Piłkarze są już na murawie, tłumy wiwatują. Czas na drugą połowę:
“Spalony” Andrzej Iwan, Krzysztof Stanowski
Biografia Andrzeja Iwana, to niewątpliwie książka mocna, z tych co to zostają z czytelnikiem na długo po odłożeniu na półkę. Iwan niekwestionowana gwiazda piłki lat 80 opowiada o karierze, o dzieciństwie w Nowej Hucie, zagranicznych wojażach. Jak w przypadku książki Wojciecha Kowalczyka (również spisanej przez Stanowskiego) jest tu humor i anegdoty, ale to co zdecydowanie czyni, tę książkę mocną i ważną to opowieść piłkarza o jego walce z uzależnieniem od hazardu i alkoholu, opowieść bardzo szczera, bolesna. Iwan i Stanowski to prekursorzy książek typu katharsis, swoją książką przetarli szlak między innymi Igorowi Sypniewskiemu (“Zasypany. Życie na zakręcie”) i Grzegorzowi Królowi (Przegrany) - jak widać nawet tytuły podobne.
“Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu” Ronald Reng
Chociaż sam tytuł to oszustwo, bo to nie jest żadna historia Bundesligi, tylko biografia Heizna Hohera, to książka sama w sobie genialna. Hoher, najpierw piłkarz, a potem, przez długie lata trener i wychowawca młodzieży, jest niezwykłą, wielowymiarową, z wielkim bagażem doświadczeń. Ronald Reng mistrzowsko opisał ludzkie losy - świetna pozycja.
“Straszliwie sam. Mój dziennik” Raymond Domenech
Wspomnienia Domenecha, byłego selekcjonera reprezentacji Francji, to pozycja świetna, bardzo osobista i pouczająca. Domenech opisuje swoje próby zmotywowania gwiazd Trójkolorowych - dogorywającego pokolenia sytych kotów, mistrzów świata z 98 roku i Europy 2000 roku i młodych zdolnych rozpieszczonych. Domenech finalne zdobywa z Francuzami wicemistrzostwo świata w 2006 roku, ale jego przygoda z kadrą kończy się największym skandalem w dziejach Trójkolorowych - warto, bo to szczera i intymna historia o sporcie, przywództwie i relacjach międzyludzkich.
“Szamo” Grzegorz Szamotulski, Krzysztof Stanowski
Stanowski zdominował zestawienie, ale trudno. Szamo to historia kariery bramkarskiego obieżyświata, a przy okazji szaleńca i rogatej duszy Grzegorza Szamotulskiego. W wielkim skrócie to samo co u Kowalczyka, ale trochę słabiej. Są anegdoty, jest wesoło, ale czegoś mi tutaj zabrakło, może większej kariery Szamotulskiego? - dobra i odprężająca
Będzie trzecia część także stay tuned - nie mówię, żegnaj, mówię do zobaczenia!