Zofia Wilkońska po raz drugi. Uprzedzałam w poprzedniej recenzji, że im dalej brniemy w tę serię, tym mniej w niej realizmu. Z drugiej strony komedia kryminalna nie bez powodu nazywana jest właśnie w ten sposób, a nie choćby kryminałem komediowym. Skoro kładziemy nacisk na humorystyczne aspekty, to przekraczanie granic absurdu nie powinno razić. Wszak i królowej, mam tu na myśli Joannę Chmielewską, zdarzało się solidnie odlecieć, więc postaram się nie czepiać za bardzo tego, jak bardzo nieprawdopodobne były opisywane wydarzenia.
Mamy tutaj bezpośrednią kontynuację pierwszego tomu. Okazuje się, że choć część wątków się wyjaśniła, to kamienica, w której mieszka staruszka wciąż pozostaje w kręgu zainteresowań niekoniecznie dobrych ludzi. W okolicy bez skrępowania zaczynają działać czyściciele kamienic, a Zofia przez przypadek udaremnia jedną z eksmisji. Ale to dopiero początek, bo gdy postanawia skonfrontować się ze swoim synem w jego domu natrafia na zwłoki. Policja niestety znowu zawodzi pokładane w niej nadzieje, biorąc nieboszczyka za młodego Wilkońskiego, tylko dlatego że umarło mu się w jego lokum, więc staruszka po raz kolejny musi wziąć sprawy w swoje ręce i przeprowadzić śledztwo za Borewicza i spółkę. Przy okazji poznaje zupełnie nieznany jej wcześniej świat, jak choćby klub nocny, który za dnia funkcjonuje jako call center, a w obu tych instytucjach prawie zostaje zatrudniona.
Jej metody wykrywcze są, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne, ale ost...