Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za co grace", znaleziono 27

Matki nabiły im głowę bzdurami, wszystkie mają się za Grace Kelly.
Grace już dawno temu przekonała się, że źródłem największych koszmarów tego Świata są inni ludzie.
Grace wiedziała, że wszystkie ofiary z czerwoną opaską na nadgarstku wymagają natychmiastowej pomocy. Są to pacjenci z zagrożeniem życia.
Ale nawet nasi bliscy - ci, których chcemy kochać i im ufać - potrafią zawieść. Czas więc, byśmy to zaakceptowali i stawili czoła rzeczywistości, którą nam zgotowali.
- Grace, jestem Charlie, syn Lois. To moja siostra Jane.
- O, ciągle o was mówi.
- Naprawdę? - spytała z lekkim zdziwieniem Jane.
- Tak. Mówi, że niezła była z ciebie chłopczyca - odparła Grace. - A ty - zwróciła się do Charliego - podobno byłeś miły, ale potem coś się stało.
- Nauczyłem się mówić - powiedział.
- Wtedy przestałam go lubić - stwierdziła Jane.
Udaję, że coś czuję, bo mam dość nieczucia niczego.
Kim jestem, jeśli nie tym, kogo udaję?
Dokąd iść, kiedy nie chcą człowieka w miejscach, do których kierował się, bo nie był mile widziany nigdzie indziej?
Cierpię i wiję się we własnej skórze.
Patrzyłam na jego twarz, tak łagodną we śnie. Na duże dłonie, które potrafiły podokręcać najmniejsze śrubki w rowerku Grace; które wtykały kosmyk włosów za ucho Louise z czułością, na jaką ja nigdy nie umiałam się zdobyć; które jednym zwykłym uściskiem umiały wyrazić miłość, a zarazem dać poczucie bezpieczeństwa i panowania nad sutuacją.
- Chyba nie powinienem gniewać się z powodu zeszłego wieczoru- powiedział Matthew.- Pewnie miałeś niewielką kontrolę nad tym, co się dzieje, gdy wszedłeś do królestwa cieni, ale kiedy już twój ojciec przestał wrzeszczeć na nas po walijsku za stłuczenie okna i pozwolenie, żebyś zniknął, nadeszły wieści, że znaleziono cię na terenie Chiswick House, i to dało mi do myślenia.
- Do myślenia o czym?- James przysiadł na oparciu białej ogrodowej ławki.
- Czy nie posłużyłeś się królestwem cieni, żeby spotkać się z Grace. Bo co innego jest w Chiswick? Nie ma tam niczego ciekawego.
... graczowi brak często rozumnego przewidywania. A morderca to przecież gracz najwyższej klasy, bo ryzykuje nie pieniądze, lecz życie.
On nie jest tylko kolejnym graczem.
On jest graczem, który może dać mi to, czego potrzebuję do spełnienia życzeń mojego taty.
I on jest człowiekiem, który zaatakował moje myśli i zamieszkał tam.
...gracz, który nie potrafi realizować przemyślanej strategi, jest skazany na klęskę.
Los był najokrutniejszym graczem, bez litości forującym własne ścieżki dla poszczególnych ludzi.
zakładając że sens jest ukryty po drugiej stronie odpowiadamy milczeniem
Jeśli popatrzymy na swoje życie z perspektywy gracza, to jasnym staje się fakt, że wygrać można tylko wtedy, kiedy się wytrwale gra.
Widzi pan, od gry zazwyczaj ciekawsi są sami gracze. Czy może raczej - poprawił się - rozgrywka zmienia się zależnie od tego, kto gra.
To tylko gra Ja jestem Śmiercią. A ty masz szczęście. Ponieważ jestem najlepszym graczem. Aby to udowodnić, dźgnął ją po raz pierwszy.
"Wieczyste przyjaźnie" polegają często na tym, że gracze uzupełniają się wzajemnie w sposób niezwykle ekonomiczny i dający zadowolenia, tak że ze swych gier odnoszą maksymalną korzyść przy minimum wysiłku.
Gracz stojący za pulpitem potrzebował chwili, by zrozumieć, że właśnie stracił wszystko, co do tej pory udało mu się zdobyć. Zapłacił podatek od naiwności, od infantylnej wiary w to, że w życiu można dostać coś za darmo.
... nagle zrozumiała, że wyrzuciła poza nawias życia sześć osób, lekkim ruchem palca naciskając spust, tak jak gracze, wziąwszy do ręki talię kart, w pierwszej kolejności wyrzucają niepotrzebne płotki.
Nie slyszy. Widze, jak kaźdego dnia Cie trace, Odchodzisz, oddalasz, znikasz . Pragne chwycić Twa goraca dloń, jesteś daleko, zbyt daleko. Za skarby nie moge dosiegnać, Krzycze . Wolam . Czy mnie slyszysz ?
Szofer już teraz jest lekko podpity, ale to nie przeszkadza, bo tu wszyscy są zawsze nieco zawiani, to wszak lokalny zwyczaj i mistrzowie kraju co wieczór stają pod gospodą do konkurencji w wydzielinach. Ale o ósmej rano jeszcze nie ćwiczą nawet gracze rundy eliminacyjnej, bo śpią twardo po wczorajszym.
Zawsze był głodny gry i czasami prawie gryzł trawę. Nieprawdopodobnie się rozwinął. Kiedy do nas przyszedł, był talentem, a po krótkim czasie wyrósł z niego znakomity gracz. Dojrzał. Nabrał poczucia własnej wartości. Wiem, że u Kuby nie jest łatwo o zaufanie, może to jest po prostu część jego osobowości, ale jeśli traktuje się go serio i uczciwie, to wtedy on się otwiera.
homofobia nie stanowiła jedynej podstawy kulturowej rosyjskiej identyfikacji narodowej (dochodziły jeszcze zbiorowe gwałty – żartował Gracz). Jak zapewniał Anonimus, z tych samych pobudek nakręcono najnowszy serial „Krążownik Czajkowski” (aluzja do słynnego sowieckiego filmu „Krążownik Potiomkin” – przyp. tłum.) Tak czy inaczej przed każdym seansem gry należało wysłuchać komentarza kulturologicznego z przekonująco odtworzonego na scenie brzuchatego 2D-telewizora.
Tym, co odróżnia dobrych graczy od średnich, jest zdolność rozumienia sposobu myślenia przeciwnika, co wymaga analizowania tak wielkiej ilości informacji, że ma się uczucia słuchania wypowiadanej szeptem odpowiedzi wśród ryku burzy. (...) wśród burzy informacji posiadanych przez Harry'ego na temat Valentina Gjertsena, wśród wszystkich raportów, całego doświadczenia z innymi seryjnymi zabójcami, wśród duchów ofiar, których nie zdołał uratować w ciągu tych lat, rozlegał się szept. Głos Valentina Gjertsena mówiący, że przeniknął do środka, znalazł się w polu ich widzenia.
– Arthur, jak skończycie, wpadnij do mnie. Popatrzymy na moją pozycję – powiedział.
– W żadnym wypadku! – krzyknął Fischer. – Art jest moim sekundantem. Wynoś się stąd.
– Ty samolubna świnio! – zdenerwował się Benko. – Twoja pozycja jest remisowa, a ja mam szansę wygrać z Petrosjanem. Arthur powinien pomagać obu graczom amerykańskim.
– Amerykańskim? Ty węgierski Żydzie!
– Powtórz to jeszcze raz, Bobby, a dam ci w mordę – powiedział Benko spokojnie, ale już się w nim gotowało.
– Gówno jesteś, nie Amerykanin! Plugawy węgierski Żyd! – Fischer wył ze złości.
Benko doskoczył do niego i uderzył go w twarz. Otwartą dłonią, ale mocno. Bisguier był tak zaskoczony tym, co się stało, że zmartwiał.
Fischer był przerażony. Benko czekał. Czy Bobby wstanie i mu odda? Czy będzie walczyć? Bobby siedział i patrzył. Niemo skomlał i błagał o litość oczami. Benko odwrócił się i wyszedł. Pieprzony tchórz. Widział już takich, co przywykli do bezkarnego obrażania ludzi. Kiedy w końcu ktoś im się ostro przeciwstawi, to tchórzą, zamieniają się w małe, przestraszone, skrzywdzone dzieci.
Później, kiedy ochłonął, zrozumiał, że zrobił źle. Fischer był chory. Benko żałował, że go uderzył.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl