"Każda nieszczęśliwa miłość jest inna. A jednak ludzie,którzy doświadczyli tego uczucia,dobrze się nawzajem rozumieją. Opowieści są różne,ale ból ten sam.”
Nowy Rok przywitałam kolejnym tomem serii "Willa pod Kasztanem". Bohaterowie po świątecznych zawirowaniach powoli wracają do rzeczywistości. Pojawiają się nowe wątki i dylematy. Kluczowym momentem jest tu też miłość,czas wzięcia sprawy we własne ręce żeby iść własną drogą,uporanie się z trudną przeszłością. Poruszył mnie też wątek Doroty Mirskiej,która mimo przeciwności chce walczyć o małżeństwo. Często otrzeźwienie przychodzi kiedy jest się bliskim straty. O tym przekonał się mąż. W jakich okolicznościach i jak potoczą się losy bohaterów to już w powieści. Miło spędziłam czas przy lekturze,zupełnie nie spodziewałam się,że autorka tak zakończy tą część. Jedyne co mnie lekko irytowało to ochy i achy nad Bianką i miałam wrażenie,że każdy się nad nią trzęsie jak nad przysłowiową laleczką z porcelany. Końcówka zapowiada kolejny tom,jestem ciekawa co będzie dalej.