Jest rok 1919. W Kielcach przychodzi na świat dziewczynka. Roztargniona rodzina przez pięć lat nie może się zebrać, aby nadać jej imię. Mówią o niej „Lalka”, „Laleczka”, „Lalunia”. W końcu rodzice wywiązują się ze swojego obowiązku, jednak dziewczynka na zawsze już pozostaje Lalą. W powieści Jacka Dehnela imię bohaterki nabiera jednak dodatkowych znaczeń. Z jednej strony jest wyrazem czułości, jaką przez całe życie otaczana była przez bliskich, z drugiej zaś metaforą jej starczego bezwładu i zdziecinnienia, powolnego zapadania w letarg, którego jesteśmy świadkami w ostatniej części utworu. Rozpięta pomiędzy tradycją rodzinnej sagi, biografii, powieści o dojrzewaniu i wywiadu-rzeki, Lala jest historią kobiety, która wbrew temu, co nieustannie powtarzała, zawsze miała więcej rozumu niż szczęścia. Dzięki temu udało jej się dokonać rzadkiej sztuki – przeżyła bezpiecznie i względnie pogodnie najokrutniejsze chyba stulecie w historii Europy. Perspektywa wkraczającego w dorosłość wnuka, z której śledzimy dawne i obecne losy bohaterki, dodaje książce specyficznego uroku.
Lala to książka gadana, a zatem książka o wielu sprawach. O miłości w rozmaitych odmianach, chorobie i odchodzeniu. O wielkich wojnach i japońskim szpiegu, piorunie kulistym i krowie w sałatkach. O małym dworku i zagubionym pierścionku z szafirem. Lecz nade wszystko o bliskości – o tym, jak obce miejsca i osoby stają się nam bliskie dzięki opowieści.
Jacek Dehnel
W wypadku Jacka Dehnela mamy do czynienia z kimś zupełnie niezależnym od obowiązującej obecnie mody.
Czesław Miłosz
Dotychczasowym dorobkiem Jacek Dehnel mógłby obdzielić kilku mniej pracowitych i mniej przez los obdarowanych kolegów.
Jan Zieliński, Rzeczpospolita
„Lala” Jacka Dehnela (ur. 1980) to jeden z najciekawszych debiutów powieściowych mijającego roku. Tą książką autor, poeta i i tłumacz poezji Philipa Larkina, laureat Nagrody Kościelskich za 2005 r., w imponującym stylu dołącza do grona najciekawszych polskich prozaików. Wielu z nas miało taką babcię, która opowiadała niesamowite historie o rodzinnych mezaliansach, przedwojennych interesach dziadków, zrujnowanych dworkach, czerwonoarmiejcach buszujących po mieszkaniach, jakichś zwariowanych ciotkach; Dehnel zebrał je w całość, będącą jednak czymś więcej niż tylko zbiorem rodzinnych anegdot. To misternie skonstruowana opowieść o kilku pokoleniach Polaków, godnych tego miana. Dojrzała, a przy tym, co nie tak znów częste, bardzo zabawna proza.
Aleksander Kaczorowski, Polityka