Wilcze Leże

Przedpremierowo.
Andrzej Pilipiuk, to twórca Jakuba Wędrowycza i opowieści o tym egzorcyście są najbardziej znane. Dla mnie jedną z najlepszych książek tego autora jest"Operacja Dzień Wskrzeszenia". Pisarz ten wydał również pod pseudonimem kilkanaście tomów przygód Pana Samochodzika, a i to nie wszystko.

"Wilcze leże" to już dziewiąty bodajże tom opowiadań tego autora. I tym razem, niektóre z nich zmuszają do zamyślenia, kolejne bawią, a jeszcze inne, mogą nawet przestraszyć.
Są to kolejne perypetie Roberta Storma, który w jednym z opowiadań szuka, zdawałoby się zaginionej powieści Kornela Makuszyńskiego.
Oraz kolejne tajemnicze przypadki, z którymi musi się zmierzyć doktor Skórzewski. I o wiele więcej.

Jak dla mnie autor ten w swoich opowieściach stara się zawrzeć wszystko to co najlepsze w jego powieściach. Tajemnicze wątki, elementy fantastyczne, humor, niezgłębione tajemnice. Zapewne przekazuje też jakieś nauki, jednak jak dla mnie, zresztą już tradycyjnie, to przede wszystkim doskonałe historie, które czyta się z przyjemnością. I przy tym pozostańmy. Polecam.

Opowiadania "bezjakubowe" z tomu na tom ciut słabsze, ze słabą lub oczywistą lub trącącą nachalnym smrodkiem dydaktycznym puentą ("List z wysokich gór"). Cóż zatem sprawia, że je czytam? - otóż ciekawostki historyczne, jak choćby ta o dość szczególnym swetrze z włókien jedwabiu pomysłu Jana Szczepanika z "Lalki"...