W zbiorze „Niebieskie soczewki” najbardziej podobały mi się dwie pierwsze historie („Alibi” i tytułowe „Niebieskie soczewki”), z którymi zapoznałam się już wcześniej w innych książkach autorki. Pozostałe opowiadania były moim zdaniem słabsze, jedynie „Staw” wzbudził moje żywsze zainteresowanie. Niestety, jest to najnudniejszy w mojej ocenie zbiór opowiadań Daphne du Maurier, w tych historiach brakowało mi napięcia i klimatu z poprzednich książek autorki.