Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za to going", znaleziono 50

Mateczka, kobiecina zasuszona niczym rodzynka, bogobojna i tchórzliwa, wpoiła im jasne zasady. Zaszczepiła je w nich smyczkiem od skrzypiec, na których grywał ojciec, mokra szmatą albo kapciem, którego podeszwa wyjątkowo cięła po gołych pośladkach, a później także batem z kilku skórzanych rzemieni.
Ulica nie miała chodnika, posuwali się więc powoli między zaparkowanymi albo stojącymi w korku samochodami. Nad nimi wisiała plątanina kabli, drutów i gołych żarówek, a powyżej pięły się wieżowce, które były cztery, pięć, a nawet sześć razy wyższe niż bariera separacyjna, czyli ośmiometrowy betonowy mur otaczający miasto.
Moje ciało nie opowiada historii o mnie, włączając w to każdy błąd jaki popełniłam. Nasze ciała goją się, naprawiają. Są symbolem odkupienia, które płynie w naszych żyłach. Człowiek nie składa się jedynie z błędów i porażek. Każdego ranka budzimy się jako nowa osoba. Przeszłość nie musi Cię definiować, Twoje błędy nie są wieczne. Odkupienie jest możliwe... Zawsze.
Nikt nawet sobie nie wyobrażał, że całe królestwo może zginąć w taki sposób. Że okrutne czyny jego mieszkańców są w stanie wszystko zniszczyć. Światy żyją dalej bez względu na poczynania tych, którzy je zamieszkują. Wszyscy w to wierzyli. Przyjmowali takie założenie. Rany się goją, niebo rozpogadza, a z morskiego mułu wypełza coś nowego.
Ale nie tym razem.
Zbyt wiele mocy, za dużo zdrad, nazbyt straszliwe, wszechpochłaniające zbrodnie.
Istnieje w świecie siła, która sprawia, że zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.
Istnieje w świecie siła, która sprawia, że
zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.
Wstrząsnęła nią natomiast męska sylwetka, z całego serca brzydziła się gołych facetów, jeszcze młody chłopak na plaży, coś takiego da się wytrzymać,normalka, ale wielki, goły wapniak w środku miasta?Żeby chociaż gładki, ale nie owłosiony! No dobrze, nie bardzo, trochę, ogólnie nawet kształtny, bez sadła, Fidiaszowi za model mógłby służyć. To nie się nim Fidiasz zachwyca, dla Ewy to było po prostu wstrętne cielsko. Baba zresztą też niezła, widać figurę mimo foliowej osłony, pasuje do niego.
Dzwonek do drzwi wyrwał Grażynę z zamyślenia. Siedziała u siebie w pokoju i bezmyślnie patrzyła w telewizor. Niedziela, 11 przed południem, kto to może być? - Jasiek, to chyba do ciebie, otwórz! Zaspany Jasiek który od kilku minut snuł się po kuchni tylko w gatkach otworzył drzwi. W progu stało dwóch mężczyzn. Zmierzyli gołego chłopaka wzrokiem, następnie zapytali, czy tu mieszka Grażyna Ociepka? Jasiek kiwną głową. - Chcielibyśmy z tą panią porozmawiać. - Chwila, mamaaa! Do ciebieee!
Myśleli, że to oznacza, że Nacio nie żyje – rzekła z powagą. – A ty myślisz, że się mylą? – Zapewne – jej głos zabrzmiał żałośnie i stanowczo, aż spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. – Więc tak musi być – odparł poważnym tonem, nadal mierząc ją spojrzeniem. Wiedziałabyś, gdyby nie żył. Czułabyś to. O zmierzch dotarli na miejsce, gdzie padły słowa pożegnania. Przystanął na ostatnim schodku, nadsłuchując, czy przekręciła klucz w zamku, po czym pospacerował plażą w kierunku domu. Zastanawiał się, czy nie uległa pokusie, czy nie szuka zapomnienia w tym, co zawiera woreczek strunowy. Nie winiłby jej za to, gdyby tak było. Przypomniał sobie dzień, kiedy to oślepił go odblask światła na wodzie wokół jej długich, gołych nóg, które wynurzała z roziskrzonych sadzawek. Głos rozsądku podpowiadał mu jednak, żeby uwolnić się od tych myśli; że żyjąc przeszłością, naraża siebie na niebezpieczeństwo.
Ludzie starają się upraszczać wynalazki skomplikowane, boć prostota jest zawsze doskonała.
Przez całe życie ciężko jesteśmy doświadczani. Boć człowiek rodzi się po to, aby mieć zmartwienia.
Gdy rozum śpi, budzą się upiory
To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina
Zmywając statki po obiedzie doznałem dręczącej pokusy, żeby zawartość urny też spłukać do zlewu.Urna ogromnie by mi się przydała bo obiecałem sobie, że w przyszłym roku zajmę się smażeniem owoców - emeryt powinien przecież mieć niejedno hobby, jeżeli nie chce starzeć się zbyt szybko - i napełniona dżemem wyglądałaby estetycznie na nakrytym do podwieczorku stole.
Powstaje więc pytanie, czy ewolucja darwinowska może rozjaśnić nie tylko nasze gusta kulinarne, lecz także literackie. Dlaczego nasi przodkowie tracili cenny czas, energię i uwagę na opowieści, które początkowo raczej nie zwiększały ich szans na przetrwanie? Szczególnie zastanawiające są opowieści zmyślone. Jaka jest ewolucyjna użyteczność w podążaniu za wyimaginowanymi postaciami, które w nieistniejących światach stają przed wyzwaniami pozornie wiarygodnymi?
Przez wzorce rozwijamy środki komunikacji i w ten sposób łączymy się w grupy - od plemion do narodów - które mają potężne wpływy na świecie. Krótko mówiąc, zdolność do rozpoznawania wzorca decyduje o tym, czy przetrwamy. Jednak - kontynuowałem - czasami z tym przesadzamy. Czasami nasze naturalnie wyewoluowane detektory wzorców są tak bardzo przewrażliwione, że gotowe są znajdować wzorce i korelacje wyobrażeniowe, których nie ma. Czasami przypisujemy znaczenie temu, co znaczenia nie ma.
When I read something saying I've not done anything as good as Catch-22 I'm tempted to reply, "Who has?"
- Czy kiedykolwiek próbowałaś wrócić do tego wszystkiego? - spytał, wskazując ręką ciche, ciepłe, zamieszkane domhy, samochody, prawdziwy świat...
- To niemożliwe. Jedno albo drugie. Nikt nie może żyć w obu [światach].
Dni naszego życia dzielą się na wygrane oraz na te, w których nie mieliśmy siły walczyć. Zwycięzcami są ci, którzy walczą do końca, przegranymi zaś stają się ludzie bojący się zmian w swoim życiu. I nawet jeśli boisz się porażki, to musisz wiedzieć, że przybliży się do zwycięstwa, bo prawdziwą klęską jest poddanie się bez walki.
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl