Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ciebie chyba", znaleziono 71

Ty się chyba z psem sąsiada na łby pozamieniałeś.
- Wiesz co? Ty chyba jesteś jak Windows. Nic nie potrafisz zrobić dobrze, ale nie można bez Ciebie żyć.
Przepraszam, co ty studiujesz? Prawo? Chyba po to, żeby wiedzieć, jak je łamać.
„Noży nigdy dość”, mawiał ojciec. „Chyba że są wycelowane w ciebie, przez ludzi, którzy za tobą nie przepadają”.
Słyszałam, że ludzkie dzieci na ogół nie są zbyt rozgarnięte, ale ty chyba bijesz rekordy.
Bo nie mogę cię kontrolować. Bo znasz moje tajemnice. Bo przy tobie czuję się normalna. Bo wbrew logice i rozumowi chyba jestem w tobie zakochana.
Ach, chyba budzi się, połyka i wypluwa wodę. Wiesz, czasem wydaje mi się, że słyszę, jak ty i ono kłócicie się z sobą: ty bardziej go kochasz, tak, tak, ty bardziej, a właśnie, że nie.
– Usta ci się ru­szają, ale mózg już chyba dawno wy­je­chał. Czy ty w ogóle ro­zu­miesz, co mó­wisz?
"W TOBIE" Nie szukaj diabła w złu, ani anioła w dobroci. Odwieczna ich walka trwa. To życie chyba się wściekło! I po co kara, po co nagroda? Gdy w tobie - niebo i piekło.
- Czego pragniesz w życiu? - spytała magiczna dziewczyna.
- Nie wiem - przyznał. - Chyba ciebie.
- Ja pragnę wolności.
(...) to nie oznacza, że ból słabnie. Po prostu to ty się do niego przyzwyczajasz i nie odczuwasz go tak mocno jak na samym początku. Ale on jest i chyba już zawsze będzie.
Tak to już chyba jest, kiedy się kogoś kocha. Myśl o tym, że coś mogłoby się przytrafić drugiej osobie, jest o wiele gorsza od myśli, że to z tobą stanie się coś złego.
Ale potem robi się łatwiej. Jak się mówi o czymś sprzed wielu lat, to się znowu przed tobą otwiera. Otwiera jak kwiat. To może być dobre albo złe. Chyba.
Teraz chyba już możesz mi zaufać, co? Moja psina stanęła w twojej obronie, a ty przecież też pomogłaś. Czemu nagle się wycofujesz?
-Blady jakiś, jakby z pierdla wyszedł i z zębami coś nie tak. Paradentozę chyba ma...
-Co ty, to przecie na Zachodzie leczą od ręki... Chyba... czekaj, muzyk i pedał i dziąsła się nie goją? Hifa ma, znaczy się... Bo to u pedałów teraz popularne...
-Wódki - zażądał wójt.
Ale przecież na świecie w każdym momencie można znaleźć przyjaciela. I naprawdę można ludziom ufać. Nie wszyscy obrócą twoje zaangażowanie przeciw tobie. Chyba.
- Jasne, że sprawdziłam. Ale wiele o tobie nie ma. Chyba wiedziesz niezbyt fascynujące życie.
- Zgadzam się z Chińczykami, którzy ciekawego życia życzą tylko swoim wrogom.
(...) myślenie o własnym zdrowiu psychicznym to chyba niekoniecznie dobry znak. To tak, jakby myśleć o biciu swojego serca; jeśli czujesz się do tego zmuszony, być może jest już z tobą źle.
- Źle się czujesz?
- Zmęczony jestem, chyba czas iść na emeryturę.
- Ty?! - Krabski spojrzał na niego autentycznie zdziwiony. - Co ty, kurwa, Lewandowski jesteś? My nie przechodzimy na emeryturę, daj spokój.
- Może złamię tradycję.
– Jak się czujesz? – zapytałem.
– Złamałeś mi nos, chyba nogę i na pewno rękę – odpowiedział po chwili. – A ty?
– Znacznie lepiej – rzuciłem. – Żebra mam raczej całe.
– Nie powinienem być dla ciebie miły. Nie powinienem ci odpuszczać. Powinienem ci po prostu zapierdolić.
– Powinieneś – zgodziłem się. – Nie warto być miłym. – Nie warto.
– Zadzwonić ci po karetkę? – zapytałem.
– No chyba.
– Zadzwonię.
-W gazetach piszą, że jej uroda nie ma sobie równych. Ktoś napisał nawet, że Afrodyta mogłaby jej czyścić buty.
- To chyba nie widzieli ciebie.
- Ksawery uśmiechnął się i pocałował żonę w czubek nosa.
-Pani sierżant?
-Tak, Luce?
-Ma pani teraz nowe oko, prawda?
-tak.
-Ono działa?
-Luke, zastanów się, co ty pieprzysz?
-Mówię tylko że dobrze wygląda. Wiec chyba można w sumie powiedzieć że działa?
- Jak Ty się do mnie odzywasz?! - fuknęła matka. - A poza tym to chyba niezbyt dobrze, skoro nie chcesz spędzać czasu z matką, która Cię urodziła...
- To urodzenie mnie to był tylko moment w całym moim życiu. Bardzo ważny i jestem Ci za to wdzięczna, ale potem też cię potrzebowałam. A ciebie przy mnie nie było...
– Coś ty za jeden?
– Hitler.
– Zrobiłeś coś złego?
– Eeeeh… no… zabiłem kilka osób.
– Ile?
– Eeeeh… sześć milionów.
– Ja pierdolę, chyba cię pogrzało, nie?!
– To byli Żydzi.
– Aha… No ale słuchaj, sześć milionów to i tak dużo.
– Ale Boże, ja zawsze w ciebie wierzyłem i czciłem cię! Nie miałem innego boga przed tobą! To ty wyprowadziłeś mnie z ziemi egipskiej, nigdy nie wzywałem twojego imienia nadaremno i święciłem wszystkie dni świąteczne, myśląc o tobie.
– Naprawdę?
– Tak!
my po prostu wybieramy z dostępnych opcji. Bierzemy to, co nam się przytrafia. Chyba nie wierzę w drugie połówki jabłka, pomarańczy, melona, czy czego tam jeszcze (...) Ale to nie znaczy, że nie możesz trafić na osobę, która do ciebie pasuje.
- Ja pierdolę, jak nie dostaniemy zaraz jakiejś poważnej sprawy, to chyba się zwolnię - podsumowała ostatnie dwa miesiące swojej pracy komisarz.
- Co ty tak klniesz ? - obruszył się Andrzej - Nie umiesz komunikować się kulturalnie ?
Nikt chyba tego nie zrozumie, tego ciągłego zagrożenia śmiercią, kto tego nie przeżył. Życie ludzkie wtedy nic nie warte jest i w każdej chwili, jakikolwiek morderca, bandyta, patrol, może je sobie wziąć. Nie tylko twoje, ale i najukochańszej dla ciebie istoty.
Chyba mogę powiedzieć, że spadłem ci z nieba i chciałbym budować z tobą przyszłość. Jedyną słuszną i właściwą. Bądź moim niebem, moim portem ostatecznym i największą życiową inspiracją.
Chyba nie chcesz się tam wspinać, prawda?
O nie, szefie, czemu niby miałbym robić tak głupie rzeczy?
Doskonale. Ale przez chwilę bałem się już o ciebie, Lou. Bo to chyba najprostrzy sposób, byś ze złamaną kostką wylądował we własnej lecznicy, prawda?
Ależ naturalnie! Poza tym ściemnia się.
Przekonany, że zawarł już ze sobą absolutne porozumienie, Louis zaczął wspinać się na wiatrołom.
Oto mój ostatni zaadresowany do ciebie list miłosny. Niektórzy mogliby go nazwać wyznaniem. Chyba jedno i drugie to forma delikatnej przemocy - uwieczniać tuszem coś, co wypowiedziane głośno, spopieliłoby powietrze.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl