Zbawienie świata, które poszło bardzo, bardzo nie tak.
Nowoczesne technologie miały sprawić, że świat będzie cudownym miejscem. Udoskonalone zwierzęta i rośliny, dzięki którym produkcja żywności osiągnie ogromną wydajność i już nikt nie zazna głodu. Tabletki szczęścia, zapewniające młodość, urodę i witalność. Niewyobrażalny postęp medycyny, który wyeliminuje choroby i przedłuży życie. Tylko czy wszystkie te działania powinny mieć miejsce? W którym momencie należało powiedzieć STOP? Yeti, jeden z niewielu ocalałych po katastrofie ludzi, ma wiele czasu na zastanawianie się nad tymi wszystkimi zagadnieniami. Do jakich wniosków dojdzie – przekonajcie się sami.
Margaret Atwood kolejny raz snuje dość przerażającą wizję przyszłości, odmienną jednak niż w „Opowieści podręcznej”, tym razem bardziej technologiczną, a zarazem jakby pierwotną? Jak zwykle po lekturze książki Atwood mam poczucie, że nie zdołałam do końca rozszyfrować jej intencji, niemniej jednak książka na pewno daje do myślenia. W jakim kierunku pójdziemy jako ludzkość? Jak skończy się nasza ingerencja w środowisko?