Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zycie", znaleziono 121

Zycie nie ma perspektyw. Perspektywą życia jest śmierć.
Zycie jest przecież krótkie. Na razie nie może pan tego pojąć, ale około sześćdziesiątki przekona się pan o tym, jeśli pan dożyje.
to co jest zapisane na papierze ma wpływ na historię, lecz nie na zycie. Życie to całkiem inna historia.
"Zycie to możliwość, okazja jedyna na miliard, aby być szczęśliwym. I tę wspaniałą okazję trzeba chcieć wykorzystać. "
Dopijając kawę, Zyta rozmyślała nad spotkaniem z siostrą, a z jej ust nie znikał ironiczny uśmieszek. Domyślała się, że Julitta nie wyrobiła sobie o niej pochlebnej opinii.
W tym cichym, pozbawionym dźwięków, zapachu i światła domu zasnęli na wiele lat. Trwali, ale to nie było prawdziwe zycie. Teraz dom sie budził i wracało wszystko, co zapomniane.
Piękno, które cię nie przeraża, nie jest pięknem. Bo tylko piękno chcesz ujarzmić i posiąść.
Trudne życie to nic innego jak brak łatwego życia. Ot co.
A co ja bym miał żonie powiedzieć? Jakbym się nawet tam, na dół, dodzwonił. Gadanie. Kupa kości. Raz mi się przyśniła. Na tydzień ciśnienie mi skoczyło. Telefon do rozmów pozagrobowych. Ale interes. Ludzie zawsze będą umierać.
Mówią: Człowiek umiera w samotności.
Pierdolą głupoty. I w cudzej śmierci człowiek sam.
Jak człowiek z ciężkim portfelem chodzi, to mu lżej.
Do mojej pracowni "Cukier Stanik" wszystkie przychodziły. Aktorki. Spikerki. Żony towarzyszy. Cichodajki z estrady. Kurwy z Grandu. Prywatna inicjatywa. Tyle pracy miałem. Drętwiały ręce. Bolały nadgarstki. Każda chciała mieć mój stanik. Jestem najlepszym krawcem staników w tym kraju.
Dżokej lubił chodzić po nocach. Spać nie mógł, matka po śmierci przychodziła łeb mu suszyć. A jak żyła, to tylko cicha i zgodna.
Dżokeja rozumiem. Umarłego ze łba wybić trudna i większa to sztuczka. Więcej w życiu człowieka umarłych niż żywych.
Przy recepcji jakaś kobieta patrzyła na mnie. Pewnie Federacja Rosyjska: fryzura w stylu wolnej Amerykanki, cała w panterce, usta i cycki - bogactwa nienaturalne.
Oddałem mocz. Honorowo, w pozycji wyprostowanej, jak do hymnu. Wolną ręką wzmocniłem się - podbudowany ścianą, ciurkałem wieki całe, sztywny w stawach kolanowych, pozostając złamasem w innym rejonie. Fiucina w lustrzanych kafelkach, interes przypominał lewe interesy. W ręku został mi jeno lejek, dzióbek konewki albo inny przedmiot nieużytku domowego. Fiucina finito.
Wróciłem. Czekam na poniedziałek. Stoję w lustrze - i w kitlu. Nic z godności lekarskiej. Wyglądam jak dramatycznie upozowany felczer, ojciec dwadzieściorga dzieci zrodzonych niestety z tej samej kobiety, poślubionej w niewyjaśnionych rozumem okolicznościach, prawdopodobnie pod wpływem samogonu.
Serce nie dowód osobisty, nie będę okazywać
Ciocia Zyta jako argument przeciw pistoletowi przedstawiała moje bezpieczeństwo. Co ciekawe, argument dziadka był taki sam, lecz on miał przemawiać z kolei za posiadaniem tej broni.
Wysadzona w powietrze plebania, uzdrowieni, którym nagle wróciły stare choroby.
Milczeli. Zycie toczyło się zwyczajnie, chodzili do kościoła, do roboty, wracali, jedli obiady,
posyłali dzieci do szkoły, w której nauczycielki stawiały pały i piątki, robili zakupy,
plotkowali pod sklepem, ale nikt nie wspominał o księdzu Trzasce. Nie wiedzieli, co się z nim
stało, i nie próbowali się dowiedzieć, szczęśliwi, że cudowność stała się na powrót
normalnością, że ksiądz znowu w kazaniu obecnych na mszy beszta za tych, którzy na mszę
nie chodzą. Przylgnęli do swojego odzyskanego ładu i nie musieli nawet udawać, że nic się
nie stało, bo istotnie nie stało się zupełnie nic. Na świeżym ziemnym grobie Teofila Kocika
dzieci odgarniały śnieg i zapalały znicze.
Kto pyta, nie błądzi. Kto nie pyta, nigdy się nie dowie.
Kto pyta nie błądzi. Kto nie pyta, nigdy się nie dowie.
Los nie pyta nas na co mamy ochotę.
Kobiet nie pyta się o wiek.
Naucz się wreszcie, że gdy Polak pyta, czy się napijesz, to ma na myśli pół litra czystej. A jak pyta po południu, to litr.
"Ponieważ nie pyta się człowieka, czy jest twoim przyjacielem. On po prostu nim ... jest."
- Czy pan jest psychiatrą?
- A dlaczego pan pyta?
- Tak, pan na pewno jest psychiatrą.
Świat nie pyta, cośmy mówili – ale czyśmy zapobiegli nieszczęściu.
Pamiętaj, że śmiech, który sam do Twoich drzwi puka i pyta się: »Mogę wejść?«, to nie jest prawdziwy śmiech. Nie! To jest król i on przychodzi kiedy chce i jak chce. Nikogo o pozwolenie nie pyta; właściwych momentów nie wybiera. Mówi tylko: »Jestem!«.
Pamiętaj, przyjacielu, że śmiech, który puka do drzwi i pyta grzecznie, czy może wejść, nie jest prawdziwym śmiechem. Nie! Śmiech to król, który przychodzi, kiedy chce. Nie pyta, do kogo, nie wybiera odpowiedniego momentu. Mówi po prostu: "tu jestem".
Pamiętaj, przyjacielu, że śmiech, który puka do drzwi i pyta grzecznie, czy może wejść, nie jest prawdziwym śmiechem. Nie! Śmiech to król, który przychodzi, kiedy chce. Nie pyta, do kogo, nie wybiera odpowiedniego momentu. Mówi po prostu, tu jestem.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl