystkich facetów, którzy nie chcieli takiej sympatycznej Zosi. Po prawdzie, on też jej nie chciał.
Robert Louis Stevenson powiedział kiedyś: „Chyba większym szczęściem jest mieć zamiłowanie do zbierania muszli, niż urodzić się milionerem.”
- Kiedyś Zosia powiedziała, że łatwo jest przespać się z byle kim, za to prawdziwym wyzwaniem jest poczekać na kogoś, kto będzie tego warty. A ja lubię wyzwania.
- Louis , krew ci leci z nosa - powiedziała Rachela
- Mniejsza o nos - odparł. - Chyba się wykastrowałem, Rachelo. Boże co za ból!
Piękne - pomyślała Zosia. - Robić coś pożytecznego, dobrego, bardzo wartościowego każdego dnia. To musi być niewiarygodne uczucie, choć z całą pewnością nie zawsze łatwe.
Piękne - pomyślała Zosia. - Robić coś pożytecznego, dobrego, bardzo wartościowego każdego dnia. To musi być niewiarygodne uczucie, choć z całą pewnością nie zawsze łatwe.
-Nie wiedziałem, że istnieje taki ból, taka jest prawda, wciąż przychodzi i przychodzi, i tak bardzo boli, Louis, nie można od niego odpocząć nawet kiedy śpisz, bo gdy zasypiam, śnię o tym raz po raz [...].
[...]Wiesz, co to wiara?
- No…
- W tej chwili jesteśmy tutaj. Siedzimy w fotelu – oznajmił Louis. – Czy myślisz, że mój fotel jutro tu będzie?
- Tak, jasne.
- Zatem wierzysz, że tu będzie. Tak się składa, że ja także. To właśnie jest wiara: że coś będzie.
[...]Wiesz, co to wiara?
- No…
- W tej chwili jesteśmy tutaj. Siedzimy w fotelu – oznajmił Louis. – Czy myślisz, że mój fotel jutro tu będzie?
- Tak, jasne.
- Zatem wierzysz, że tu będzie. Tak się składa, że ja także. To właśnie jest wiara: że coś będzie. [201]
Louis Creed nie był psychiatrą, ale wiedział, iż każdy człowiek kryje w sobie na wpół pogrzebane sekrety i że odczuwa dziwną potrzebę wracania do nich i próbowania wyciągnięcia ich, choćby nawet wcześniej zostały zapomniane.
Louis dobrze wiedział, że stare małżeństwa często odchodzą niemal ręka w rękę, miesiąc, tydzień, nawet dzień po sobie. Zapewne to wstrząs albo może głębokie, skrywane pragnienie dołączenia do partnera, który odszedł(...).
Odkąd wyrobiłam sobie chody u tutejszej sklepowej - pani Zosi, miałam nieograniczony dostęp do świeżych lokalnych produktów, jeszcze świeższych plotek, no i wejście do ekogospodarstwa, w którym można było kupić fantastyczne regionalne dania.
Przeraziła się, że pani Zosia ją przejrzała i teraz chce jej - jak żartowali wychowawcy - patriotycznie przywalić. Po takim uderzeniu twarz przypominała polską flagę: jeden policzek biały, drugi płonący jak rozgrzana do czerwoności blacha.
Patrzyłem to na śpiącą Zosię, to na pochrapującą obok Lunę, i zastanawiałem się, czy w ogóle jest możliwe, byśmy mogli spróbować pozszywać nasze porozrywane na kawałki serca. I czy nasze rany mogą się zabliźnić na tyle, by zostały po nich wspomnienia.
Za dwie lub trzy godziny... a właściwie trudno powiedzieć... na pewno za trzy godziny, a najwyżej za cztery... Powiedzmy, że w ciągu czterech godzin będę martwy.
Znałem ten dźwięk - trudno go nie znać, jeśli ktoś mieszka w pobliżu akademii wojskowej, ale tego ranka dziwnie brzęczą mi w uchu. Po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać, jak to możliwe, że dźwięk sygnałówki dociera tak daleko.
To była robinia. Sto metrów od południowej przystani. Robinia, wysmukła i mnichowata, z głębokimi bruzdami i długimi mahoniowymi strąkami.
Zgony na terenie Akademii nie wytrąciły go z codziennej rutyny. Rektor sprawiał takie wrażenie, jakby przez cały dzień przebywał wyłącznie w tym miejscu. Wzór panowania nad sobą. Mówił, kiedy musiał, milczał, kiedy wskazane było milczenie, nastawiał ucha na pytania panów, zwracał uwagę pań na ten czy inny temat, ale nigdy nie zanudzał.
Fundamenty. Nie wolno o nich zapominać, bo będziemy zgubieni.
Najdziwniejsze było to, że Poe nie miał nic do dodania. Po zakończeniu lektury czekałem, aż podejmie wątek w miejscu, w którym go porzucił. Zacytuje innego łacińskiego poetę, wprowadzi mnie w tajniki etymologii, zaduma się nad ulotnością miłości...
On jednak życzył mi tylko dobrej nocy.
Noc była sucha jak opadłe sosnowe szpilki. Rzeka szemrała głośniej niż zwykle, a księżycem można się było skaleczyć. Ziemia trzeszczała przy każdym kroku, stąpałem zatem bardzo ostrożnie, jakbym miał nieczyste sumienie.
Ach, ten Poe z jego naiwnością. Tak jakby ludzie mogli zmierzać tylko ku światłu albo ciemności, a nie w jedną i drugą stronę. Któregoś wieczoru wyniknie z tego ciekawa dyskusja, pomyślałem, ale teraz trzeba rozważyć możliwość, że Poe i ja zjemy kolację przy tym samym stole.
Cisza spadła na nas jak wiatr i nie mogliśmy nic w tej sprawie zrobić. Wiesz, jak to jest, prawda, Szanowny Czytelniku? Myślisz, że coś się ułożyło w trwałą konstelację, a tymczasem tej konstelacji nigdy nie było...
Moim zdaniem niektórzy potrafią budować tajemnice jak kolejne warstwy skały łupkowej - konstrukcja sięga coraz wyżej, ale nie pojawiają się na niej nawet najmniejsze pęknięcia. Inni są tak kiepskimi budowniczymi, że wystarczy lekko postukać, aby runął cały gmach.
Zdmuchnąłem zapałkę i w bulgoczących ciemnościach zmrużyłem oczy. Trzy metry przede mną mur przebijała plama światła.
Najdziwniejszego światła, jakie w życiu widziałem, Szanowny Czytelniku! Zimne jak śmietana i włókniste jak przędza. Im bardziej się zbliżałem, tym włókna robiły się grubsze, zlewały się w płachty materiału i nagle - miałem przed oczyma pokój. Pokój pełen ognia.
Zdmuchnąłem zapałkę i w bulgoczących ciemnościach zmrużyłem oczy. Trzy metry przede mną mur przebijała plama światła.
Najdziwniejszego światła, jakie w życiu widziałem, Szanowny Czytelniku! Zimne jak śmietana i włókniste jak przędza. Im bardziej się zbliżałem, tym włókna robiły się grubsze, zlewały się w płachty materiału i nagle - miałem przed oczyma pokój. Pokój pełen ognia.
Być może na chwilę przed śmiercią człowiek jest bardziej uważny na otoczenie.
Nienawiść do przetrwania nie potrzebuje poszczególnych jednostek, tylko miejsc na reinkarnację.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl