Różne książki, a te same okładki – czy tak można?

Autor: dominika.nawidelcu ·2 minuty
2019-12-03 19 komentarzy Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!
Różne książki, a te same okładki – czy tak można?

Czasami oglądam zapowiedzi książkowe i... czuję pewien „zgrzyt”. Bo ta okładka już gdzieś była! Potem zaglądam do swojej biblioteczki i... tak! Mam książkę z bardzo podobną grafiką. Tylko jest to zupełnie inna powieść? Czy tak w ogóle można?


Skąd się bierze... okładka


Grafika zdobiąca książki pochodzi zazwyczaj z Internetu. Ale bez obawy, wszystko jest legalne. Wydawnictwa korzystają z tzw. stocków, czyli baz różnego rodzaju fotografii. Tam, po uiszczeniu jednorazowej opłaty lub comiesięcznego abonamentu, można korzystać z ich zawartości.

Co jest tego konsekwencją? Dostęp do stocków ma dosłownie każdy, kto wykupi grafiki i może je wykorzystywać, jak tylko chce. Opakowanie karmy dla kotów, menu restauracji czy właśnie... okładki książek. Zdarzyło mi się zobaczyć twarz z jednej powieści Gabrieli Gargaś na... witrynie salonu fryzjerskiego.

Na przykład...


Chociaż podobne okładki najczęściej pojawiają się na zagranicznym rynku,to i u nas parę razy pojawiły się takie przypadki. Oto kilka z nich.

1. Ciężkie życie mrocznych czasach

Raz jest mistrzem fechtunku, innym razem bierze udział w konflikcie o Żelazny Tron. Życie w dark fantasy nie jest lekkie, nieustająco trzeba zmieniać branżę! Dobrze, że ostatecznie okładki inspirowane filmem wyparły to cudo!




2. Czy te oczy mogą kłamać?

Widocznie nikt tak pięknie nie oddaje przerażenia, jak ta bardzo konkretna kobieta. Dzięki temu udało się jej zobrazować grozę niejednego kryminału!




3. Usta jak maliny!

Ale nie tylko oczy potrafią być wyjątkowe. Również piękne, czerwone usta niejednego zwiodły na manowce.



4. Lady in white

Retro nie jest łatwym stylem, nie trudno tutaj o przesadę! Dlatego kiedy już trafi się na modelkę idealną, nie sposób przejść obok niej obojętnie!



5. To była blondynka, ten kolor włosów tak zwą!

Urocza blondynka to jeden z najbardziej podstępnych motywów. Wizerunek tej ślicznej pani możecie zobaczyć naprawdę wszędzie, książki nie są w tym zakresie żadnym wyjątkiem.



Jednak to spojrzenie pełne wsparcia i optymizmu w wolnym czasie zachęca do korzystania z banków i... szablonów książkowych.



7. Romans, czy erotyk?

Równie ciekawa sytuacja przydarzyła się naszej polskiej autorce. Z jednej strony piękna opowieść o miłości, a z drugiej... proszę państwa, takie są fakty, artykuł z pornografią w roli głównej.



8. Po prostu magia

To już ciężko wyjaśnić. Jeden autor, różne książki, te same okładki. Cóż... widocznie ta grafika najlepiej oddaje całą jego twórczość.



9. Is it love?

To musi być prawdziwa miłość, skoro pojawia się na niejednej powieści! Takiego uczucia nie sposób podrobić, nie ma więc co próbować. Nikt nie zauważy, prawda?



10. Ręka rękę... trzyma

Te uchwyt dłoni wyraża tak wiele, że pojawił się na dwóch powieściach. Co ciekawe, obydwie okazały się naprawdę dobrymi historiami. To ręce, które... przynoszą sukces!



Czy da się inaczej?

Okładkowe duble może nie są największą zbrodnią w literackim świecie, ale pewien niesmak pozostaje. Czasami da się uniknąć tego typu sytuacji, gdy jeszcze przed drukiem zgłosi się coś takiego wydawnictwu. Nie zawsze są oni zainteresowani takimi dobrymi radami, ale warto spróbować.

Kolejna możliwość jest już droższa, jednak zdecydowanie skuteczna. Można zorganizować samemu zdjęcia na okładkę. Jedynie własna sesja zdjęciowa gwarantuje nam, że nikt inny nie wykorzysta takiej fotografii.

Bardzo ciekawy przykładem jest tutaj Blanka Lipińska i jej „Ten dzień”. Autorka zdecydowała się użyczyć swojego wizerunku na potrzeby książki.





Zdarzyło się wam trafić na duble wśród okładek? Co o nich myślicie?



Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@jasia_
@jasia_ · prawie 5 lat temu
Zazwyczaj okładki kopiowane są na romansidła i inne dolnolotne czytadła, takie co są drukowane dla mas. Okładka na nich ma mówić od razu tematykę książki. Klient wchodzi, widzi i kupuje, nie zastanawia się. Gotowiec jest tańszy niż projekt nowej okładki, więc wydawnictwa korzystają. W moim odczuciu słabo to wychodzi. Wolę "surowe" okładki - autor, tytuł i nic więcej, za to nie znoszę okładek filmowych, beznadziejne są. 
× 4
@Johnson
@Johnson · prawie 5 lat temu
Racja! Filmowe to "rak" najgorszy! Od razu działa na wyobraźnię czytelnika i mocno sugeruje np. wygląd bohaterów. Bez sensu.
× 2
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 5 lat temu
To prawda, okładki filmowe są reklamą filmu lub serialu.
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 5 lat temu
A na wypadek gdybyś się nie zorientował, że okładka jest ,,serialowa'' to na takim ,,Dobrym Omenie'' w nowym wydaniu dorzucili wielką żółtą kropkę z napisem ,,TERAZ SERIAL''. Także tego... :<
× 1
@Johnson
@Johnson · prawie 5 lat temu
Lenistwo "składaczy okładek". Żeby się nie chciało zrobić szybkiego researchu czy już gdzieś w (o zgrozo!) podobnej książce nie ma, to już jest lekkie przegięcie. Jeszcze raz, lenistwo i nieróbstwo. Co do różnych wydań tego samego tytułu wskazanego wyżej Pratchetta, uważam, że to bardzo dobrze, żeby okładki tej samej powieści wydawanej w różnym czasie, ba! w różnych krajach - były takie same (weźmy np. "Malowany Człowiek" Bretta).
× 3
@Betsy59
@Betsy59 · prawie 5 lat temu
Ja zauważyłam, że takie usta z kwiatem i krwią są bardzo popularne. "Cisza białego miasta" ma prawie taką samą okładkę, jak "W odchłani mroku" Krajewskiego". Mnie to osobiście myli, bo nie wiem, czy daną książkę czytałam, czy nie. Artykuł dobry i byłby zabawny, gdyby to nie było trochę żałosne. Wydawnictwu szkoda pieniędzy na grafika, żeby zaprojektował okładkę... Widać, że książki, to produkowana w naprędce masówka, aby więcej, aby szybciej.
× 2
@sandrajasona
@sandrajasona · prawie 5 lat temu
O ile baza zdjęć do wykorzystania jest dobrym pomysłem, ale jej zasady chyba nie do końca. Jeśli zdjęcie zostało pobrane powinno zniknąć z puli, ale podejrzewam, że to kwestie finansowe mają znaczenie - zarabiamy ile się da na jednym zdjęciu. Z jednym dublem się spotkałam, to samo zdjęcie było jako okładka na naszej i obcojęzycznej książce. Pamiętam FB o tym huczał przez pewien czas, jak się to skończyło - nie wiem :-)
Nie ukrywam drażniło mnie występowanie celebrytów/aktorów/modeli, którzy reklamują diametralnie różne produkty, ale wiem, że to ich forma zarobku i miałam uśmiech na twarzy jak widziałam, że ta sama osoba reklamuje czekoladę, a za chwilę lekarstwo na wątrobę :-) Ostatnio jednak już "specjalizują się" w danym gatunku.
Co do okładek, nie przeszkadza mi stylistyka podobna, jednakże identycznych nie popieram, jestem typowym wzrokowcem i szybciej kojarzy mi się okładka niż zawartość.
Super artykuł - jest tych dubli widzę dość sporo.
× 1
@LiterAnka
@LiterAnka · prawie 5 lat temu
Nie, ale zauważyłam, że bank Santander wykorzystuje na swojej stronie zdjęcie, które widziałam na okładce książki Helen Hoang "Więcej niż pocałunek".
× 1
@katapika
@katapika · prawie 5 lat temu
😂😂😂
@Jagrys
@Jagrys · prawie 5 lat temu
Świetny artykuł i cieszę się, że kwesta została podniesiona publicznie.
Żałuję tylko jednego: Że wśród wymienionych pozycji nie znalazły się kwiatki wydawnictwa Harper Collins. Powielanie motywów okładek to zdaje się u nich norma. Nie mówię tu o polskiej edycji, ale ogólnie. Może ból zadniej twarzy byłby mniej dotkliwy, gdyby takie duble tyczyły książek, które dzieli kilka lat, ale gdy widzę te same okładki w wydaniach, które dzielą dwa-trzy miesiące, to to nie jest fajne. Chociaż...  Przed chwilą miałam w ręku jedną z ich książek z roku 2014 i uderzyła mnie myśl, że takie sztuczne ustawienie ręki widziałam całkiem niedawno. I nie musiałam daleko szukać: RH listopad 2019. Zdenerwowałam się bardzo. A nawet, gdyby kiedykolwiek to i tak uważam, że nie proceder nie powinien mieć miejsca, bo barwne, wyraziste okładki harlequinowych romansów zostają w pamięci a potem nie dość, że w oczach się mieni, to jeszcze robi się zamęt w biblioteczce. 
Bo jeśli tę jakąś okładkę widziałam, wiem i kojarzę, to co ona robi w innym miejscu? Ze wszech miar irytujące.
AN
@AnotherOne · prawie 5 lat temu
Ciekawe zestawienie, nie znałem tego procederu. Jakkolwiek muszę się przyczepić komentarza do okładki "Gry o tron". Okładki serialowe są zawsze okładkami drugiej kategorii, tak jak i ogólnie okładki z wykorzystaniem zdjęć i ubolewam za każdą ekranizacją gdy rynek zalewa "nowa edycja" z tymi śmiesznymi reklamami "wkrótce na stacji XXX", "oglądaj na XXX" i podobne. A już szczytem jest wydawanie w ten sposób całej serii gdy zekranizowano dopiero jedną książkę, czego przykładem niech będzie Wiedźmin, który już dostał nowe wydanie całości.
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · prawie 5 lat temu
Świetny artykuł. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle jest podobnych, ba, niemal identycznych okładek. Nie wydaje mi się aby stworzenie oryginalnej, jedynej w swoim rodzaju obwoluty do konkretnej opowieści było problemem. Wystarczy wysilić trochę szare komórki, włączyć kreatywność i pomysł się znajdzie. Trzeba tylko chcieć. A takie "kopiowanie" to dla mnie jak plagiat.
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 5 lat temu
Zawsze zanim zerkne na okładkę czytam "tył" czyli opis a dopiero potem oglądam okładkę. Powiem szczerze, że kompletnie mnie nie interesuje czy okładki się dubluja. Od kiedy przeszłam na czytanie w formie elektronicznej okładka już w ogóle przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. 
Aczkolwiek artykuł bardzo fajny.
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 5 lat temu
Innym przykładem jest ,,Matadora'' Steve'a Perry'ego, która ma taką samą okładkę jak ,,Lalka'' Alisy Mun. 
Z tego, co pamiętam, ,,Matadora'' została wydana później. 

PS. ,,Lalka'', jeśli ktoś czytał, była dostępna w dwóch wersjach okładki - białej i czarnej. Mowa o czarnej. :)
@justus228
@justus228 · prawie 5 lat temu
Bardzo nie lubię takich sytuacji. Sama uwielbiam okładki w książkach i często zdarza się tak ze kupię ksiazke z dana okładka a później ta sama książka ma inna jeszcze ładniejsza okładkę 😩 i ubolewam ze jej nie mam. A przecież nie będę mieć dwóch tych samych książek tylko zmiennymi okładkami 🙈🙈
@Mackowy
@Mackowy · prawie 5 lat temu
Świetny tekst! Recykling pełną gębą :D
Mam w domu obie książki Pratchetta - Ruchome obrazki i Nomów księgę wyjścia i nie zauważyłem, że na okładkach jest ta sama grafika.  Na usprawiedliwienie sir Terrego (i swoje) mam tylko to, że Ruchome obrazki wydał Prószyński a Nomów Rebis ;)
@Paulka
@Paulka · prawie 5 lat temu
Wg mnie to troszkę dziwne. Tak jak np. okładka "Jedenaście minut" jednoznacznie kojarzy się z tą książką, tak gdyby ta druga leża na półce, pewno nieświadomie bym po nią sięgnęła...
Trochę lenistwo,. Niby tylko okładka, a jednak...
@Lubczyk
@Lubczyk · prawie 5 lat temu
Bardzo to ciekawe!
Znam kilka z tych okładek, ale na dubla nie trafiłam.

@Silvestris
@Silvestris · prawie 5 lat temu
Czytałam dzisiaj post z identycznymi przykładami na pewnym blogu...
@Dysior098
@Dysior098 · prawie 5 lat temu
czasem taka stylistyka bardzo mocno wprowadza w błąd czytelnika